Kościół to nie schronisko dla ludzi smutnych

(fot. CTV)
KAI / kn

"Kościół nie jest schronieniem dla ludzi smutnych, Kościół jest domem radości!" - podkreślił papież Franciszek w przemówieniu przed modlitwą Anioł Pański w Watykanie.

Papież nawiązał do obchodzonej dzisiaj trzeciej niedzieli Adwentu nazywanej niedzielą "Gaudete", niedzielą radości. Na plac św. Piotra przybyły dzieci z Rzymu, aby tradycyjnie przed uroczystością Bożego Narodzenia poświęcić figurki Dzieciątka Jezus - "Bambinelli".

"Kościół, jak matka zachęca nas do ufnego kontynuowania podróży duchowej, byśmy mogli z odnowioną radością obchodzić święta Bożego Narodzenia" - powiedział Ojciec Święty przypominając, że orędzie chrześcijańskie jest nazywane "ewangelią", to znaczy "dobrą nowiną", głoszeniem radości całemu ludowi.

DEON.PL POLECA

Ojciec Święty zaznaczył, że radość Ewangelii nie jest radością byle jaką. "Jej powodem jest świadomość, że jesteśmy przyjęci i umiłowani przez Boga" - powiedział i dodał, że "Bóg jest tym, który przychodzi, aby nas zbawić i spieszy z pomocą zwłaszcza tym, którzy pogubili się w swym sercu".

Franciszek zwrócił uwagę, że niezależnie od tego, jak wielkie byłyby nasze ograniczenia i zagubienie, nie możemy być słabi i niezdecydowani w obliczu trudności i naszych słabości. Podkreślił, że "prawdziwa radość obecna jest również w chwili próby, także w cierpieniu, bo nie jest powierzchowna, ale zstępuje w głąb osoby, która powierza się Bogu i w Nim pokłada swą ufność".

"Bóg nas kocha! Odwagi idźmy dalej! Zawsze można zacząć od początku. On daje siłę, by rozpoczynać na nowo" - zachęcał Franciszek.

Papież przypomniał, że chrześcijańska radość, podobnie jak i nadzieja, ma swoją podstawę w wierności Boga, w pewności, że On zawsze dotrzymuje swoich obietnic. "Naszą radością jest Chrystus, Jego miłość wierna i niewyczerpalna! Dlatego, kiedy jakiś chrześcijanin staje się smutny, oznacza to, że oddalił się od Jezusa. Ale wtedy nie można zostawiać go samego! Powinniśmy za niego się modlić, dać mu odczuć serdeczną miłość wspólnoty" - wyjaśniał Franciszek.

Na zakończenie wzywając imienia Maryi Panny Franciszek powiedział: "Niech nam Ona wyprasza życie radością Ewangelii w rodzinie, w pracy, w parafii, w każdym środowisku. Radością wewnętrzną, na którą składają się zadziwienie i czułość. Tą radością jakiej doświadcza mama spoglądająca na swoje nowo narodzone dziecko i czuje, że jest to dar od Boga, cud za który trzeba jedynie dziękować!"

Mimo deszczu na plac św. Piotra przyszło kilkadziesiąt tysięcy pielgrzymów. Papież nawiązał do fatalnej aury i powiedział: "Współczuję, że musicie stać na tym deszczu, ale ja jestem z wami" - powiedział.

Po modlitwie papież pozdrowił dzieci z Rzymu, które przyszły na tradycyjne poświęcenie figurek Dzieciątka Jezus- "Bambinelli", zorganizowane przez Centrum Oratoriów Rzymskich. "Drogie dzieci, kiedy będziecie się modlić przed waszym żłóbkiem, pamiętajcie również o mnie, tak jak i ja pamiętam o was. Dziękuję wam i życzę radosnego Bożego Narodzenia!" - powiedział Franciszek.

Ponadto Ojciec Święty pozdrowił rodziny, grupy parafialne, stowarzyszenia i poszczególnych pielgrzymów przybyłych z Rzymu, z Włoch i wielu części świata, szczególnie z Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych Ameryki. "Gorąco pozdrawiam młodzież z Zambii i życzę im aby stała się `żywymi kamieniami`, by budować społeczeństwo bardziej ludzkie. Pozdrowieniem tym obejmuję również całą obecną tutaj młodzież, szczególnie z Piscopio di Gallipoli, oraz studentów przybyłych z Akcji Katolickiej z Lukanii" - mówił papież.

