Prof. Bogdan de Barbaro: jest prawdopodobne, że nienawiść i sprzężenie zwrotne będą się nasilać
Chciałbym, by przedstawiciele Kościoła częściej pojawiali się w radiu i telewizji, w mediach od lewicy do prawicy, oraz by szczerze i przekonująco powiedzieli, że atakowanie osób nieheteroseksualnych jest grzechem - mówi prof. Bogdan de Barbaro w wywiadzie dla Holistic.news.
"Próbowałem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio byłem w swoim życiu tak przerażony tym, co się dzieje w Polsce. I uzmysłowiłem sobie, że groza sytuacji była dla mnie porównywalna - wiem, że to może zabrzmieć nadmiarowo - z czasami stanu wojennego. Od ponad 30 lat nie miałem tak silnego poczucia, że w Polsce dzieje się coś równie groźnego" - mówi znany psychiatra i psychoterapeuta. Opisuje swoje spojrzenie na bieżące wydarzenia z trzech perspektyw: psychiatry i psychoterapeuty, obywatela i chrześcijanina.
Z perspektywy psychiatrycznej i psychoterapeutycznej zastanawia się nad uwarunkowaniem wzrostu nienawiści w społeczeństwie. "Co dzieje się w psychice człowieka, że jest gotów bić słabszego?" - pyta. Z perspektywy obywatelskiej wskazuje na działanie władz w reakcji na przemoc wobec osób, które na przykład brały udział w Marszu Równości w Białymstoku. Mówi, że "okoliczności społeczne, kulturowe, polityczne w naszym kraju sprzyjają tak niebezpiecznym wydarzeniom". "Nawet jeśli ze strony przedstawicieli władz padają słowa, które mogłyby świadczyć o nieaprobowaniu aktów bandyckich, to wypowiedzi te są do tego stopnia relatywizowane, że trącą hipokryzją. To sprawia, że w przestrzeni publicznej może pojawiać się zdanie w rodzaju "Wprawdzie potępiam kopanie kobiet i dzieci, ale nie byłoby tych zachowań, gdyby nie było marszu LGBTQ" - tłumaczy.
Z kolei z punktu widzenia chrześcijanina, wskazuje na głęboką sprzeczność, jaka istnieje między agresywnymi zachowaniami czy legitymizowaniem przez księży aktów agresji wobec osób nieheteroseksualnych, "jakoby broniąc świętości wiary chrześcijańskiej", a przesłaniem płynącym z Ewangelii.
Przeczytaj też: Język nienawiści wobec osób LGBT to antyewangelizacja >>
W wywiadzie psychiatra wyjaśnia również mechanizm nakręcających się spirali lęku i nienawiści: "Wygląda to następująco: nienawiść narodowców wywołuje lęk w ludziach o pokojowych poglądach i wzmacnia grupy propagujące agresję" i wskazuje na historię faszyzmu w Niemczech, w której, jak mówi, lęk odgrywał ważną rolę w tych zjawiskach. "I jeśli tej spirali nienawiści nie zatrzyma skutecznie Kościół ani partia rządząca, to będzie się ona rozkręcać" - puentuje.
Zapytany, o to, jak radzić sobie z zaistniałą sytuacją społeczną, wskazuje wprost na ewangeliczną zasadę: zło dobrem zwyciężaj. "Szansa zatrzymania spirali nienawiści będzie większa, gdy nas - ludzi świadomych tego zjawiska - będzie więcej i gdy będziemy dawać wyraz temu, co się dzieje" - mówi. - "Jeżeli będzie nami kierować fundamentalna wskazówka etyczna "odróżniaj dobro od zła i czyń dobro", jeżeli będziemy w stanie się solidarnie jednoczyć, to za rok czy dwa będzie mniej powodów do lęków."
Jako receptę podaje pielęgnowanie w sobie otwartości i uprzejmości, ale proponuje również duże, systemowe rozwiązanie: zorganizowanie "Okrągłego Stołu bis" jako przestrzeni spotkania i dialogu. Inicjatywa mogłaby wyjść od grupy biskupów, która pociąga za sobą osoby, które cieszą się autorytetem.
Wskazuje też, że oświadczenie rzecznika Episkopatu jest niewystarczającą reakcją na agresję podczas Marszu Równości oraz na nakręcającą się spiralę lęku i nienawiści. Psychiatra stwierdza, że niezwykle ważnym zadaniem hierarchów obecnie, jest "przypomnieć, że atakowanie osób nieheteroseksualnych jest grzechem (...) zarówno proboszczom, jak i ludziom, którzy nie wiedzą, o co w tej całej sytuacji w ogóle chodzi i którym myli się homoseksualność z pedofilią, a jednocześnie co tydzień w czasie mszy świętej wyznają w "Credo", że wierzą "w święty Kościół powszechny".
Przeczytaj też: Co Kościół mówi o osobach LGBT? Nic i wiele zarazem >>
Skomentuj artykuł