Papież Franciszek o kryzysie Europy, migrantach i ekologii
Papież Franciszek powiedział dziennikowi "La Stampa", że "Europa nie może się rozpuścić". "To jedność historyczna i kulturowa oraz geograficzna" - dodał i wezwał o ochronę jej dziedzictwa. Przestrzegł przed suwerenizmem i zamykaniem się w swojej tożsamości.
"Marzenie ojców założycieli było spójne, bo była to realizacja tej jedności. Teraz nie można stracić tego dziedzictwa" - oświadczył papież w opublikowanym w piątek wywiadzie dla włoskiej gazety.
Franciszek zapytany, jak widzi dzisiaj Unię Europejską, odparł: "Uległa osłabieniu z biegiem lat, także z powodu pewnych problemów administracyjnych, wewnętrznych sporów". "Ale trzeba ją uratować. Mam nadzieję, że po wyborach rozpocznie się proces ożywienia, który będzie realizowany nieprzerwanie" - powiedział papież, odnosząc się do majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego.
Wyznał, że jest zadowolony z tego, że na przewodniczącą Komisji Europejskiej mianowano kobietę, Ursulę von der Leyen. "Także dlatego - dodał - że kobieta może być odpowiednią osobą do tego, by ożywić siłę ojców założycieli". "Kobiety mają zdolność do tego, by łączyć, jednoczyć" - zauważył Franciszek.
Jako największe wyzwanie Unii wymienił dialog, "między partiami, między ludźmi".
"Mentalność powinna być taka: najpierw Europa, potem każdy z nas. To +każdy z nas+ nie jest drugorzędne, jest ważne, ale bardziej liczy się Europa. W Unii Europejskiej trzeba rozmawiać, dyskutować, poznawać. Tymczasem niekiedy widzi się tylko kompromisowe monologi. Nie, trzeba słuchać" - oznajmił papież.
W dialogu jego zdaniem potrzebne jest to, by "wyjść od swojej tożsamości". Podał tu przykład dialogu ekumenicznego, wyjaśniając, że nie może go prowadzić, nie wychodząc od swojej katolickiej tożsamości, a jego rozmówcy od swojej - protestanckiej czy prawosławnej.
"Własnej tożsamości się nie negocjuje, ją się integruje. Przesada polega na zamykaniu się w swojej tożsamości, braku postawy otwarcia. Tożsamość to bogactwo - kulturowe, narodowe, historyczne, artystyczne - i każdy kraj ma swoją, ale musi być ona zintegrowana na drodze dialogu" - powiedział papież.
Następnie ocenił, że ma to decydujące znaczenie: "Wychodząc od swojej tożsamości, trzeba otworzyć się na dialog, by otrzymać z tożsamości innych coś większego".
"Nie można zapominać, że wszystko jest większe od części" - dodał i ocenił, że "każdy naród zachowuje swoją tożsamość w jedności z innymi".
Franciszek zapytany o "niebezpieczeństwa suwerenizmu" odparł, że jest to "postawa izolowania się". "Jestem zaniepokojony, bo słychać przemówienia, które podobne są do tych Hitlera z 1934 roku. +Najpierw my, my, my+. Takie myśli budzą strach. Suwerenizm to zamknięcie. Każdy kraj powinnien być suwerenny, ale nie zamknięty. Suwerenności trzeba bronić, ale należy też chronić i promować relacje z innymi państwami, ze wspólnotą europejską. Suwerenizm to przesada, która zawsze źle się kończy; prowadzi do wojen" - ostrzegł.
To samo jego zdaniem odnosi się do populizmu. "Populizm prowadzi do suwerenizmu" - dodał i powiedział, że słowa kończące się na "-izm" nie zwiastują niczego dobrego.
Odnosząc się do kwestii migracji, papież położył nacisk na to, że nie można nigdy zapominać o najważniejszym prawie: do życia. "Imigranci przybywają przede wszystkim, by uciec od wojen czy od głodu, z Bliskiego Wschodu i z Afryki. Jeśli chodzi o wojny, to musimy zaangażować się i walczyć o pokój. Głód dotyczy głównie Afryki. Kontynent ten jest ofiarą okrutnej klątwy; w zbiorowej świadomości wydaje się, że ma być wyzyskiwany. Tymczasem częścią rozwiązania jest inwestowanie tam, by pomóc rozwiązać ich problemy i zatrzymać w ten sposób fale migracyjne" - oświadczył.
Pytany o postawę wobec przybyszów odpowiedział: "Po pierwsze - trzeba przyjąć, co jest też zadaniem chrześcijańskim, ewangelicznym. Drzwi mają być otwarte, a nie zamknięte. Po drugie - należy towarzyszyć, po trzecie - promować, po czwarte - integrować".
Franciszek powtórzył swą tezę, że rządy muszą działać "roztropnie" i oceniać, ilu migrantów mogą przyjąć. Gdy jest ich za dużo, dodał, "sytuację można rozwiązać poprzez dialog z innymi krajami".
"Są państwa, które potrzebują ludzi, myślę o rolnictwie" - wskazał papież. Zauważył przy tym, że w jednym z krajów europejskich są miejscowości opustoszałe z powodu kryzysu demograficznego. "Można by przenieść tam niektóre wspólnoty migrantów, które byłyby w stanie ożywić miejscową gospodarkę" - wyjaśnił.
Papież powiedział też, że "Europa ma korzenie ludzkie i chrześcijańskie". "Dowodzi tego historia. Kiedy to mówię, nie oddzielam katolików, prawosławnych i protestantów. Prawosławni pełnią bardzo cenną rolę w Europie. Wszyscy mamy te same wartości założycielskie".
Franciszek mówił ponadto o kryzysie ekologicznym; o tonach plastiku zebranych przez rybaków, o topiących się lodowcach na Grenlandii, o zagrożonych wyspach na Pacyfiku. Największe zaniepokojenie, wyznał, wywołało w nim to, że już 29 lipca na Ziemi wyczerpano wszystkie tegoroczne zasoby odnawialne. "30 lipca zaczęliśmy konsumować więcej zasobów, niż planeta zdoła odnowić w ciągu roku. To jest bardzo poważne. To sytuacja światowego kryzysu" - dodał.
Franciszek zapytany, czego najbardziej się boi, jeśli chodzi o przyszłość planety, odparł: "Zniknięcia bioróżnorodności, nowych śmiertelnych chorób, upadku i zniszczenia natury, które może doprowadzić do śmierci ludzkości".
Papież zapewnił, że cieszą go ruchy młodych ekologów, także ten szwedzkiej nastolatki Grety Thunberg. "Widziałem ich hasło, które mnie poruszyło: +Przyszłością jesteśmy my+" - podkreślił.
Skomentuj artykuł