Papież pozdrowił także chóry z Vicenzy, Akwili i z Mercato San Severino, wiernych z Silvi Marina i San Lorenzello; jak i towarzyszy z CRAL Telecom z rodzinami. "Wszystkim życzę dobrej niedzieli" - zakończył Franciszek niedzielne spotkanie z pielgrzymami na placu św. Piotra.

Więcej»

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kościół to nie schronisko dla ludzi smutnych
Komentarze (25)
P
pryska
21 grudnia 2013, 04:44
No wodzirej ten Titanic to nigdy nie zatonie, ma przyrzeczenie samego Boga. Ale z drugiej strony można drogiemu papieżowi przypomnieć te słowa w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Ciekawe czy była radosna np. Matka Boska pod Krzyżem albo św. Jan Apostoł? Co nie wierzyli prorokom, że Chrystus zmartwychwstanie? To, że Chrystus zmartwychwstał nie oznacza od razu wesołości, gdyż jak przemawiał św. Piotr do Żydów po Zesłaniu Ducha Świętego to nie było nic z wesołości, zresztą zaraz po zmartwychwstaniu Apostołowie byli bardziej przerażeni i zdumieni niż radośni. Radośni to byli po Zesłaniu Ducha Świętego. Więc jak mamy się zachowywać w sytuacji Krzyża - myślę, że z nadzieją, że wszystkie cierpienia są tylko czasowe i miną wraz ze śmiercią, że śmierć przyniesie ulgę i uwolnienie od trudów doczesności. Może to rodzić wewnętrzną radość, która różna jest jednak od wesołkowatości, radość, która jest jednocześnie pełna powagi.  Radość męczenników, którzy byli paleni żywcem w Koloseum, którzy byli rozszarpywani przez dzikie zwierzęta, którzy byli odzierani żywcem ze skóry, przypiekani na kratach, nieludzko biczowani, a wszystko to znieśli z nieugiętym duchem radości z chwały nieba. Jednak mówienie o byciu radosnym w kontekście codziennego krzyża, bez podobnych wyjaśnień jest kpiną ojca świętego z ludzkiego cierpienia. Brakuje bowiem nauki o tym czym jest prawdziwa chrześcijańska radość. Radość w bólu, radość w cierpieniu, radość w prześladowaniu, radość będąca owocem Ducha Świętego. ... Ksawery, zgadzam się z Tobą. Co w momencie, gdy człowieka dotyka ogromny Krzyż - też ma być on wtedy wesoły, radosny? Co z ludźmi chorymi, którzy nie mogą się uśmiechnąć ze względu na chorobę? Do komory gazowej, jak to robił HItler? Mnie to wystąpienie Papieża trochę dotknęło. Ojciec Św., bł. Jan PAweł II nazywał chorych "największym skarbem Kościoła", a obecny Papież nakazuje ich się pozbyć?
P
pryska
21 grudnia 2013, 04:34
Kościól nie lubi ludzi smutnych - a sam nie potrafi pomóc i się od nich osuwa, Kościół nie lubi ludzi z problemami - bo trzeba wysiłku i czasu, aby pomóc, Kościół nie lubi biednych - bo nie wspierają innych. Kościół lubi wesołych - bo nie trzeba się nimi zajmować, Kościól lubi bogatych - bo dają innym. CZyli jesli jesteś smutny, biedny i masz problem - to jestes sam!!!!! Nikt się Tobą nie zajmie i jesli Twoja wiara jest silna, to sam to przetrwasz, ale jeśli nie - to nie masz na co liczy - taka niestety prawda o naszych, polskich warunkach. ... Dokładnie! Czyli jeśli jesteś chory, to jesteś... SAM! Bardzo niehumanitarne wystąpienie Papieża.
P
pryska
21 grudnia 2013, 04:31
A Jezus mówi: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię". W jaki sposób więc Kościół nie jest dla ludzi strapionych, smutnych, obciążonych, zranionych? Właśnie JEST JAK NAJBARDZIEJ DLA TAKICH OSÓB! Papież trochę przeczy samemu sobie, mówiąc takie słowa. Bardzo przykre słowa dla ludzi, którzy doświadczają np. chorób typu depresja, nerwica, zaburzenia lękowe. "Kościół to nie miejsce dla ludzi chorych (smutnych)"?
M
mason
16 grudnia 2013, 07:44
Radujmy się - Kościół umiera
C
caogito
15 grudnia 2013, 23:44
