Miłość i sprawiedliwość są posługą duchową

Miłość i sprawiedliwość są posługą duchową
Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy bracia i siostry!

W poprzedniej katechezie mówiłem o tym, że Kościół od początku swojej drogi musiał stawiać czoło nieprzewidzianym wydarzeniom, nowym problemom i nagłym sytuacjom i próbował znajdować na nie odpowiedzi w świetle wiary, pozwalając, by nim kierował Duch Święty. Dziś chciałbym zastanowić się nad inną tego typu sytuacją, nad poważnym problemem, z którym wspólnota chrześcijańska w Jerozolimie musiała się zmierzyć i dla którego musiała znaleźć rozwiązanie, jak opowiada św. Łukasz w 6. rozdziale Dziejów Apostolskich, a była nim posługa miłosierdzia wobec osób samotnych i potrzebujących opieki i pomocy. Kwestia ta nie jest dla Kościoła drugorzędna, a wówczas istniało też niebezpieczeństwo, że doprowadzi do podziału wewnątrz Kościoła; bowiem liczba uczniów się zwiększała, ale helleniści, czyli Żydzi mówiący po grecku, zaczynali narzekać na Hebrajczyków, twierdząc, że ich wdowy są zaniedbywane przy codziennym rozdawaniu jałmużny (por. Dz 6, 1). W związku z tą pilną kwestią, która dotyczyła podstawowego aspektu życia wspólnoty, czyli miłosierdzia dla słabych, ubogich, bezbronnych, i sprawiedliwości, apostołowie zgromadzili całą grupę uczniów. Rozeznanie apostołów w tym momencie pilnej potrzeby duszpasterskiej jest znamienne. Stoją oni w obliczu zasadniczego wymogu, jakim jest głoszenie Słowa Bożego zgodnie z poleceniem Pana, ale — choć jest to zasadniczy wymóg Kościoła — z taką samą powagą podchodzą do obowiązku miłosierdzia i sprawiedliwości, czyli obowiązku opiekowania się wdowami, ubogimi, zajmowania się z miłością braćmi i siostrami, którzy znajdują się w trudnych sytuacjach, by wypełnić przykazanie Jezusa: miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem (por. J 15. 12. 17). Tak więc dwie rzeczywistości, które muszą żyć w Kościele — głoszenie Słowa, prymat Boga, i konkretne miłosierdzie, sprawiedliwość — przysparzają trudności i trzeba znaleźć rozwiązanie, aby każda z nich znalazła swoje miejsce i były z sobą w niezbędnej relacji. Myśl apostołów jest bardzo jasna, mówią, jak słyszeliśmy: «Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły (...). Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa» (Dz 6, 2-4).

Widoczne są dwie rzeczy: po pierwsze, istnieje od tamtej chwili w Kościele posługa miłosierdzia. Kościół musi nie tylko głosić Słowo, ale również urzeczywistniać Słowo, które jest miłością i prawdą. I po drugie, ci ludzie nie tylko muszą cieszyć się dobrą reputacją, ale być też pełni Ducha Świętego i mądrości, a więc nie mogą być tylko organizatorami, którzy potrafią «działać», lecz muszą «działać» w duchu wiary i ze światłem Boga, w mądrości serca, a zatem również ich funkcja — choć głównie praktyczna — jest jednakże funkcją duchową. Miłosierdzie i sprawiedliwość nie są tylko działaniami społecznymi, ale działaniami duchowymi, urzeczywistnianymi w świetle Ducha Świętego. Możemy zatem powiedzieć, że apostołowie z wielką odpowiedzialnością stawiają czoło tej sytuacji, podejmując następującą decyzję: wybierają siedmiu mężczyzn; w modlitwie proszą o moc Ducha Świętego; kładą na nich ręce, by w szczególny sposób poświęcili się diakonii miłosierdzia. Pierwsze kroki w życiu Kościoła odzwierciedlają zatem w jakiejś mierze to, co wydarzyło się podczas publicznego życia Jezusa, w domu Marty i Marii w Betanii. Marta była całkowicie pochłonięta okazywaniem gościnności Jezusowi i Jego uczniom; Maria natomiast oddaje się słuchaniu Słowa Pana (por. Łk 10, 38-42). W obu przypadkach nie są sobie przeciwstawiane momenty modlitwy i słuchania Boga oraz codzienne czynności, posługa miłosierdzia. Upomnienie Jezusa: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona» (Łk 10, 41-42), jak też myśl apostołów: «My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa» (Dz 6, 4), wskazują, że naszym priorytetem musi być Bóg. W tym momencie wolę nie zagłębiać się w interpretację perykopy o Marcie i Marii. W każdym razie nie należy potępiać działań na rzecz bliźniego, drugiej osoby, lecz trzeba podkreślić, że musi być ona wewnętrznie przepojona również duchem kontemplacyjnym. Z drugiej strony św. Augustyn mówi, że zachowanie Marii stanowi wizję naszej sytuacji w niebie, a zatem na ziemi nie możemy nigdy w pełni jej osiągnąć, lecz pewna jej antycypacja musi być obecna w całej naszej działalności. Musi być w niej obecna również kontemplacja Boga. Nie powinniśmy popadać w czysty aktywizm, lecz musimy pozwalać zawsze, by nasze działania przenikało światło Słowa Bożego, i uczyć się w ten sposób prawdziwej miłości, prawdziwego służenia innym, którzy nie potrzebują wielu rzeczy — z pewnością potrzebują rzeczy koniecznych — ale przede wszystkim potrzebują uczuć płynących z naszego serca, światła Boga.

