Papież: Kościół to szpital polowy

(fot. EPA/CLAUDIO PERI)
KAI / kn

Świat jest pełen ludzi znużonych i utrudzonych, którzy czekają na Kościół, czekają nas. Naszym obowiązkiem jest do nich dotrzeć i dzielić się z nimi doświadczeniem wiary - mówił wczoraj po południu papież Franciszek w auli Pawła VI. Spotkał się tam z uczestnikami międzynarodowej konferencji poświęconej projektowi duszpasterskiemu "Evangelii gaudium".

"W obliczu tak wielu potrzeb duszpasterskich, tak wielu próśb ze strony kobiet i mężczyzn, grozi nam, że się przestraszymy, zamkniemy się w sobie w postawie lęku i obrony. I stąd bierze się również pokusa samowystarczalności i klerykalizmu, ograniczenia wiary do reguł i instrukcji, tak jak to czynili uczeni w Piśmie i faryzeusze w czasach Jezusa. Wszystko będzie dla nas jasne, uporządkowane, ale lud wierzących i poszukujących nadal będzie głodny i spragniony Boga. Powiedziałem już kilka razy, że Kościół wydaje się być szpitalem polowym. Tak wielu jest ludzi zranionych, którzy proszą nas o bliskość. Proszą o to samo, o co prosili Jezusa. Ale zachowując postawę uczonych w Piśmie czy faryzeuszów nigdy nie damy świadectwa bliskości" - mówił papież.

Franciszek przestrzegał też ewangelizatorów przed pokusą pozornej ewangelizacji. "Nie idźmy za głosem syren, które nawołują, by z duszpasterstwa uczynić konwulsyjną serię inicjatyw, bez sięgnięcia do istoty ewangelizacji - apelował Ojciec Święty. - Niekiedy wydaje się, że bardziej nam zależy na mnożeniu zajęć niż na byciu otwartym na innych i trosce o ich relację z Bogiem. Duszpasterstwo, któremu brakuje tej troski, staje się jałowe. Nie zapominajmy czynić tego, co czynił Jezus ze swymi uczniami. Kiedy po głoszeniu orędzia Ewangelii, wracali zadowoleni ze swych sukcesów, Jezus wyprowadzał ich na miejsce odludne, aby z nimi przebywać. Duszpasterstwo bez modlitwy i kontemplacji nigdy nie będzie mogło dotrzeć do serca ludzi. Zatrzyma się na powierzchni, nie pozwalając, by ziarno Słowa Bożego mogło się zakorzenić, wykiełkować, wzrosnąć i wydać owoc".

Na zakończenie Franciszek wskazał na potrzebę cierpliwości i wytrwałości, tej samej, którą wykazał się Bóg względem ludzkości. "Nie mamy magicznej różdżki na wszystko, ale mamy zaufanie do Pana Boga, który nam towarzyszy i nigdy nas nie opuszcza - mówił papież. - Pośród trudności i rozczarowań, które nierzadko są obecne w naszej pracy duszpasterskiej, nie możemy tracić zaufania do Pana i rezygnować z modlitwy, która ją wspiera. Nie zapominajmy, że pomocą w pierwszym rzędzie są dla nas ci, do których się zwracamy i których wspieramy. Czyńmy dobro, nie oczekując odwzajemnienia. Siejmy i dawajmy świadectwo. Świadectwo jest początkiem ewangelizacji, która dociera do serca i je przemienia. Słowa bez świadectwa się nie liczą, niczemu nie służą. To świadectwo nadaje wartość słowom".

