Jak Franciszek przekonał do siebie kardynałów

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
iglesiacubana.org / Tłumaczenie Kasper Mariusz Kaproń Ofm

Słowa, które skłoniły wielu kardynałów, aby oddać głos na Jorge Mario Bergoglio.

Są to zapiski stanowiące schemat wystąpienia kard. Jorge Mario Bergoglio w czasie Kongregacji Generalnych kardynałów przed Konklawe 2013 r. Rękopis ten znajduje się w posiadaniu kard. Jaime Ortega, który po wystąpieniu zwrócił się z prośbą do Bergoglio o udostępnienie tych myśli:

- Odniesienie do ewangelizacji. Istota bycia Kościołem.
- "Słodka i umacniająca radość głoszenia Ewangelii" (Paweł VI)
- Sam Jezus Chrystus jest tym, który od środka nas wypycha.

1. Ewangelizacja zakłada apostolską gorliwość.

Ewangelizacja zakłada w Kościele obowiązek wychodzenia na zewnątrz. Kościół jest wezwany do tego, aby wyszedł na zewnątrz i skierował swe kroki na peryferie, nie tylko te geograficzne, ale także egzystencjalne: peryferie tajemnicy grzechu, bólu, niesprawiedliwości, ignorancji, abstrahując od religii, przekonań, peryferie wszystkich rodzajów biedy.

2. Kiedy Kościół nie wychodzi na zewnątrz, aby ewangelizować staje się autoreferencjalny i wtedy zaczyna chorować (por. ewangeliczna scena kobiety cierpiącej, zakrzywionej ku sobie samej). Źródłem wszelkiego rodzaju problemu, które następnie rozwijają się w instytucjach kościelnych, jest właśnie ten autoreferencjalizm, pewien rodzaj narcyzmu teologicznego.

W Apokalipsie Jezus mówi, że stoi u drzwi i kołacze. Oczywiście tekst ten wskazuje na tego, który stoi na zewnątrz i puka do drzwi, aby wejść... Myślę jednak, że wielokrotnie Jezus puka od środka, abyśmy pozwolili mu wyjść. Kościół autoreferencjalny pragnie zamknąć Jezusa wewnątrz i nie pozwala mu wyjść.

3. Kościół, kiedy jest autoreferencjalny, nawet nie zdając sobie sprawy, wierzy, że to on jest światłem i przestaje być mysterium lunae (księżycem, który odbija światło), co prowadzi do wielkiego zła jakim jest duchowe zeświedczenie (według De Lubac jest to największa katastrofa jaka może spaść na Kościół). Życie sprowadza się do tego, że chwalimy siebie samych, pomnażając jedynie własny splendor.

Podsumowując: mamy dwa obrazy Kościoła: Kościół ewangelizujący, który wychodzi od siebie (Dei Verbum religiose audiens et fidenter proclamans) lub też zeświedczony: Kościół, który żyje w sobie, z siebie i dla siebie.

Powinno to rzucić światło na ewentualne zmiany i reformy, który należy dokonać, aby zbawiać dusze.

