Proboszcz zdradził, jaka jest wartość jego samochodu. Powiedział również, ile zbiera na tacę

Proboszcz zdradził, jaka jest wartość jego samochód. Powiedział również, ile zbiera na tacę. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Depositphotos
KAI / pk

Jego dzień zaczyna się od brewiarza, modlitwy i kawki na rozruch. Nie ma gospodyni, więc sam robi śniadania i zakupy. Kupuje lub gotuje sam, czasem zapraszają go parafianie. Poza tym sprząta, pierze i prasuje. Poznaj życie ks. Marka Radomskiego, proboszcza parafii pw. Przemienienia Pańskiego i Najświętszego Serca Pana Jezusa w Chojniku i Sambródzie.

Parafia jest jedna, wioski, które ją tworzą, oddalone od siebie o sześć kilometrów, są dwie. Jedna liczy czterystu mieszkańców, druga trzystu. Przed wojną mieszkali tu Niemcy, którzy po jej zakończeniu pewnego dnia zostali zgarnięci i załadowani do pociągów, jadących na zachód. Na ich miejscu osiedlili się Polacy, wypędzeni ze wschodu. W tej mniejszej zamieszkali ludzie z jednej kresowej wioski, którzy znali się od pokoleń, więc więzi są tu mocniejsze. Proboszcz też jest jeden, mieszka w większej wiosce, w której jest tylko jeden sklep. Jest tu od ośmiu lat.

Dzień z życia proboszcza

Dzień proboszcza zaczyna się od brewiarza, modlitwy i kawki na rozruch. Nie ma gospodyni, więc sam robi śniadania, zakupy, obiady kupuje lub gotuje sam, czasem zapraszają go parafianie. Poza tym sprząta, pierze, prasuje, całkowita samoobsługa. W ciągu dnia zawsze jest masa spraw do załatwienia, które pochłaniają sporo czasu. U "siebie" w wiosce Mszę św. odprawia codziennie o 17:00, w sąsiedniej - w piątki o 17.45. Ludzie już wrócili z pracy, skończyli swoje zajęcia - te godziny mają uzasadnienie. W niedzielę odprawia najpierw u siebie, w poluterańskim kościele na górce, później jedzie odprawić u sąsiadów i znowu wraca na Mszę św. w południe. Przed Eucharystią słucha spowiedzi. Jest tu pewien delikatny aspekt - w tak małych społecznościach, w których wszyscy się znają, niektórzy wolą nie spowiadać się u dobrze znajomego księdza, dlatego co jakiś czas zaprasza konfratrów z dekanatu żeby zapewnić anonimowość i usunąć trudności w konfesjonale. W jednej wiosce ma dwóch ministrantów, są uczniami w podstawówce, w drugiej to osoby dorosłe, ojciec i syn, który jest także szafarzem, więc chodzi do wiernych z Panem Jezusem. Jest żonaty i jest rolnikiem, co tu jest już rzadkością, obecnie mało kto w okolicy utrzymuje się z pracy na roli, mieszkańcy mają inne zatrudnienie i dojeżdżają do pracy. Często przy ołtarzu proboszcz jest sam.

We Mszy św. niedzielnej uczestniczy około setka parafian - ludzie starsi lub w sile wieku. Są tu osoby bardzo zaangażowane, chętne do pomocy. Zwłaszcza Triduum jest dzięki nim uroczyste i pięknie przeżywane, tak jak odpusty i ważne święta kościelne. Proboszcz słyszy wówczas miłe słowa i dobre "recenzje" - że liturgia się udała, że była taka piękna, parafianie są zadowoleni, a przecież to efekt ich wspólnego wysiłku. Wszyscy mieszańcy spotykają się na festynach, odpustach i corocznych dożynkach. W tym roku wegetacja tak przyspieszyła, że można organizować je już w sierpniu. W darach parafianie przynoszą swojemu proboszczowi przetwory - to bardzo praktyczne rozwiązanie, dzięki któremu ksiądz ma zapas na całą zimę. Kolęda jest dobrym czasem sprawdzenia, co u kogo słychać, choć osiem lat wystarczyło żeby się nieźle poznać.

DEON.PL POLECA

Niedzielna taca. Ks. Marek zdradził, ile wynosi

O kościelnych funduszach krążą legendy. Prawda jest taka, że w obu kościołach w niedzielę proboszcz zbiera z tacy około 700 złotych. Co miesiąc przeprowadza ekstra zbiórkę wyłącznie na remonty, wówczas suma wynosi około 2 tysięcy z każdej wioski. Od pewnego czasu ogłasza, ile jest z tacy, ile uzyskano ze zbiórki na remonty - przejrzystość w finansach dobrze wpływa na atmosferę i zaufanie między księdzem i wiernymi. Duchowny w kościele na górce zamontował niedawno witraże z wielobarwnymi motywami kwiatowymi, co bardzo ociepliło ascetyczne wnętrze. Sto czterdzieści tysięcy - inwestycję niemal w całości pokryli parafianie.

Proboszcz mieszka w ceglanym domu po niegdysiejszych mieszkańcach, niedawno udało mu się pokryć go nowym dachem. Najcenniejsze przedmioty to laptop i sporych rozmiarów telewizor, z którego rzadko korzysta. Pod plebanią stoi samochód - czteroletnie Suzuki. Gdy je niedawno ubezpieczał, zostało wycenione na 70 tys. - taka jest wartość rynkowa. Luksus? W tych warunkach to absolutna konieczność.

Pieniędzmi trzeba się też podzielić. Wspiera swoich konfratrów - polskich księży, którzy pracują w Ameryce Łacińskiej i misjonarki w Afryce.

Duchownego nigdy nie dopadły hejt i agresja

Od czasu do czasu, choć nie za często, ks. Marek mówi wiernym, że parafia umiera. A umiera nie tylko dlatego, że młodzi wyjechali, ale również dlatego, że nawet ci, którzy są na miejscu, do kościoła nie przychodzą. I to jest największe zmartwienie proboszcza. Co zrobić, żeby przyszli albo wrócili? Co zrobić, żeby parafia nie umarła?

Jest w parafii Koło Żywego Różańca, jest modlitwa. Zdaniem proboszcza potrzebna jest wielka cierpliwość, zaufanie i wykorzystanie każdej okazji, żeby człowieka do kościoła przybliżyć. Zazwyczaj młodzi przychodzą na plebanię (która jest także biurem) po jakieś zaświadczenia, na przykład, gdy mają zostać chrzestnymi. To również okazja do dłuższej rozmowy o ich życiu i problemach oraz zaproszenia ich na Mszę św. i spowiedzi, "bo nie widzę cię w kościele". Niezbędna jest cierpliwość, słuchanie, w końcu ufność, że może nie od razu ale kiedyś to cierpliwe słuchanie i modlitwy zaowocują. proboszcz zdaje sobie sprawę z tego, że w przyszłości łączenie parafii będzie konieczne - młodzi wyjeżdżają, wioski pustoszeją. Jest mniej ludzi i mniej księży, gdyż powołań jest niewiele.

Duchownego nigdy nie dotknęły hejt i agresja. Za to wiele razy odczuwał radość i miał intensywne odczucie działania Boga. Do takich momentów należały: spowiedź w ostatniej chwili przed odejściem umierającego i ślub po wielu latach cywilnego związku. Ksiądz Marek życzy takiej parafii każdemu księdzu.

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Proboszcz zdradził, jaka jest wartość jego samochodu. Powiedział również, ile zbiera na tacę
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.