Rytualne okaleczanie kobiet wciąż powszechne. Papież: "to hańba ludzkości"

fot. Depositphotos
KAI / pk

Pandemia pogłębiła dramat dziewczynek poddawanych rytualnemu okaleczaniu narządów płciowych. Szacuje się, że tylko w ubiegłym roku ich liczba wzrosła o 1 mln 400 tys. Decyzją Zgromadzenia Ogólnego ONZ 6 lutego obchodzony jest od 2012 roku jako Międzynarodowy Dzień Zerowej Tolerancji dla Okaleczania Żeńskich Narządów Płciowych.

Proceder ten wpisuje się w praktykę nadużyć wobec kobiet, którą Franciszek nazywa hańbą ludzkości. Papież podkreśla, że nie wolno ignorować cierpienia ofiar i przechodzić obojętnie wobec ich krzyku. Na całym świecie co najmniej 200 mln kobiet i dziewcząt padło ofiarą tego procederu. Paola Magni, z największej organizacji medycznej niosącej pomoc w Afryce subsaharyjskiej, jaką jest Amref Health Africa, podkreśla, że nie wystarczy sama zmiana prawa. "Trzeba edukacji, która powoduje powolną ewolucję zakorzenionych tradycji i praktyk, które nie są popierane przez islam ani przez chrześcijaństwo" - powiedziała w rozmowie z Radiem Watykańskim włoska lekarka. Wskazała, że okaleczenie małych dziewczynek, które służy kontroli ich seksualności czy też czystości, wciąż jest też warunkiem zawarcia małżeństwa czy dziedziczenia.

"Okaleczenia kobiet są powszechne w ponad 30 krajach świata. Warto pamiętać, że wraz z migracją praktyka ta została przywieziona również do Europy" - podkreśla Paola Magni.

"Motywy są bardzo różne, nie istnieje jeden wspólny dla wszystkich krajów. W wielu wspólnotach jest to kwestia tożsamości, będąca częścią kultury danych społeczności, która w pewien sposób reprezentuje przejście od dzieciństwa do dorosłości" - mówi papieskiej rozgłośni Paola Magni. "Bardzo często wiąże się to z przedwczesnymi małżeństwami, gdyż tuż po okaleczeniu dziewczyna zostaje wydana za mąż, nie kontynuuje dalej nauki, co eliminuje możliwość jej dalszego rozwoju i uzyskania świadomości swych praw. Zajmuje się jedynie prowadzeniem domu, w ten sposób eliminuje się wszelkie perspektywy na lepsze życie tysięcy kobiet. Poprzez uświadamianie próbujemy kształtować mentalność, angażujemy się także w pomoc medyczną takim dziewczętom, ponieważ wciąż często te okaleczenia kończą się śmiercią. Podejmujemy też działania prawne i edukacyjne, ponieważ nie jest to zjawisko wyłącznie medyczne" - powiedziała papieskiej rozgłośni Paola Magni.

Praktyka okaleczania żeńskich narządów płciowych jest niemal powszechna w Somalii, Gwinei, Etiopii i Dżibuti, gdzie 90 proc. kobiet i dziewcząt padło jej ofiarą. Nie jest to rytuał jedynie afrykański. Obecny jest również w Azji i Ameryce Łacińskiej. Naciski międzynarodowe i działania edukacyjne sprawiają, że rządy niektórych krajów powoli zmieniają prawodawstwo w tej kwestii.

Parlament Egiptu dyskutuje właśnie ustawę proponującą 20 lat więzienia za praktykowanie tego procederu, a dla lekarzy chce wprowadzić zakaz wykonywania zawodu. Szacunkowe dane mówią, że 92 proc. Egipcjanek między 15 a 49 rokiem życia doznało okaleczania narządów płciowych.

Terminem tym określa się wszystkie praktyki polegające na częściowym lub całkowitym usunięciu zewnętrznych genitaliów kobiety lub inne urazy żeńskich narządów płciowych przeprowadzone z powodów niemedycznych. Proceder ten stanowi pogwałcenie praw człowieka.

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rytualne okaleczanie kobiet wciąż powszechne. Papież: "to hańba ludzkości"
Komentarze (1)
AB
~Anna Bobak
6 lutego 2021, 17:17
Kto czytał "Kwiat pustyni", kojarzy... obrzezanie dziewczynki powoduje, że traci ona większość swojej zdolności odczuwania przyjemności ze współżycia. Jest to forma kontroli nad tamtejszymi dziewczynami, często dodatkowo "zaszywa się" je aż do nocy poślubnej. Niejedna z takich dziewczynek zmarła w krótce po takim "zabiegu" (spartańskie warunki, zero higieny, najczęściej robi to wioskowa "specjalistka", kobieta której rodzice zlecają). Inne jeszcze umierają po pierwszym stosunku z mężem. Inna sprawa, że te co przeżywają oczywiście nie czują z seksu prawie nic... tym większym skarbem, jako dla kobiety, jest dla mnie chrześcijaństwo i dobry Bóg... mogę żyć bezpiecznie, bo nikt mnie nie okaleczy. Tym bardziej warto z tym walczyć z poziomu organizacji humanitarnych.