"Czy w klasztorach czeka się na jutro Boga?"

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
Radio Watykańskie / slo

Nadzieja wyrasta ze słuchania, kontemplacji i cierpliwego oczekiwania, by dojrzał czas Pana - powiedział Franciszek w medytacji w czasie nieszporów, które odprawił w klasztorze mniszek kamedułek na Awentynie w Rzymie.

Rozważając losy Maryi, Matki nadziei, Papież przypomniał, że klasztory powinny być miejscem otwartym na Bożą przyszłość, w nadziei wzorowanej na Matce Bożej.

- U stóp krzyża jest Ona Niewiastą bolesną, a przy tym otwartą na tajemnicę, większą niż cierpienie, które się dokonuje - powiedział Franciszek. - Wydaje się, że to już naprawdę koniec. Zgasła, jak się wydaje, wszelka nadzieja. Również Ona w tej chwili, wspominając obietnice ze Zwiastowania, mogłaby powiedzieć, że nie były prawdziwe, "oszukano mnie". Ale nie uczyniła tego. Ona, błogosławiona, ponieważ uwierzyła, w tej swojej wierze widzi nową przyszłość i z nadzieją czeka na jutro Boga. Tak często o tym myślę: czy my potrafimy czekać na jutro Boga? Chcemy dzisiaj, już dzisiaj. Dla Niej jutro Boga to poranek pierwszego dnia tygodnia. Jedyną lampą płonącą przy grobie Jezusa jest nadzieja Matki, która w tej chwili jest nadzieją całej ludzkości. Pytam się samego siebie i was: czy w klasztorach płonie jeszcze ta lampa? Czy w klasztorach czeka się na jutro Boga?

Okazją do papieskiej wizyty na Awentynie jest obchodzony dziś dzień Pro Orantibus, czyli poświęcony pamięci o wspólnotach klauzurowych. Franciszek odprawił u kamedułek nieszpory, a następnie wziął udział w krótkiej adoracji Najświętszego Sakramentu.

DEON.PL POLECA

Więcej»

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Czy w klasztorach czeka się na jutro Boga?"
Komentarze (1)
W
wierny
21 listopada 2013, 20:19
Jakbyśmy żyli Duchem Świętym, to wszystkie siostry kamedułki oglądałyby Boga twarzą w twarz i nikt by się ich nie pytał czy czekają na jutro Boga, skoro one żyłyby Bożym dziś. A Boże jutro byłoby radosnym oczekiwaniem na Bożą obecność, jeszcze silniejszą niż dzisiejsza, oczekiwaniem na jeszcze większe dary od Boga takie, które przemówią do każdego człowieka, nawet niewierzącego czy innowiercy, takie w których Bóg będzie mówił do każdego człowieka i człowiek przyjmie Boga do siebie, takie przez które człowiek ulegnie głębokiemu nawróceniu. Ale na razie próżno jest szukać takiego życia Duchem Świętym. Jak pokazuje 2000 lat historii życie samą Eucharystią nie wystarcza, trzeba jeszcze żyć Pismem Świętym gdyż życie według Ducha zawarte jest w nim. A to jest trudne.