Kard. Farrell o tym, że przyszedł czas, by wprowadzić w życie soborowe reformy
- To jest ten moment w życiu Kościoła, kiedy możemy naprawdę zacząć próbować wprowadzić w życie to, o czym mówił już Sobór Watykański II, czyli zwiększenie roli świeckich w Kościele - powiedział kardynał Kevin Farrell w wywiadzie, którego udzielił na wyłączność portalowi America Magazine w swoim biurze w Rzymie.
Wprowadzanie w życie tej wskazówki "bywało czasami spowolnione na skutek różnych czynników - mówił prefekt Dykasterii do spraw Świeckich, Rodziny i Życia. - Jeśli chodzi o tę kwestię, pojawiały się czasem pewne nieporozumienia i zamieszanie. W przeszłości spędziliśmy tak wiele czasu, walcząc między sobą. Wydaje mi się, że jesteśmy pod tym względem bardzo do tyłu i straciliśmy okropnie dużo czasu przez wewnętrzne spory, ale teraz nadszedł właściwy moment".
Kardynał Farrell, stojący na czele watykańskiego departamentu od 17 sierpnia 2016 roku, jest na odpowiednim stanowisku, aby móc zacząć wprowadzać osoby świeckie na stanowiska liderów Kościoła.
- Osoby świeckie mają w Kościele powołanie do wypełnienia i bardzo mocno wierzę w to, że przyszłość Kościoła zależy właśnie od nich. Zawsze odczuwałem potrzebę promowania ruchu świeckich w Kościele i w jego organizacjach - mówił kardynał.
Były biskup Dallas zauważył, że znajdujemy się w momencie "kairos" - punkcie zwrotnym dla świeckich w Kościele. Zgodził się z nim papież Franciszek.
Franciszek zatelefonował do Dallas w maju 2016 roku, by zapytać Farrella, czy jest gotowy przyjąć stanowisko w Watykanie.
"Kiedy papież zadzwonił do mnie po raz pierwszy, rozmawialiśmy po hiszpańsku. W jakiś sposób papież dowiedział się, że mówię w tym języku i było to bardzo miłe z jego strony - wspomina kardynał. - Była 9 rano. Nigdy nie zapomnę tej chwili. Franciszek powiedział mi, co myśli, a ja odpowiedziałem, że sądzę, iż popełnia błąd. Byłem za stary i nie wyobrażałem sobie siebie na takim stanowisku w Rzymie. Ale on powiedział: Wiesz, chcę, żebyś o tym pomyślał, chcę, żebyś to rozeznał. Zadzwonię znowu za kilka dni. Trzy dni później znowu odebrałem telefon od Franciszka. Miałem już przygotowaną listę pięciu powodów, dla których nie powinienem wyjeżdżać do Rzymu. Franciszek odparł: Może usiądziemy razem i porozmawiamy o tym? Więc pojechałem do Rzymu i spotkałem się z papieżem w Domu Świętej Marty. Rozmawialiśmy przez godzinę, może półtorej. I oto jestem!".
Amerykański biskup o irlandzkim pochodzeniu nie żałuje tego, że przyjął nominację papieża.
"Teraz inaczej na to patrzę - mówił Farrell o swojej nowej roli. - Całe moje życie pracowałem w zupełnie innym środowisku, z innym podejściem do realizowania zamierzonych działań. Pod wieloma względami praca tam, w domu, jest o wiele bardziej stresująca - w Stanach Zjednoczonych wszystko musi toczyć się bardzo szybko. Tutaj też wszystko cały czas się kręci, ale odczuwam to jako zmianę kulturową, zmianę sposobu realizowania spraw. Oczywiście, nastąpiły też inne zmiany, ale wcześniej przenosiłem się z Waszyngtonu do Dallas w stanie Teksas. Już to była dla mnie duża zmiana kulturowa".
Od swojego przyjazdu do Rzymu kardynał Farrell odbył już kilka prywatnych spotkań z papieżem. "Za każdym razem, kiedy spotykam Franciszka podczas jakiejś ceremonii albo wydarzenia, on zawsze podchodzi do mnie i pyta, jak się mają sprawy - mówił. - Bardzo interesuje go to, jak się mają sprawy w Kościele".
Cele statutowe Dykasterii do spraw Świeckich, Rodziny i Życia wzywają do obsadzania kluczowych stanowisk kościelnych kompetentnymi osobami świeckimi. Co prawda prefektem samej jednostki jest kardynał, ale sekretarzem (drugą osobą po prefekcie) może być już osoba świecka. Na ten temat jednak kardynał powiedział: "Osoba, która prowadzi jednostkę zajmującą się urzędem świeckich, musi rozumieć wszystko, co tyczy się ruchów wewnątrz Kościoła oraz znać prawo kanoniczne".
