Papież o tym, czego nauczył się po spotkaniu z 12-latkiem

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
/ Dominique Wolton / Papież Franciszek / kw

Franciszek opowiada, jak krótkie spotkanie z 12-letnim chłopcem zmieniło jego spojrzenie na pracę kapłanów.

Publikujemy fragment wywiadu "Otwieranie drzwi", który został przeprowadzony z papieżem Franciszkiem przez Dominique'a Woltona.

Dominique Wolton: Widzi Ojciec, dziś mamy szaleństwo różnych technik, mediów, internetu, sieci społecznych, szaleństwo szybkości, interaktywności. Kiedy twierdzę, że komunikacja techniczna jest zawsze łatwiejsza niż komunikacja międzyludzka, co tłumaczy jej sukces, napotykam na poważny opór. Technika jest tak kusząca, relacje ludzkie tak trudne. A jednak jedyną stawką w tej grze jest drugi człowiek wraz ze swą miłością i odmiennością.

DEON.PL POLECA

Papież Franciszek: Ale... w niedzielę, kiedy szedłem do pałacu na Anioł Pański, miałem pewną przygodę. Przyszedł do mnie jeden z biskupów i powiedział mi, że przyprowadził małą, stu-osobową grupę, która chce, bym jej pobłogosławił, ale nie muszę podchodzić, oni przyjechali tylko po błogosławieństwo. Najpierw pomyślałem: "Jeśli mam ich pobłogosławić z daleka, to muszę to zrobić tak". (gest) Ale potem wyszedłem i zobaczyłem ludzi, którzy na mnie czekali. A to już nie jest teoria ani polityka, tylko ludzka potrzeba. I nagle wszyscy zaczęli do mnie podchodzić, dotykać mnie, młodzi, ich rodzice... Próbowali robić zdjęcia, selfie. Nie powiedziałem słowa.

Chociaż nie, był tam pewien dwunastoletni chłopiec w pięknej koszulce z napisem: "Moja mama zawsze czyni cuda, ale ze mną przesadziła". Spytałem: "Gdzie jest twoja mama?". Odpowiedział: "Tutaj". W rezultacie wszyscy zbliżyliśmy się do siebie.

W końcu musiałem zaprowadzić trochę porządku i powiedziałem: "Zróbmy tak: stańmy razem, zróbmy zdjęcie, a potem się pożegnajmy". Musiałem naprawdę iść na Anioł Pański, nie miałem wiele czasu: wytłumaczyłem im to, a oni zrozumieli. Odmówiliśmy Zdrowaś, Maryjo, pobłogosławiłem ich, pożegnaliśmy się i odszedłem. "Ale jaką katechezę usłyszeli?", mógłby pan spytać.

Nic nie powiedziałem, ale sądzę, że katechezy powinien głosić kapłan, który jest blisko swego ludu, który się z nim śmieje, który pozwala, by mu przeszkadzano. I to jest komunikacja. Nie lubię, gdy trafiam na księdza, który w swojej parafii wywiesza ogłoszenie, kiedy jest dostępny: "od takiej godziny do takiej, od tej do tej"... A kiedy wierny mówi sobie "dobrze" i przychodzi na wyznaczoną godzinę, zamiast księdza zastaje sekretarkę, czasem trochę nieprzyjemną, która mówi mu, że ksiądz jest zbyt zajęty! To jest antykomunikacja i antyewangelia...

Dominique Wolton: Tak, to prawda. Często księża są tak zajęci, że nie są dostępni. Nikt nie waży się o tym mówić. Powstaje wrażenie, że robią coś bardzo ważnego, najwyraźniej ważniejszego niż my, skoro rozmawiają z Bogiem...

* * *

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież o tym, czego nauczył się po spotkaniu z 12-latkiem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.