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież: Kościół to szpital polowy
Komentarze (7)
A
Andrzej
21 września 2014, 13:30
Jakże trafne i mocne słowa papieża Franciszka. Pozwolę sobie na rozwinięcie jego słów. Kościół Chrystusowy potrzebuje świadectw nawrócenia oraz pomocy w powstawaniu do świętości. Pierwszym etapem jest głoszenie słowa, niestety wielu kapłanów poprzestaje na tym etapie, a tym samym głodzi dusze wiernych (wielu nieświadomych).  Kolejnym drugim etapem jest oczyszczenie. Niestety nie jest to etap jednopłaszczyznowy jak się wydaje wielu kapłanom. Tutaj potrzeba wyzwolenia i ciągłego oczyszczania się. Spowiedź jest istotna, ale nie wystarczająca dla bardzo wielu wiernych oraz tych wciąż poszukujących Boga. Ten etap musi być całością OCZYSZCZENIE oraz UWOLNIENIE  powtarzany aż do skutku; tydzień za tygodniem, albo miesiąc za miesiącem. Bywa, że ten proces w sercach i naszych duszach  zajmuje nawet lata, ale właśnie tak powstają narodziny Ducha Bożego w duszach wiernych (powołanych do świętości). Dopiero po tych narodzinach wierny rozpoczyna poznawać esencję Kościoła Chrystusowego - Kościół Świętych. Etap trzeci to dary Ducha Świętego. Tutaj zaczyna się uczta dla dusz wiernych i czas wzrastania Ducha Bożego w ciałach wiernych. Dopiero od tego momentu wierni stają się częścią Boga, a ich wieczny głód miłości zostaje napełniony. Wszelkie cielesne żądze powoli ustępują duchowym darom, ktore prowadzą do świętości, a tym samym do Domu Boga. Kochani Kapłani nawracajcie się! Nie zamykajcie się w lekturach Pisma Świętego, bo Waszym powołaniem jest wyzwalanie wiernych od demonów ciemności jakże silnie zniewalających dusze bardzo wielu wiernych. Czy Wy tego nie widzicie? Głosicie słowo w oddali z ambony do zniewolonych dusz ludzkich, w których zło wami gardzi, bo zamykając się przed Chrystusem pielgrzymującym, uwalniającym i leczącym  staliście się SŁABI, za słabi by sprostać powołaniu Chrystusa. Czas powstać i zacząć czynić to co Jezus nakazuje, a nie to co wygodne lub zalecane przez skorumpowane (przez zło) elity opasane kosztownościami. Wiecie kogo dokładnie mam na myśli.
?
?
20 września 2014, 12:23
"i stąd bierze się również pokusa... ograniczenia wiary do reguł i instrukcji, tak jak czynili to uczeni w Piśmie i faryzeusze w czasach Jezusa...'' -słowa papieża można zrozumieć w ten sposób, że nie można ograniczyć wiary do -  przykładowo - reguły nierozerwalności małżeństw, ale trzeba wyjść poza paragrafy i instrukcje, i dopuścić chorych-żyjących po rozwodzie w nowych związkach - do Komunii świętej.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
20 września 2014, 16:58
Czyli zafundować im lekarstwo, po którym na pewno umrą. I zlikwiduje się rany duchowe zadając śmierć duchową. Kto ma uszy nie usłyszy, kto ma oczy niech czyta Pismo Święte.
20 września 2014, 23:57
Słowa Papieża można rozumieć na wiele sposobów, np. doszukać się w nich czegoś, co samemu chce się w nich znaleźć. I tak zarówno ten, kto oczekuje od Papieża, że on zezwoli na komunię rozwiedzionych - czego w mej nadziei nie uczyni nigdy..., żąda wręcz od Papieża, że on to wprowadzi, żąda tego w sposób nieuprawniony i nieuzasadniony, tak też ten, kto jest tradycjonalistą żąda, by Papież był dokładnie taki, jakim by go tradycjonaliści chcieli mieć. Zaznaczam, że nie akceptuję pomysłu na zrezygnowanie z wymogów szóstego przykazania. Ale wnerwia mnie ta nagonka na Franciszka. Z napięciem oczekuję jego decyzji w tej sprawie, bo najwyraźniej temat jest podejmowany. Ale nie widzę powodu, by akceptować szczekanie na niego.
T
trads
21 września 2014, 13:46
Długo czekamy na jasne stanowisko papieża, bardzo długo, aż za długo. Czy w takiej oczywistej kwestii powinno się tak długo zwlekać? Papież swoim brakiem jasnego stanowiska i niejasnymi wywodami na temat miłosierdzia, odejścia od 'legalizmu', propozycjami uproszczenia procedury stwierdzania nieważności małżeństw, itp. rozbudził nadzieje wielu niesakramentalnych. NIe wierzysz, że dojdzie do zmian? Ja też nie mogę uwierzyć. Ale, ale  zobacz, kto w imieniu papieża zainauguruje Synod Rodzin. Otóż ... kard. Kasper! Czy to o czymś nie świadczy?
22 września 2014, 01:17
Ja tak się zastanawiam, czy nie powinieneś cieszyć się z tego, że Papież tak długo zwleka. Być może miał opinię wręcz przeciwną od Twojej i od mojej. Nie wiem. Mam nadzieję, że nie popełni tego błędu. Nawet wtedy nie odwrócę się od niego, ale byłby to błąd straszny i brzemienny w nieodwracalne skutki. 
22 września 2014, 01:21
Do trads: A skoro już tak obserwujesz temat, to może skomentuj fakt tego, ile odwagi musiał mieć Franciszek wybierając się do Albanii, gdzie dominują muzułmanie, a on tam prosto w oczy mówi, że nie można religii i Boga używać do celów politycznych i że nie można zabijać w imię BOGA! To TEŻ widzisz?