Papież do biskupów Azji: dialog wymaga jasnej tożsamości i empatii
Punktem wyjścia każdego dialogu jest jasna świadomość swej tożsamości i poczucie empatii- powiedział Ojciec Święty podczas spotkania z biskupami Azji w sanktuarium Haemi w pobliżu Seosan, 100 km na południowy-wschód od Seulu. Papież podkreślił, że obecny na tym kontynencie Kościół wezwany jest do dialogu z różnymi osobami i kulturami, by świadczyć o Ewangelii w sposób uniwersalny i kreatywny. Przestrzegł przed pokusami relatywizmu, powierzchowności oraz ograniczaniem się do gotowych formułek. Jednocześnie wezwał kraje, z którymi Stolica Apostolska nie ma jeszcze pełnych relacji do otwarcia się na dialog.
Drodzy bracia biskupi,
Pragnę skierować do was serdeczne, braterskie pozdrowienie w Panu, podczas gdy gromadzimy się razem na tym świętym miejscu, gdzie tak wielu chrześcijan oddało życie ze względu na wierność Chrystusowi. Ich świadectwo miłości przyniosło błogosławieństwo i łaskę nie tylko Kościołowi w Korei, ale także poza jego granicami: oby ich modlitwy pomogły nam być wiernymi pasterzami dusz powierzonych naszej opiece. Dziękuję kardynałowi Gracias za jego uprzejme słowa powitania i za pracę Federacji Konferencji Biskupów Azji w krzewieniu solidarności i promowaniu skutecznego działania duszpasterskiego w waszych Kościołach lokalnych.
Na tym wielkim kontynencie, będącym ojczyzną wielu różnorodnych kultur, Kościół wezwany jest do uniwersalizmu i kreatywności w swoim świadectwie Ewangelii poprzez dialog i otwartość na wszystkich. Dialog jest bowiem istotną częścią misji Kościoła w Azji (por. Ecclesia in Asia, 29). Co powinno być jednak naszym punktem wyjścia i podstawowym punktem odniesienia, prowadzącym nas do celu, gdy podejmujemy drogę dialogu z poszczególnymi osobami i kulturami? Z pewnością jest to nasza tożsamość, nasza tożsamość jako chrześcijan. Nie możemy angażować się w prawdziwy dialog, dopóki nie jesteśmy świadomi własnej tożsamości. Nie może też być autentycznego dialogu, dopóki nie jesteśmy zdolni do otwarcia naszych umysłów i serc, w empatii i szczerej receptywności wobec tych, z którymi rozmawiamy. Jasne poczucie własnej tożsamości i zdolność do empatii są więc punktem wyjścia każdego dialogu. Jeśli mamy mówić swobodnie, otwarcie i owocnie z innymi, musimy jasno ukazywać kim jesteśmy, co Bóg dla nas uczynił i czego od nas żąda. A jeśli nasza komunikacja nie ma być monologiem, to musi być otwartość serca i umysłu, by akceptować poszczególne osoby i kultury.
Zadanie przyswojenia sobie i wyrażania naszej tożsamości okazuje się nie zawsze łatwe, ponieważ, będąc grzesznikami, wciąż będziemy kuszeni przez ducha tego świata, który przejawia się na różne sposoby. Chciałbym wskazać na trzy z nich. Jednym jest zwodnicze światło relatywizmu, który przysłania blask prawdy i, wstrząsając ziemię pod stopami, ciągnie nas w stronę ruchomych piasków zamętu i rozpaczy. Jest to pokusa, która dotyka dziś także wspólnoty chrześcijańskie, sprawiając, że ludzie zapominają, iż w świecie szybkich i dezorientujących zmian "pozostaje wiele takich rzeczy, które się nie zmieniają, a które mają swój ostateczny fundament w Chrystusie, który jest wczoraj i dziś, ten sam także na wieki"(Gaudium et spes, 10; Hbr 13, 8). Mówię tutaj o relatywizmie nie tylko jako o systemie myślowym, ale także o tym codziennym relatywizmie praktycznym, który niemal niezauważalnie osłabia nasze poczucie tożsamości.
Drugim sposobem, w jaki świat zagraża solidności naszej chrześcijańskiej tożsamości jest powierzchowność, skłonność do bawienia się najnowszymi kaprysami, gadżetami i rozrywkami, a nie zajmowanie się tym, co naprawdę ważne (Flp 1,10). W kulturze, która gloryfikuje to, co efemeryczne i oferuje tak wiele możliwości uników i ucieczki, może stanowić to poważny problem duszpasterski. W przypadku kapłanów ta powierzchowność może się też przejawiać w zafascynowaniu programami duszpasterskimi i teoriami, ze szkodą dla bezpośredniego i owocnego spotkania z naszymi wiernymi, zwłaszcza młodymi, którzy potrzebują solidnej katechezy i rozsądnego kierownictwa duchowego. Bez zakorzenienia w Chrystusie, prawdy którymi żyjemy mogą stopniowo słabnąć, praktykowanie cnót może stać się formalistyczne, a dialog może zostać zredukowany do jakiejś formy negocjacji lub uzgodnienia sprzeczności.