DEON.PL POLECA

Św. Ambroży, komentując epizod z Martą i Marią, wzywa swoich wiernych i nas także następującymi słowami: «Starajmy się więc i my, abyśmy mieli to, czego nam nikt zabrać nie zdoła. Nie tylko powierzchowne, ale pilne słuchanie (Słowa Bożego) jest potrzebne; zazwyczaj bowiem i nasiona niebiańskiego słowa mogą być zabrane, jeśli obok drogi je posiano. Niech cię, jak i Marię, pragnienie mądrości ożywia; to jest bowiem ważniejsze, doskonalsze zajęcie». A także: «działalność nie powinna być przeszkodą dla poznania niebiańskiego słowa», dla modlitwy (Expositio Evangelii secundum Lucam, VII, 85: PL 15, 1720; tł.o. W. Szołdrski). Święci żyli zatem w głębokiej jedności modlitwy i działania, wszechogarniającej miłości do Boga i miłości do braci. Św. Bernard, który jest wzorem zgodności między kontemplacją i działaniem, w dziele De consideratione, skierowanym do papieża Eugeniusza III i zawierającym refleksje na temat jego posługi, kładzie nacisk właśnie na znaczenie wewnętrznego skupienia, modlitwy w obronie przed niebezpieczeństwem nadmiernej aktywności, niezależnie od tego, w jakiej się jest sytuacji i jakie zadanie się wykonuje. Św.Bernard twierdzi, że zbyt wiele zajęć, zbyt gorączkowe życie często sprawiają, że serce twardnieje, a duch cierpi (por. II, 3).

Jest to cenna przestroga dla nas, przyzwyczajonych dzisiaj do oceniania wszystkiego miarą produktywności i skuteczności. Fragment Dziejów Apostolskich przypomina nam znaczenie pracy — niewątpliwie zostaje tu stworzona prawdziwa posługa — zaangażowania w codzienne zajęcia, które należy wykonywać w sposób odpowiedzialny i z oddaniem, ale także naszą potrzebę Boga, Jego przewodnictwa, Jego światła, które dają nam siłę i nadzieję. Bez codziennej modlitwy, praktykowanej wiernie, w nasze działanie wkrada się pustka, traci ono swą głęboką duszę, sprowadza się do zwykłego aktywizmu, który nie daje na koniec poczucia satysfakcji. Jest taka piękna inwokacja chrześcijańska, którą winno się odmawiać przed rozpoczęciem każdego działania: «Actiones nostras, quasumus, Domine, aspirando praveni et adiuvando prosequere, ut cuncta nostra oratio et operatio a te semper incipiat, et per te coepta finiatur», czyli: «Natchnij nasze czyny, Panie, i towarzysz im Twoją pomocą, aby wszelkie nasze mówienie i działanie miało zawsze w Tobie początek i w Tobie swoje spełnienie». Każdy krok naszego życia, każde działanie, również Kościoła, musi być czynione przed Bogiem, w świetle Jego Słowa.

