Kto wierzy, nie jest sam

Kto wierzy, nie jest sam

Encyklika "Lumen fidei" jest dziełem obu żyjących Papieży. Dawno czegoś takiego nie mieliśmy, jeśli w ogóle. Franciszek wyraźnie podkreśla, że zasadniczy zrąb tego dokumentu przejął od Benedykta XVI, a potem dodał do niego kilka swoich przemyśleń. Jest to więc owoc współpracy, ale też znak ciągłości  nauczania obu następców św. Piotra.

Wbrew pozorom najnowsza encyklika nie jest wyczerpującym wykładem z teologii. I chociaż tu i ówdzie pobrzmiewają echa "Wprowadzenia w chrześcijaństwo" Josepha Ratzingera (moim zdaniem rewelacyjna książka), encyklikę czyta się raczej jak duchową lekturę, rozważanie nad tym, jak wiarę chrześcijańską budzić, karmić, rozwijać i czerpać z niej radość. Co w tym tekście najbardziej mnie uderza?

Potocznie wiarę kojarzy się z dogmatami, abstrakcyjnymi formułami, które trudno pojąć, nierzadko również z obostrzeniami i zakazami. Znając dotychczasowy dorobek naukowy Benedykta XVI i jego wcześniejsze analizy dotyczące chrześcijaństwa w Europie i na świecie, można się było spodziewać, że przeczytam sporo na temat związków wiary z rozumem. Jest jednak inaczej.

Encyklika przypomina, że wiara ma wiele imion i nie można jej zredukować do jednego wymiaru. Tytułowe światło wiary nie oznacza jedynie wiedzy intelektualnej, lecz obejmuje znacznie więcej. W Piśmie św. w wierze na czoło wysuwa się zaufanie, oparte na doświadczeniu życzliwości, wierności i prawdomówności Boga. Co więcej, jeśli wchodzimy w relację z Chrystusem, to Boga poznajemy na sposób ludzki, a więc wiara obejmuje całego człowieka.

DEON.PL POLECA

Nic dziwnego, że w "Lumen fidei" pojawia się cała gama określeń, które wskazują na niezwykłe bogactwo tej bosko-ludzkiej rzeczywistości. Wiara to droga, spotkanie, dar, poznanie, oparcie, ufność, odpowiedź, uczucie, działanie, dzielenie, bliskość, radość. Wiara jest ruchem, dynamiczną siłą, ciągłym "poszerzaniem przestrzeni życia", "przekazywaniem pamięci", przekraczaniem tego, kim już jestem, wychodzeniem ku temu, co przede mną.

W całej encyklice jak refren powraca przekonanie, że wiara chrześcijańska nie może się zrodzić, dojrzewać, ani być przekazana poza relacją. Nikt nie staje się wierzący sam z siebie. Nikt nie może też wytrwać w wierze o własnych siłach. Wiara, jeśli ma przenikać wszystkie dziedziny życia, a nie tylko być dodatkiem do niego, potrzebuje spotkania, najpierw Boga z człowiekiem, potem człowieka z Bogiem, wierzących między sobą, w końcu wierzących z ludźmi dobrej woli, którzy szukają Boga, wspólnoty i sensu. Franciszek i Benedykt XVI uczą, że wiara nie jest dla samotników, a bez niej będziemy ze sobą razem tylko ze strachu, żeby przetrwać, a nie rozwijać się.

Całościowe ujęcie wiary, a także nacisk położony na jej relacyjny charakter, to, moim zdaniem, najważniejsze przesłanie najnowszej encykliki na dziś. Po pierwsze dlatego, że wśród wierzących często pojawia się pokusa, by uczynić z wiary, utożsamianej nierzadko wyłącznie z wykonywaniem pewnych praktyk religijnych, jeden z segmentów, a nie fundament i siłę napędową życia.  Po drugie, szczególnie w krajach rozwijających, wydaje się, że zbyt dużo oczekujemy od dobrobytu, poczucia bezpieczeństwa i  posiadania. Wszystko to jest niewątpliwie potrzebne. Problem w tym, że często w dążeniu do osiągnięcia tych dóbr dochodzi do przesady na skutek braku rozeznania i ciągłego porównywania się z innymi. Wtedy chcemy więcej niż rzeczywiście potrzebujemy. Wskutek tego gnamy, żyjemy szybko, obok siebie, nie doceniając, że to, co najcenniejsze wydarza się w relacjach. I nie łudźmy się, tego, co otrzymujemy i możemy dać w spotkaniu z Bogiem i człowiekiem, nic nie zastąpi. Dopiero w głębokiej wierze wyraźniej widać, co tak naprawdę liczy się w życiu. Dlatego wiara jest tak wielkim dobrodziejstwem. Warto o nią walczyć.

Gdybym miał zacytować najbardziej ulubioną myśl tej encykliki, wybrałbym tę: "Wierzyć to znaczy powierzyć się miłosiernej miłości, która zawsze przyjmuje i przebacza, wspiera i ukierunkowuje egzystencję, okazuje się potężna w swej zdolności prostowania wypaczeń naszej historii".

Gdybym miał zgadnąć, którą myśl mógł dodać od siebie Franciszek, wskazałbym tę:  "Wierzący nie jest arogancki; przeciwnie, prawda daje mu pokorę, bo wie on, że to nie my ją posiadamy".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kto wierzy, nie jest sam
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.