31 maja papież Franciszek mianował sekretarzem dykasterii 46-letniego brazylijskiego księdza Alexandre Awi Mello, dyrektora narodowej sekcji Ruchu Szensztackiego w Brazylii. Brazylijski kapłan służył papieżowi jako tłumacz podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro w 2013 roku.
Jedna z sekcji dykasterii zajmuje się także rodzinami. W kwestii obsadzenia kierowniczego stanowiska dla tej części departamentu kardynał powiedział, że "widziałby na tym stanowisku zamężną kobietę lub żonatego mężczyznę, ponieważ taka osoba byłaby bardziej wiarygodna. U steru potrzebny jest ktoś, kto rozumie życie i rodzinę, moralność i wszystko inne. Potrzeba jednak osoby wykwalifikowanej. Nie można obsadzić człowieka na to stanowisko, a potem powiedzieć mu: to twoja nowa praca. Teraz musisz się nauczyć, o co tutaj chodzi".
2 maja do pełnienia obowiązków dyrektora urzędu do spraw kobiet papież mianował Martę Rodriguez z Hiszpanii, osobę konsekrowaną z ruchu Regnum Christi (świeckiej odnogi legionistów Chrystusa) i dyrektor Instytutu Wyższych Studiów Kobiecych na Papieskim Uniwersytecie Regina Apostolorum w Rzymie.
- Było bardzo ciężko znaleźć odpowiednie osoby świeckie na te stanowiska - powiedział kardynał Farrell. W tym przypadku jest to rzeczywiście prawda, zwłaszcza że kardynał próbował umiędzynarodowić dykasterię. Teraz znalazł już odpowiednie osoby i ma nadzieję, że kluczowe stanowiska zostaną obsadzone do połowy września.
Jest to szczególnie istotne, ponieważ zbliżają się dwa wielkie, międzynarodowe wydarzenia, których organizacja wymaga znacznego wkładu pracy ze strony jego dykasterii. To Światowe Spotkanie Rodzin w Dublinie, które odbędzie się w dniach 22-26 sierpnia 2018 roku oraz Światowe Dni Młodzieży w Panamie planowane na 22-27 stycznia 2019 roku.
Departament kierowany przez kardynała Farrella został stworzony przez połączenie trzech różnych rad: Papieskiej Rady do spraw Świeckich, Papieskiej Rady do spraw Rodziny i Papieskiej Rady do spraw Życia.
"Przez wiele lat wykonały [one] bardzo dobrą robotę - mówił Farrell. - Ale teraz musi nastąpić zmiana mentalności. Musimy zaadaptować się do współczesnego życia duszpasterskiego Kościoła. W dzisiejszym świecie sprawy toczą się znacznie szybciej niż miało to miejsce w przeszłości i uważam, że mamy trochę do nadrobienia w tej kwestii. Konieczna jest zmiana kultury w stosunku do tego, co robimy i jak to robimy".
Aby wyjaśnić, jaka zmiana kultury jest wymagana, kardynał powiedział: "Musimy być, jak to mówi papież Franciszek, Kościołem, który wychodzi, Kościołem misyjnym. Musimy słuchać tego, co dzieje się w świecie, przyjmować to, co mówią nam biskupi, i nie godzić się na gotowe rozwiązania. Czasem w przeszłości my [urzędnicy Watykanu] także chcieliśmy za to odpowiadać i mówić biskupom, co robić w danej sytuacji. Teraz, kiedy mam doświadczenie bycia po drugiej stronie, wspominam, jak często oburzałem się, bo gdy przyjeżdżałem [do Rzymu], ktoś stawał przed nami i dawał nam wykład na temat tego, co mamy robić, nawet jeśli ten ktoś nigdy nie zagościł na południu Stanów, w Teksasie".
- Papież Franciszek chce, abyśmy słuchali ludzi i wchodzili w dialog - mówił kardynał.
Wyjaśnił to także personelowi swojej jednostki w ramach przygotowania do wizyt ad limina, którą regularnie składają w Rzymie biskupi z całego świata. Powiedział też, że "kiedy pojawią się pewne sprawy, które wyjdą na jaw z raportów i które będziemy mieli ochotę komentować", to warto pamiętać, że w kompetencjach urzędników watykańskich nie leży "mówienie ludziom, co mają robić w danej sytuacji". Wizyta ad limina "jest spotkaniem z biskupami, okazją do dyskusji i poszukiwania szansy do motywowania ich, by byli i podejmowali zadania Kościoła słuchającego".
Jak powiedział kardynał, "Amoris Laetitia", postsynodalna adhortacja papieża Franciszka o rodzinie, będzie "planem" dla Światowego Spotkania Rodzin. W oparciu o informację zwrotną, jaką kardynał otrzymał od biskupów podczas przynajmniej ośmiu wizyt ad limina w Rzymie, Farrell wierzy, że dokument ten zostanie dobrze przyjęty.