W zeszłą środę podkreśliłem w katechezie, że pierwsza wspólnota chrześcijańska w obliczu próby modliła się jednomyślnie i że właśnie modląc się, medytując nad Pismem Świętym zdołała zrozumieć dziejące się wydarzenia. Kiedy modlitwa karmiona jest Słowem Bożym, możemy patrzeć na rzeczywistość nowymi oczami, oczami wiary, a Pan, który przemawia do umysłu i do serca, oświeca drogę i każdą sytuację wciąż nowym światłem. My wierzymy w siłę Słowa Bożego i modlitwy. Również trudność, z którą zmierzył się Kościół w związku z kwestią posługi ubogim, kwestią miłosierdzia, została pokonana dzięki modlitwie, w świetle Boga, Ducha Świętego. Apostołowie nie ograniczają się do zatwierdzenia wyboru Szczepana i innych mężczyzn, ale «modląc się, położyli na nich ręce». Ewangelista przypomni te same gesty przy okazji wyboru Pawła i Barnaby, pisząc: «odprawiwszy post i modlitwę oraz położywszy na nich ręce, wyprawili ich» (Dz 13, 3). Na nowo potwierdza, że praktyczna posługa miłosierdzia jest posługą duchową. Obie muszą iść w parze.

Nakładając ręce, apostołowie powierzają siedmiu mężczyznom szczególną posługę, aby została im dana potrzebna do tego łaska. Uwydatnienie modlitwy — tekst mówi: «odprawiwszy modlitwę» — jest ważne, ponieważ podkreśla właśnie duchowy wymiar tego gestu; nie jest to zwykłe przydzielenie zadania, jak dzieje się w organizacji społecznej, lecz jest to wydarzenie eklezjalne, w którym Duch Święty bierze w posiadanie siedmiu mężczyzn wybranych przez Kościół, konsekrując ich w Prawdzie, którą jest Jezus Chrystus: On jest tu milczącym bohaterem, obecnym w scenie nałożenia rąk, aby wybrani zostali przemienieni przez Jego moc i uświęceni, by stawić czoło praktycznym i duszpasterskim wyzwaniom. Podkreślenie modlitwy przypomina nam także, iż tylko ze ścisłej więzi z Bogiem, umacnianej codziennie, rodzi się odpowiedź na wybór dokonany przez Pana i zostaje powierzona wszelka posługa w Kościele.

Drodzy bracia i siostry, problem duszpasterski, który sprawił, że apostołowie wybrali siedmiu mężczyzn, powierzyli im posługę miłości i nałożyli na nich ręce, aby sami mogli się poświęcić modlitwie i głoszeniu Słowa, ukazuje także nam prymat modlitwy i Słowa Bożego, który jednakże owocuje również działaniem duszpasterskim. Dla pasterzy jest to pierwsza i bardzo cenna forma posługi powierzonej im owczarni. Jeśli modlitwa i Słowo Boże niczym płuca nie podtrzymują oddechu naszego życia duchowego, grozi nam uduszenie w wirze tysięcy codziennych spraw: modlitwa jest tchnieniem duszy i życia. Jest też inna cenna przestroga, którą chciałbym podkreślić: w relacji z Bogiem, w słuchaniu Jego Słowa, w dialogu z Bogiem, również wtedy, gdy przebywamy w zaciszu kościoła bądź naszego pokoju, jesteśmy zjednoczeni w Panu z wieloma braćmi i siostrami w wierze, jak zespół instrumentów, które — każdy w indywidualny sposób — grają Bogu jedną wielką wstawienniczą symfonię dziękczynienia i chwały. Dziękuję.

Po polsku:

Serdecznie pozdrawiam obecnych tu polskich pielgrzymów. Moi drodzy, modlitwa i słuchanie Słowa Bożego są oddechem duszy i źródłem życia duchowego. Jest to też fundament i przejaw jedności wszystkich, którzy wielbią Boga, dziękują i proszą z wiarą i miłością. Niech wasze pielgrzymowanie będzie szkołą modlitwy i medytacji! Niech Bóg wam błogosławi!

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłość i sprawiedliwość są posługą duchową
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.