Papież: Chrystus i Kościół są nierozłączni
Bez Kościoła Jezus Chrystus sprowadza się ostatecznie do jakiejś idei, pewnej moralności, do jakiegoś sentymentu. Bez Kościoła nasza relacja z Chrystusem byłaby na łasce i niełasce naszej wyobraźni, naszych interpretacji, naszych nastrojów - mówił papież w homilii wygłoszonej podczas noworocznej Mszy, jaką odprawił w bazylice św. Piotra w uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, a zarazem w Światowy Dzień Pokoju, ustanowiony przez bł. Pawła VI.
Zobacz cały tekst homilii papieża Franciszka
Przypominając starotestamentalne błogosławieństwo: "Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem", Franciszek wskazał, że Maryja jest pierwszą, do której jest ono kierowane. - W Niej znajduje ono swoje wypełnienie, bowiem żadne inne stworzenie nie widziało jaśniejącego nad sobą oblicza Boga, tak jak Maryja, która dała ludzkie oblicze Odwiecznemu Słowu, abyśmy wszyscy mogli Je kontemplować - stwierdził papież.
Zaznaczył, że Chrystus i Jego Matka są od siebie nierozdzielni: istnieje między nimi ścisła relacja, taka jak między każdym dzieckiem a jego matką. Maryja, uprzednio wybrana na Matkę Odkupiciela, dzieliła w swoim wnętrzu całą Jego misję, pozostając u boku Syna aż do kresu na Kalwarii. - Maryja jest tak zjednoczona z Jezusem, bo otrzymała od Niego poznanie serca, poznanie wiary karmione doświadczeniem matki i wewnętrzną więzią z Synem. Najświętsza Dziewica jest kobietą wiary, która uczyniła miejsce dla Boga w swoim sercu, w swoich planach; jest osobą wierzącą będącą w stanie pojąć w darze Syna nadejście tej "pełni czasu", w której Bóg, wybierając pokorną drogę ludzkiej egzystencji osobiście wszedł w historię zbawienia. Z tego powodu nie można zrozumieć Jezusa bez Jego Matki - mówił Franciszek.
Podkreślił, że "tak samo nierozłączni są Chrystus i Kościół i nie można zrozumieć zbawienia dokonanego przez Jezusa nie uwzględniając macierzyństwa Kościoła". - Oddzielanie Jezusa od Kościoła oznaczałoby chęć wprowadzania "niedorzecznego rozdziału", jak pisał błogosławiony Paweł VI. Nie można "kochać Chrystusa, ale nie kochać Kościoła, słuchać Chrystusa, ale nie Kościoła, należeć do Chrystusa, ale pozostawać poza Kościołem". W istocie to Kościół jest wielką rodziną Bożą, która przynosi nam Chrystusa - tłumaczył Ojciec Święty.
Nasza wiara nie jest bowiem "abstrakcyjną ideą czy jakąś filozofią, ale życiodajną i pełną relacją z osobą Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał, aby nas zbawić i żyjącego wśród nas". - Gdzie możemy Go spotkać? Spotykamy Go w Kościele. To Kościół mówi dzisiaj: "Oto Baranek Boży"; to Kościół Go zwiastuje; to w Kościele Jezus nadal dokonuje swoich aktów łaski, jakimi są sakramenty. To działanie i misja Kościoła wyraża jego macierzyństwo. Rzeczywiście jest on jak matka, która czule strzeże Jezusa i daje Go wszystkim z radością i wielkodusznością. Żadne objawienie się Chrystusa, nawet najbardziej mistyczne, nigdy nie może być oddzielone od ciała i krwi Kościoła, od historycznej konkretności Ciała Chrystusa. Bez Kościoła Jezus Chrystus sprowadza się ostatecznie do jakiejś idei, pewnej moralności, do jakiegoś sentymentu. Bez Kościoła nasza relacja z Chrystusem była by na łasce i niełasce naszej wyobraźni, naszych interpretacji, naszych nastrojów - przekonywał papież.
Zaznaczył, że "Jezus Chrystus jest błogosławieństwem dla każdego człowieka i dla całej ludzkości" i "Kościół, dając nam Jezusa, obdarza nas pełnię błogosławieństwa Pana". - To jest właśnie misją ludu Bożego: promieniować na wszystkie narody błogosławieństwem Boga wcielonym w Jezusie Chrystusie. A Maryja, pierwsza i doskonała uczennica Jezusa, wzór pielgrzymującego Kościoła, jest tą, która otwiera tę drogę macierzyństwa Kościoła i zawsze wspiera jego macierzyńską misję skierowaną do wszystkich ludzi. Jej dyskretne i macierzyńskie świadectwo podąża wraz z Kościołem od jego początków. Ona, Matka Boga, jest również Matką Kościoła, a przez Kościół jest Matką wszystkich ludzi i wszystkich narodów - mówił Franciszek.
Zaproponował uczestnikom Mszy, aby Ją razem pozdrowili, "tak jak to zrobił odważny lud Efezu, który krzyczał, gdy jego pasterze wchodzili do kościoła: «Święta Matko Boża!»". - Historia mówi - nie wiem czy jest prawdziwa - że niektórzy spośród tych ludzi trzymali w rękach kije, może po to aby dać biskupom do zrozumienia co się stanie, jeśli nie zdobędą się na odwagę ogłoszenia Maryi "Matką Bożą". Zapraszam was wszystkich, bez kijów, by powstać i na stojąco trzykrotnie pozdrowić ją tym pozdrowieniem pierwotnego Kościoła: "Święta Matko Boża!" - apelował papież.
Zobacz cały tekst homilii papieża Franciszka
Skomentuj artykuł