Koreańskie gazety o wizycie papieża Franciszka

(fot. EPA/DANIEL DAL ZENNARO)
KAI / slo

W poniedziałkowych wydaniach gazety Korei Południowej pozytywnie podsumowały pięciodniową wizytę papieża Franciszka. Jeden z trzech wysokonakładowych dzienników " Donga-Ilbo" ukazał się z pięcioma dodatkowymi stronami poświęconymi papieskiej pielgrzymce.

Podkreślono entuzjazm, jaki wzbudziła osoba Ojca Świętego wśród Koreańczyków i wyrażono nadzieję, że "syndrom papieża uzdrowi rany Korei". Według " Joongang-Ilbo", wizyta Franciszka odmieniła Koreę.

DEON.PL POLECA

Nad konsekwencjami zastanawia się także anglojęzyczny "Korea Times" podkreślając, że " ważnym jest teraz, aby zrozumienie przesłania papieża Franciszka i przekucie go w czyn. A brzmi ono: musimy pocieszać ubogich i wyzwolić ich z ich bólu. Musimy też budować pokój i pojednanie w naszym społeczeństwie". Według tej gazety "byłoby zbytnią przesadą oczekiwanie, że głęboko zakorzenione konflikty i różnice dadzą się przezwyciężyć przez jedną noc i przez jedną wizytę Ojca Świętego. Błędem byłoby też patrzenie na papieża jako na wszechmocnego wybawiciela. Nasze problemy możemy rozwiązać jedynie my sami. Obowiązkiem naszych przywódców politycznych jest teraz wyjście z ciasnego kręgu swojej polityki i rozpoznanie, co mogą zrobić dla cierpiącej ludności", w kategorycznym tonie stwierdza "Korea Times".

Anglojęzyczny "Korea Herald" dostrzega w wizycie papieża nowy akcent w polityce azjatyckiej Watykanu. "Papież Franciszek skierował w niedzielę najsilniejszy dotychczas apel do Chin", stwierdza gazeta komentując w ten sposób papieskie zaproszenie do dialogu państw nieutrzymujących stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Według gazety Chiny w dalszym ciągu są jednym z największych wyzwań dla Watykanu" w tym regionie Azji, w którym żyje 60 procent ludności świata, ale tylko trzy procent z nich stanowią katolicy.

Gazeta przypomina, że stosunki dyplomatyczne między Chińską Republiką Ludową a Stolicą Apostolską zostały zerwane w 1951 roku, że partia komunistyczna utworzyła "swój własny Kościół poza autorytetem papieża", czyli Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich, skupiające katolików kontrolowanych przez reżim.

Również niedzielne gazety poświęciły wiele miejsca wizycie papieża, a zwłaszcza beatyfikacji w Seulu 124 męczenników koreańskich. "Korea Herald" przytacza fragmenty homilii, w których Ojciec Święty mówi o gotowości pierwszych katolików do ponoszenia ofiar. Cytuje też uwagę Franciszka, że beatyfikacja jest okazją do przypomnienia sobie początków Kościoła w Korei. Zdaniem gazety "wielu katolików koreańskich odczuło tę ceremonię jako umocnienie ich Kościoła, który w ciągu 230 lat rozwinął się do trzeciego pod względem wielkości Kościoła Korei, a męczeństwo ich przodków stanowi "lekcję dla współczesnego Kościoła na całym świecie".

W opinii "Korea Times" beatyfikacja pierwszego męczennika Korei Pawła Yun Ji-Chunga i jego 123 towarzyszy było "największym wydarzeniem wizyty papieża" i była to zarazem jedna z niewielu wielkich beatyfikacji poza Watykanem. Papież przypomniał Koreańczykom o dziedzictwie męczenników, jakim jest sprawiedliwość, wolność i zgoda.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Koreańskie gazety o wizycie papieża Franciszka
Komentarze (1)
W
wierny
19 sierpnia 2014, 11:05
Po to, aby pozyskać Azję dla Jezusa, dla Trójcy Świętej trzeba będzie się zmierzyć z wielkimi religiami wschodu jak buddyzm, hinduizm, szintoizm, z magią chińską, z filozofią sztuk walki, z filozofią zen, z wróżbiarstwem, czarami, które mają tradycję od 2500 do nawet 5000 lat. Ponadto trzeba będzie się zmierzyć z islamem w Azji. Bez bycia silniejszym od szatana a nawet całego piekła nie będzie możliwe zchrystianizowanie Azji. Tacy święci jak Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza czy  Franciszek Ksawery nie wystarczą na 5000 lat satanizmu czy czarów. Oczywiście najprawdopodobniej będzie tak, że gdy Bóz złamie potęgę szatana jak to jest zapowiadane w Medjugorje to będzie łatwiej chrystianizować Azję o ile będzie kogo chrystianizować i będzie miał kto to robić. I tak chrystianizacja Azji zajmie dziesiątki lat nawet przy założeniu braku przeciwności. Ludzkość po Medjugorje będzie zdziesiątkowana i zwykłę przetrwanie Kościoła w zrujnowanych państwach będzie wielkim wyzwaniem.