Przyjdź i daj życie!

Fot. depositphotos.com

Czasem myślę o tym, jak dziwnie narodził się Jezus. Z Dziewicy, w stajni, w biednej i mało znaczącej społecznie rodzinie. Nie mógł inaczej? Ależ mógł, wybrał jednak właśnie tak…

Gdy rozmawiam z ludźmi o ich planach na święta, widzę jak wiele osób cierpi, bo chciałoby inaczej. Niektórzy bardziej w zgodzie, choć rodzina od lat jest podzielona. Inni głębiej duchowo, robią co mogą, a mają wrażenie, że ich życie duchowe kona, albo w lepszym wypadku – stoi w miejscu. Jeszcze inni, w żałobie, marzą o tym by znów zasiąść do stołu z tymi, których już obok nie ma. Małżonkowie w kryzysie, chcieliby stać się rodziną bez ciągłych nieporozumień. Rodzice dzieci niepełnosprawnych marzą o świętach pełnych zdrowia i spokoju, bez bomby tykającej przy uchu… Nie mówiąc już o tej mniej metaforycznej bombie i tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą… Gdzie w tym wszystkim świętowanie Bożego Narodzenia?

A może by tak wrócić do pierwszego akapitu tego tekstu? Może właśnie w tych „nieidealnych” w oczach świata i nas samych rodzinach, w codziennych problemach, biedzie i bólu chce się narodzić Bóg? Tak, zapewne może inaczej, ale być może On chce przyjść właśnie w takich okolicznościach? Podobnie jak zrobił przeszło 2000 lat temu.

Często jest w nas pokusa, by wziąć to, co pokazuje świat, nawet jeśli to wyidealizowany, przypudrowany zakłamaniem obraz beztroski. Tak nie wygląda prawdziwe życie. Owszem, święta to czas, gdy stajemy się dla siebie milsi, gdy cichną dawne spory i gdy dzieją się cuda. Jednak nie zawsze tak jest. Niejednokrotnie jest to czas, którego nie pokażemy na Instagramie, chyba że przez miliony nałożonych filtrów. To czas, w którym pragnienia są może i żywe, wielkie i dobre, ale często zderzają się one z prawdą. Taką która boli, bo nijak przypiąć ją na kolorową choinkę.

Czy to oznacza, że wszystko jest tak beznadziejne, że nie warto się starać? Otóż nie. To czas, w którym zamiast stawiać na „postaram się przetrwać i nie pokłócić, odpocząć, uśmiechać się” itd., można zawołać szczerze do Jezusa „przyjdź i daj życie w tych relacjach. Przyjdź i daj wytchnie. Bądź z nami przy naszym umierającym ojcu, chorym dziecku, w naszych kłótniach i zmaganiach. Przyjdź do stajni naszego życia, tam gdzie smród, głód i ubóstwo. Przyjdź!”.

Być może czas wrócić do sakramentów, bez względu na to, jak długo z nich nie korzystaliśmy. Może warto wybrać się na świąteczny spacer tak, by minąć po drodze otwarty kościół, zajrzeć do niego na chwilę i posiedzieć jakiś czas w ciszy. Złapać kilka głębszych oddechów, poczuć zapach choinek, usiąść przy żłóbku. Być może uda nam się wtedy dostrzec, że Jezus rzeczywiście mógł narodzić się inaczej, ale wybrał właśnie tak. On nie chciał rodzić się w wielkich błyszczących pałacach, wybrał żłób. Blisko „zwykłej” Rodziny, z wieloma problemami i rozterkami. Z biedą, w drodze naznaczonej milionami lęków nie tylko o cudowne narodziny, ale uciekającej przed śmiercią i rzezią niewiniątek. Bóg przyszedł do tego, co zwyczajne, by naszą zwyczajność przemieniać swoją obecnością…

Mamy świętować Boże Narodzenie. Świętować również to, że Bóg widząc ludzka biedę i nędzę, zszedł na ziemię, by stać się Emmanuelem – Bogiem z nami. On wiedział gdzie i po idzie. Tylko czy my jesteśmy w stanie Go przyjąć w tym wszystkim, co nie przypudrowane i zmienione przez instagramowy filtr? Oby…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przyjdź i daj życie!
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.