Istnieje też trzecia pokusa: pozornego bezpieczeństwa, jakie można znaleźć w skrywaniu się za łatwymi odpowiedziami, gotowymi formułkami, regułami i przepisami. Wiara ze swej natury nie jest skoncentrowana na sobie samej; "wychodzi", poszukuje zrozumienia, daje początek świadectwu, rodzi misję. W tym sensie wiara pozwala nam być jednocześnie odważnymi i niezadufanymi w naszym świadectwie nadziei i miłości. Święty Piotr mówi nam, że powinniśmy być zawsze gotowi odpowiedzieć każdemu, kto żąda uzasadnienia naszej nadziei (por 1 P 3,15). Nasza tożsamość jako chrześcijan jest w ostateczności dostrzegana w naszych cichych usiłowaniach oddawania czci Bogu samemu, miłowania się wzajemnie i służenia jedni drugim oraz starań, aby ukazywać naszym przykładem nie tylko to, w co wierzymy, ale również na co mamy nadzieję i Tego, w którym pokładamy naszą ufność (por 2 Tm 1,12).
Raz jeszcze - to żywa wiara w Chrystusa jest naszą najgłębszą tożsamością. Od niej zaczyna się nasz dialog i to nią mamy się dzielić szczerze, uczciwie i bezpretensjonalnie, w dialogu życia codziennego, w dialogu miłosierdzia oraz przy okazjach bardziej formalnych, jakie mogą się nadarzyć. Ponieważ Chrystus jest naszym życiem (Flp 1, 21), chętnie, bez wahania i strachu mówmy "od Niego i o Nim". Prostota jego Słowa staje się oczywista w prostocie naszego życia, w prostocie naszego sposobu przekazu, w prostocie dzieł miłującej posługi naszym braciom i siostrom.
Chciałbym teraz poruszyć kolejny aspekt naszej tożsamości chrześcijańskiej: jest ona owocna. Ponieważ zrodzona jest ona i stale karmi się łaską naszego dialogu z Bogiem i natchnieniami Jego Ducha, przynosi żniwo sprawiedliwości, dobroci i pokoju. Pozwólcie więc, że zapytam o owoce jakie przynosi ona w waszym własnym życiu oraz w życiu wspólnot powierzonych waszej pieczy. Czy chrześcijańska tożsamość waszych Kościołów partykularnych jest wyraźnie obecna w waszych programach katechezy i duszpasterstwa młodzieży, w posłudze ludziom ubogim i marniejącym na marginesie naszych społeczeństw dobrobytu i w waszych wysiłkach zmierzających do wspierania powołań do kapłaństwa i życia zakonnego?
Wreszcie, autentyczny dialog wraz z wyraźnym poczuciem własnej tożsamości chrześcijańskiej wymaga także zdolności do empatii. Jesteśmy wezwani, by nie tylko słuchać słów wypowiadanych przez innych, ale także pozawerbalnego przekazu ich doświadczeń, nadziei i dążeń, zmagań i najgłębszych trosk. Taka empatia musi być owocem naszej wnikliwości duchowej i osobistych doświadczeń, które pozwalają nam dostrzec w innych braci i siostry, i "usłyszeć" w ich słowach i działaniach, a także poza nimi, co pragną przekazać ich serca. W tym sensie dialog wymaga od nas prawdziwie kontemplacyjnego ducha otwartości i wrażliwości na innych. Ta zdolność empatii umożliwia prawdziwy dialog, w którym ludzkie słowa, idee i pytania rodzą się z doświadczenia braterstwa i wspólnego człowieczeństwa. Prowadzi to do autentycznego spotkania, w którym serce przemawia do serca. Stajemy się bogatsi dzięki mądrości innych i stajemy się otwarci, by podążać wspólnie drogą ku lepszemu zrozumieniu, przyjaźni i solidarności. Jak słusznie zauważył święty Jan Paweł II, nasze zaangażowanie w dialog jest oparte na logice Wcielenia: w Jezusie Bóg stał się jednym z nas, dzielił nasze ludzkie życie i przemawiał ludzkim językiem (por. Ecclesia in Asia, 29). W tym duchu otwartości na innych mam szczerą nadzieję, że te kraje waszego kontynentu, z którymi Stolica Apostolska nie ma jeszcze pełnych relacji, nie będą się wahały krzewić dialogu z korzyścią dla wszystkich.
Drodzy bracia biskupi, dziękuję wam za serdeczne i braterskie przyjęcie. Kiedy spoglądamy na wielki kontynent azjatycki, na jego rozległe obszary lądowe, starożytne kultury i tradycje, jesteśmy świadomi, że w planie Boga wasze wspólnoty chrześcijańskie są rzeczywiście małą trzódką, małą owczarnią, której mimo to powierzona została misja zaniesienia światła Ewangelii aż po krańce ziemi. Niech Dobry Pasterz, który zna i kocha każdą ze swych owiec, prowadzi i umacnia wasze wysiłki budowania ich jedności z Nim i wszystkimi członkami Jego owczarni na całym świecie. Powierzam was wszystkich wstawiennictwu Maryi, Matki Kościoła i z serca udzielam mojego błogosławieństwa jako zadatku łaski i pokoju w Panu.
Skomentuj artykuł