Co za dno. Papież wyjaśnia cały czas o co chodzi w radości! Ale nie, zawsze źle. Tyle dobrze, że mówiąc "miłość" nie musi wyjaśniać, że nie chodzi mu o stosunek płciowy...
S
smutny
15 grudnia 2013, 22:57
w tej całej beznadziei, pozostaje wierzyć, że istnieje Bóg.
15 grudnia 2013, 19:08
"Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach! Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne! Nie uważajcie sami siebie za mądrych!" (Rz 12 ; 15 - 16)  ----------------------- Pozdrawiam serdecznie :) Z Panem Bogiem... :) :) :)
J
JK
15 grudnia 2013, 19:00
Jest mi zawsze bardzo przykro, kiedy zaglądam pod kolejne artykuły i w komentarzach widzę chrześcijan skaczących sobie do oczu... I skaczących do oczu Papieżowi. Jakie my dajemy świadectwo o Kościele, który współtworzymy? Ania w jednym z komentarzy zauważyła mądrze - nie chodzi o radość "wesołkowatą" - chodzi o radość ze świadomości bliskości Boga i bycia Jego dzieckiem. Nawet kiedy codzienne trudności przynoszą nam ziemskie smutki i zmartwienia, to ten FAKT powinien nam przypominać o tej głębszej radości duchowej, która gdzieś w każdym z nas jest :-). Jeśli jesteś smutny, bo ciężko jest, bo są problemy - raduj się, bo nie jesteś z nimi sam, jest Bóg.  Czyż to nie jest piękne? A Ojcu Świętemu pozwólmy mówić i działać. Zaufajmy, że jest to człowiek, którego wybrano we współdziałaniu z Duchem Świętym i przez Niego jest kierowany. Jeśli nawet nie wszystko się każdemu podoba, to dajcie, proszę, temu pontyfikatowi czas. Rozejżyjcie się dookoła - są ludzie, którzy naprawdę potrzebują tych prostych form przekazu Dobrej Nowiny. I dajcie Duchowi działać :)
N
niewinny84@interia.pl
15 grudnia 2013, 18:52
Myślę, że chodzi o to, że z ludzi smutnych (przychodzących, szukających pomocy w Kościele) przeistaczają się w duchowo wesołych. Nie oznacza to jednak, że zawsze chodzących z ,,bananem" na ustach, ale mimo wszystko nowo narodzonych mających pokój w sercu wynikający z wiary. Tak to sobie rozumuję.
N
nobody
15 grudnia 2013, 18:34
Szczęśliwi, którzy się smucą, albowiem będą pocieszeni. - To to błogosłąwieństwo z Kazanie na górze juz nie aktualne? ... Aktualne. Tylko że pocieszenie będzie dopiero po śmierci. Ale przecież nic pewnego, jak to tam będzie
D
DNA
15 grudnia 2013, 18:29
@Rara avis masz w domu Ewangelię to do nie zajrzyj.
RA
Rara avis
15 grudnia 2013, 18:15
@DNA  Ja słyszałem o takiej wersji: "Błogosławieni, którzy PŁACZĄ, albowiem oni będą pocieszeni". :) :) :) To już jest nieco inna specyfika... :)
D
DNA
15 grudnia 2013, 18:11
Szczęśliwi, którzy się smucą, albowiem będą pocieszeni. - To to błogosłąwieństwo z Kazanie na górze juz nie aktualne?
:
:(
15 grudnia 2013, 17:57
Kościól nie lubi ludzi smutnych - a sam nie potrafi pomóc i się od nich osuwa,  Kościół nie lubi ludzi z problemami - bo trzeba wysiłku i czasu, aby pomóc, Kościół nie lubi biednych - bo nie wspierają innych i nie dają na tacę. Kościół lubi wesołych - bo nie trzeba się nimi zajmować, Kościól lubi bogatych - bo dają innym. CZyli jesli jesteś smutny, biedny i masz problem - to jestes sam!!!!! Nikt się Tobą nie zajmie i jesli Twoja wiara jest silna, to sam to przetrwasz, ale jeśli nie - to nie masz na co liczy -  taka niestety prawda o naszych, polskich warunkach.
15 grudnia 2013, 17:19
Odnoszę wrażenie, że papież myli ufność z radością. ... Ja odnoszę wrażenie że po prostu nie lubisz Papieża Franciszka i szukasz okazji żeby mu dokopać.Szkoda mi Ciebie.Szczęść Ci Boże.
K
klara
15 grudnia 2013, 16:59
Odnoszę wrażenie, że papież myli ufność z radością. ... A może to znowu wina tłumaczy?
jazmig jazmig
15 grudnia 2013, 16:35
Odnoszę wrażenie, że papież myli ufność z radością.
A
Ania
15 grudnia 2013, 16:33