4. Myśląc o przyszłym papieżu: musi to być człowiek, który wychodząc od kontemplacji Jezusa Chrystusa i od adoracji Jezusa Chrystusa pomoże Kościołowi wyjść w kierunku egzystencjalnych peryferii; człowiek, który pomoże Kościołowi być matką rodzącą życie i który żyje "słodką i ożywiającą radością niesienia Dobrej Nowiny".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak Franciszek przekonał do siebie kardynałów
Komentarze (11)
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
3 września 2013, 21:43
"W Apokalipsie Jezus mówi, że stoi u drzwi i kołacze. Oczywiście tekst ten wskazuje na tego, który stoi na zewnątrz i puka do drzwi, aby wejść... Myślę jednak, że wielokrotnie Jezus puka od środka, abyśmy pozwolili mu wyjść. Kościół autoreferencjalny pragnie zamknąć Jezusa wewnątrz i nie pozwala mu wyjść." Wczytajcie sie dobrze w te słowa kard. Jorge Mario Bergoglio. Interpretacja Apokalipsy? Na tym ma być oparta reforma Kościoła? Maria niczego nie głosi, bo to nie są jej słowa. Przekazuje Prawdę, która sprawdza się na waszych oczach.
M
Mateusz
25 sierpnia 2013, 21:03
Drogi mario, Franek jest zwolennikiem anonimowej mistyczki z Irlandii (nikt jej nigdy nie widział - zachowuje anonimowość z obawy przed prześladowaniami a nazwała siebie dumnie Maria Boże Miłosierdzie, jej zwolennicy zaś czując, że coś nie tak przechrzcili ją na Maria Bożego Miłosierdzia), która głosi, że Benedykt XVI był ostatnim Papieżem, a papież Franciszek to... fałszywy prorok. Nie dlatego że coś zauważyli sami, tylko dlatego że bezkrytycznie przyjmują jej słowa. Ci, którzy na deonie bezustannie atakują Papieża (bezmyślnie chyba też, bo bliscy są przecież schizmy i ekskomuniki) to w większości adepci Marii z Irlandii, która buduje swój własny Kościół oparty na sprzeciwie wobec legalności wyboru Franciszka i oczernianiu tego Papieża. Tą gangreną zaatakowane są środowiska katolickie na całym świecie. Ci ludzie zamiast słuchać Ojca Świętego i go naśladować, ciągle doszukują się błędów w jego słowach i gestach. Idą zaś za tym Papieżem obcy, dotąd oddaleni. Niestety wiadomo z Ewangelii nie wystarczy mówić "Panie, Panie...", aby się zbawić...  
M
mario
25 sierpnia 2013, 00:26
@Franek To portal świadków jehowy jest, czy co?
F
Franek
24 sierpnia 2013, 21:42
"Przyjmą oni pogan, czarownice New Age i czcicieli bestii, lecz nie chrześcijan protestujących przeciwko ohydnym pogańskim rytuałom, które będą sprawowane w Kościołach katolickich, a wkrótce w innych kościołach chrześcijańskich. Te wydarzenia jeszcze nadejdą. Proszę, nie myślcie, że obecne Msze święte i Sakramenty już się zmieniły, jednak zmienią się bardzo szybko. A kiedy to zrobią, musicie odwrócić się i Mnie bronić. Wiele zmian zostało zaplanowanych na przestrzeni ostatnich kilku lat przez zło masonerii w Moim Kościele na Ziemi. Teraz ich plany są już znane na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej i wkrótce zostaną ogłoszone. Zostaną one odsłonięte wraz z ogłoszeniem, że Kościół katolicki jest właśnie modernizowany, by go móc dostosować do dzisiejszego nowego, nieuprzedzonego, liberalnego społeczeństwa. Oświadczą, że to będzie oznaczało odrzucenie przeszłości, a wtedy podadzą, że jego mottem będzie objęcie wszystkich wyznań, aby pokazać, że jego nastawienie nie jest zawężone. Zapowiedź ta będzie świętowana na całym świecie, a media podadzą te wspaniałe wieści na swoich pierwszych stronach, podczas gdy przedtem komentowały one Kościół katolicki z niesmakiem. Posiew szatana zostanie rzucony i pojawią się nowe obrzędy, w których forma Mszy Świętych zostanie przedstawiona na wspak, ale wszystkie poprawne zwroty odnoszące się do Mojej Męki zostaną zastąpione bzdurami - pustymi słowami - pustymi naczyniami - pustymi tabernakulami. Wszystkie Moje Krzyże zostaną zastąpione tajemnymi symbolami okultystycznymi." - cytat z: http://paruzja.info/sierpien-2013/1195-17-08-2013-11-50-musza-oni-zachowac-swiete-mszaly-szaty-pismo-swiete-i-swiete-krzyze-to-wszystko-zostanie-zastapione
M
Maciek
24 sierpnia 2013, 16:02
Piekne!
XP
x. Paweł