- Ani jeden z nich nie miał nic negatywnego do powiedzenia na temat Amoris Laetitia. Dokument został bardzo dobrze przyjęty w Kościele - powiedział duchowny.
Kardynał Farrell wie, że są "tacy, którzy się nie zgadzają", ale komentuje tę sprawę, mówiąc, że "w przypadku każdego dokumentu, jaki kiedykolwiek napiszemy, zawsze będzie ktoś, kto nie będzie się z nim zgadzał. To samo miało miejsce na Soborze Watykańskim II i później. Nie mówcie mi, że nie było sprzeciwu, kiedy opublikowano Populorum Progressio. W tamtym czasie byłem księdzem w archidiecezji waszyngtońskiej i pamiętam ten okres bardzo dobrze. Podobnie ma się rzecz z Humanae Vitae - o tym dokumencie dyskutuje się do dziś".
O Stanach Zjednoczonych mówił: "Większość biskupów dobrze przyjęła dokument, ale istnieje kilka osób, które boją się otworzyć na ideę Kościoła, który zaprasza, który jest bardziej miłosierny i tak dalej. Wydaje mi się, że te osoby wolałyby czasem, żeby sprawy były czarno-białe, ale ludzkie życie często tak nie wygląda. Chcielibyśmy mieć gotową odpowiedź, prostą odpowiedź na każde pytanie, ale takich odpowiedzi nie ma".
Dla zyskania odpowiedniego kontekstu kardynał poradził, aby wierni przeczytali najpierw pierwszy z siedmiu rozdziałów "Amoris Laetitia", zanim przeskoczą do rozdziału ósmego, który odnosi się do kwestii komunii dla katolików rozwiedzionych i decydujących się na ponowne zawarcie małżeństwa.
Kardynał Farrell przewiduje, że Światowe Dni Młodzieży w Panamie "będą fantastyczne, ponieważ jest to wyjątkowa lokalizacja". Miejsce spotkania daje szansę przybycia na to spotkanie "młodym ludziom z Ameryki Środkowej, którzy nigdy nie mieli możliwości uczestniczenia w Dniach Młodzieży". Farrell spodziewa się, że będzie to "moment, który przyniesie pewien rodzaj solidarności i braterstwa pomiędzy młodymi ludźmi tak, jak to miało miejsce w Rio i w Krakowie. A dla wszystkich krajów Ameryki Środkowej będzie to bardzo dobre doświadczenie".
Papież Franciszek "będzie osobą, która wszystkich przyciągnie, i mamy nadzieję oraz modlimy się każdego dnia, że będzie tam z nami. Teraz papież cieszy się bardzo dobrym zdrowiem i nie mogę się doczekać, kiedy spotkamy się z nim w Panamie" - powiedział kardynał.
Papież powiedział jasno, że "chce być blisko młodych ludzi podczas tego wydarzenia - mówił Farrell. - Ponadto, zwołał synod młodych i chce ich wysłuchać, chce wiedzieć, co myślą i co ich niepokoi. Ma też nadzieję, że konferencje episkopatów na całym świecie znajdą sposób, by zachęcić młodych do odpowiedzi na pytania zawarte w kwestionariuszu rozesłanym przez urząd do spraw synodu".
Skoro kardynał Farrell ma okazje obserwować papieża z bliska, postanowiłem zakończyć wywiad pytaniem o pierwszego papieża z kontynentu amerykańskiego. Kardynał odpowiedział: "To osoba o bardzo głębokich przemyśleniach, prawdziwie uduchowiona, pełna troski o innych i zaangażowana. Papież bardzo mi imponuje. Powiedziałbym, że zaledwie kilka osób w moim życiu zaimponowało mi swoim podejściem do chrześcijaństwa, do bycia chrześcijaninem. Dla mnie papież jest na szczycie listy tych osób. Ludzie mają własne wyobrażenia i sposób postrzegania takich postaci jak Matka Teresa z Kalkuty, ale mogę powiedzieć, że zaledwie kilka osób w moim życiu było w stanie zrobić na mnie takie wrażenie swoją chrześcijańską postawą, jakie zrobił na mnie papież Franciszek".
"On nie jest postacią medialną. Nie jest showmanem. Ale to, jak bierze na ręce dziecko, w jaki sposób podchodzi do chorych czy do kogokolwiek innego, kiedy z kimś rozmawia - w tym momencie jest to dla niego jedyna osoba na świecie, jedyny człowiek, którym się zajmuje. Dlatego jest tak popularny i właśnie to tak przyciąga do niego ludzi. To właśnie przyciąga ludzi z powrotem do Kościoła".
Skomentuj artykuł