Do nowbody - jak najbardziej jest dla Ciebie miejsce w Kościele :) Papież mówił o radości z faktu, że jesteśmy bezwarunkowo kochani i przyjęci przez Boga. Nie chodzi tu o radość w sensie uczuć i dobrego humoru. Chodzi o pokój wynikający ze świadomości, że Bóg nas kocha. A tak w ogóle nie jesteś nowbody, jesteś kimś kogo Bóg naprawdę kocha. Odwagi
N
nobody
15 grudnia 2013, 15:49
Czy mam rozumieć że nie ma dla mnie miejsca w Kościele?
MK
Maciej Krogel
15 grudnia 2013, 15:42
Panowie z postów poniżej, radość nie jest tożsama z wesołością. Jeśli utożsamiamy przesłanie Franciszka z wezwaniem do beztroski i zapomnienia o bagienku w którym przyszło nam siedzieć (tym które sprawiliśmy sobie sami lub które inni nam zafundowali), to chyba nie z jego, ale z naszym rozumieniem radości jest coś nie w porządku. No, ale przecież św. Pawła też można krytykować za dzisiejszy fragment. 
Paweł Tatrocki
15 grudnia 2013, 15:35
No wodzirej ten Titanic to nigdy nie zatonie, ma przyrzeczenie samego Boga. Ale z drugiej strony można drogiemu papieżowi przypomnieć te słowa w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Ciekawe czy była radosna np. Matka Boska pod Krzyżem albo św. Jan Apostoł? Co nie wierzyli prorokom, że Chrystus zmartwychwstanie? To, że Chrystus zmartwychwstał nie oznacza od razu wesołości, gdyż jak przemawiał św. Piotr do Żydów po Zesłaniu Ducha Świętego to nie było nic z wesołości, zresztą zaraz po zmartwychwstaniu Apostołowie byli bardziej przerażeni i zdumieni niż radośni. Radośni to byli po Zesłaniu Ducha Świętego. Święty Szczepan też radośnie (w sensie na wesoło z uśmiechem na twarzy) nie umierał jak był kamienowany, modlił się za oprawców. Więc jak mamy się zachowywać w sytuacji Krzyża - myślę, że z nadzieją, że wszystkie cierpienia są tylko czasowe i miną wraz ze śmiercią, że śmierć przyniesie ulgę i uwolnienie od trudów doczesności. Może to rodzić wewnętrzną radość, która różna jest jednak od wesołkowatości, radość, która jest jednocześnie pełna powagi i dostojeństwa wobec trudów a nawet kaźni jakie ludzie przeżywają. Radość z nadziei na uczestnictwo w nieskończonej chwale Pana, chwale świętych, chwale przyszłego życia. Radość męczenników, którzy byli paleni żywcem w Koloseum, którzy byli rozszarpywani przez dzikie zwierzęta, którzy byli odzierani żywcem ze skóry, przypiekani na kratach, nieludzko biczowani, a wszystko to znieśli z nieugiętym duchem radości z chwały nieba, do której zostali wezwani poprzez swoje męczeństwo. Jednak mówienie o byciu radosnym w kontekście codziennego krzyża, bez podobnych wyjaśnień jest kpiną ojca świętego z ludzkiego cierpienia. Brakuje bowiem nauki o tym czym jest prawdziwa chrześcijańska radość. Radość w bólu, radość w cierpieniu, radość w prześladowaniu, radość będąca owocem Ducha Świętego.
W
wodzirej
15 grudnia 2013, 15:27
... Zaśmiecasz internet swoim bełkotem ... Oj, czemu się tak niewesoło odezwałeś... Nie psuj zabawy:( Mamy się wszycy radośnie różnić, a ty co...?
Ś
Ślimak
15 grudnia 2013, 15:23
No smutasy - wypad z Kościoła. Możecie sobie "płakać i zawodzić" pod mostem. W Kościele ma być wesoło! I para za parą, i radosny korowód, i śpiewamy wszyscy razem - "bo gdy Titanic tonął, to tez orkiestra grała".... ... Zaśmiecasz internet swoim bełkotem
W
wodzirej
15 grudnia 2013, 14:58
No smutasy - wypad z Kościoła. Możecie sobie "płakać i zawodzić" pod mostem. W Kościele ma być wesoło! I para za parą, i radosny korowód, i śpiewamy wszyscy razem - "bo gdy Titanic tonął, to tez orkiestra grała"....
Paweł Tatrocki
15 grudnia 2013, 14:38
Sam byłeś ojcze święty smutny dopóki nie zostałeś papieżem. Co za dwulicowość.