24 sierpnia 2013, 15:24
@jazmig Wydaje się, że ten problem dotyczy szczególnie Ameryki ppołudniowej oraz Polski - mówi ci to ksiądz katolicki.
C
cogito
24 sierpnia 2013, 15:22
Papież mówi między słowami - religia katolicka miejscami bardzo przeszkadza wierze katolickiej. Religia i wiara to nie to samo! Religia jest systemem, spoiwem, kodem kulturowym, (brzydkie słowo z Manifestu) nadbudową, zaspokojeniem potrzeb społecznych - przynależności, tożsamości, bezpieczeństwa, jedności... Wiara jest czymś innym, indywidualnym (po to mnichy zamykają się w klasztorach - hehe, jeśli oczywiście wiedzą, czego tam szukają) i ma pierwszeństwo wobec religii. Jezus przychodzi do człowieka a nie do systemu społecznego. W Kościele Katolickim granice są bardzo cienkie, co wynika z bogatej katolickiej kultury, miejscami nierozerwalne (się tak wydaje) więc oczywiste, że bardzo boli, kiedy Papież rozerwie czasami coś, co wydawało się nam dogmatem wiary, a było tylko dogmatem systemu religijnego. Duch Święty zawsze może więcej!
W
wierny
24 sierpnia 2013, 14:21
Wyjść do człowieka to nie problem, pytanie z czym wyjść do człowieka? Z pustymi rękami, czy z rękami pełnymi charyzmatów i darów Ducha Świętego. I jak te dary przekazać z rąk do rąk, czyli jak uczynić człowieka z peryferii człowiekiem pełnym Ducha Bożego, pełnym charyzmatów Ducha Świętego. Tak jak Eliasz i Elizeusz na zasadzie zstąpienia łaski czy też na zasadzie ciężkiej pracy wewnętrznej, modlitwy, świętego życia? Pytanie jakim muszę być, aby przekonać drugą osobę, bardzo oddaloną od Boga, może nawet satanistę, aby podjęła olbrzymi trud przemiany wewnętrznej, trwający lata i aby doprowadzić ją do stanu świętości większego niż własny? Więc problemowi wychodzenia na peryferie musi towarzyszyć zawsze bogactwo wewnętrzne pochodzące od Ducha Świętego, tak jak w przypadku Apostołów, którzy czynili cuda, uzdrawiali, głosili z mocą Słowo Boże. Jest to podkreślone w Piśmie Świętym, że stan świętości Kościoła był oparty na łasce Bożej, która manifestowała się poprzez cuda Apostołów. Kościół chce nawrócić cały świat bez czynienia cudów (mocą Bożą). Moim zdaniem bez powszechności cudów zadanie to jest niewykonalne. Można dotrzeć głosząc samo Słowo i święcie żyjąc do pewnej grupy osób (zazwyczaj kobiet i dzieci), natomiast do mężczyzn trzeba iść z czynem, z konkretem. Słowo ma być tak mocne, że ma być silniesze niż pieniądz, kariera, seks, władza. Wtedy dopiero Kościół i świat zapłonie Duchem Świętym.
jazmig jazmig
24 sierpnia 2013, 14:02
1. żeświecczony, a nie zeświedczony. 2. Ja z kolei nadal nie rozumiem tego wyjścia na peryferie Kościoła, który rozumiem jako ogól wiernych. Jeżeli kard. Bergoglio miał na myśli księży różnego szczebla, to diagnoza, jakoby oni byli skupieni na sobie, była moim zdaniem fałszywa. Być może ten problem istnieje w Argentynie i innych krajach Ameryki Pd., ale nie uważam, żeby tak było w Polsce. Oczywiście są różni księża, jednakże ich ogół raczej jest skupiony na wiernych, niż na sobie.
K
Kasper
24 sierpnia 2013, 13:35
nie rozumiem pkt 1. Jak Kościół może wyjść ku egzystencjalnym peryferiom abstrahując od religii? Przecież to jest możliwe jedynie wtedy, kiedy niesie się Chrystusa, dokładnie: Chrystusa. Nie jakiegoś tam boga, absolut, istotę najwyższą czy co tam jeszcze, tylko: Chrystusa. ...Są to zapiski stanowiące jedynie schemat wystąpienia. Stąd normalne w tym przypadku skróty myślowe. Chodzi o wychodzenie w kierunku każdego człowieka, niezależnie jaki reprezentuje światopogląd, czy też jakiej religii jest wyznawcą. W originale jest: "ir hacia las periferias... las del dolor, las de la injusticia, las de la ignorancia y prescindencia religiosa, las del pensamiento, las de toda miseria"
Z
zdezorientowana
24 sierpnia 2013, 13:07
nie rozumiem pkt 1. Jak Kościół może wyjść ku egzystencjalnym peryferiom abstrahując od religii? Przecież to jest możliwe jedynie wtedy, kiedy niesie się Chrystusa, dokładnie: Chrystusa. Nie jakiegoś tam boga, absolut, istotę najwyższą czy co tam jeszcze, tylko: Chrystusa.