Franciszek na Leyte i Jan Paweł II w Sarajewie

(fot. PAP/EPA)
slo

Ulewny deszcz i wiatr zapowiadający nadejście tajfunu pozwoliły Papieżowi odczuć warunki, w jakich na co dzień żyją mieszkańcy Filipin. Wskazuje na to watykański rzecznik prasowy, który towarzyszy Franciszkowi w pielgrzymce.

Ks. Federico Lombardi porównał dzisiejszą Mszę, podczas której upamiętniono ofiary tajfunu Yolanda, do liturgii sprawowanej przez Jana Pawła II w Sarajewie w 1997 r. Gdy Papież modlił się wówczas za ofiary bratobójczej wojny, rozpętała się burza śnieżna. - Pogłębiło to duchowy charakter całej uroczystości. Także odwiedziny Tacloban w pełnym słońcu miałyby zupełnie inny wymiar - dodaje ks. Lombardi.

Wyrazem bliskości Papieża z najuboższymi z ubogich była nieplanowana wizyta u rybackiej rodziny. Odwiedził ją on w drodze na lotnisko w Palo. Spotkanie trwało kilka minut, ale - jak zauważa watykański rzecznik - było widocznym znakiem troski Papieża o potrzebujących i zepchniętych na margines.

- Byłem ogromnie wzruszony sposobem, w jaki Franciszek rozmawiał z ocalonymi z tajfunu Yolanda. Wielu z nich straciło nie tylko domy, ale całe rodziny. Franciszek był poruszony, ale umiał dać tym ludziom pociechę" - mówi kard. Luis Antonio Tagle, który w czasie obiadu z 30 ocalonymi służył Papieżowi za tłumacza. - Wszystko działo się w pośpiechu z powodu nadchodzącego tajfunu, Ojciec Święty był jednak zupełnie pochłonięty tym spotkaniem i jednoczył się w bólu z ludźmi, z którymi rozmawiał - podkreśla metropolita Manili.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Franciszek na Leyte i Jan Paweł II w Sarajewie
Komentarze (2)
J
Jan
17 stycznia 2015, 19:12
Transmisja pielgrzymki na żywo w TV Trwam i Radio Maryja i nadal do zobaczenia na ich portalach. Podobne zdjęcia sa też z pielgrzymek Św. Jana Pawła II i z ŚDM w Australii z Benedyktem XVI
G
gosia
17 stycznia 2015, 19:26
Pierwszym ważnym wydarzeniem pielgrzymki było dla mnie spotkanie z Ojcem Świętym na lotnisku Cuatro Vientos (Cztery wiatry). Bardzo mocno uderzyło mnie wieczorne czuwanie z Papieżem, które w pewnym momencie przerwała burza. Zerwał się wiatr, zaczęło padać, z każdej strony błyskało się i grzmiało. Łamało nam parasolki, rwało ochronną folię, porywało namioty. Wiele osób krzyczało z przerażenia inni zaś zaczęli śpiewać „Alleluja”. Mówi się, że burza pokazuję gniew Boży, jego potęgę, czy ogromną łaskę, jaką zsyła w postaci deszczu, ale również jest zapowiedzią nadejścia Boga, którego w tej wichurze, grzmotach, błyskach, deszczu nie ma, bo on przychodzi w lekkim powiewie i ja tego doświadczyłam. Burza ustała w momencie wystawienia Najświętszego Sakramentu. Na całym polu zapadła cisza, deszcz przestał padać, nie grzmiało i nie błyskało się. Można było poczuć tylko lekki powiew. W tym właśnie momencie poczułam, że przyszedł do mnie Pan Bóg i chociaż na polu było 2 mln ludzi to on przyszedł w sposób intymny, osobisty do mnie. Ten moment był dla mnie bardzo wzruszający. Poczułam pierwszy raz tak bliską relację z Nim. ŚDM Madryt 2011