Papież przy wyznaniu wiary biskupów włoskich
Papież Franciszek przewodniczył 23 maja wyznaniu wiary biskupów włoskich. Przy grobie św. Piotra w bazylice watykańskiej zgromadziło się ponad 250 hierarchów, obecnych na swym zgromadzeniu plenarnym. Ojciec Święty przestrzegł ich przed pokusą kariery, "przynętą pieniędzy i kompromisu z duchem tego świata", stawaniem się "funkcjonariuszami, urzędnikami, bardziej martwiącymi się o siebie, o organizacje i struktury, niż o prawdziwe dobro Ludu Bożego".
Na początku nabożeństwa papieża powitał przewodniczący Włoskiej Konferencji Biskupiej kard. Angelo Bagnasco. W improwizowanej odpowiedzi Franciszek podkreślił potrzebę dialogu Kościoła ze wszystkimi osobami i instytucjami.
W homilii podczas Liturgii Słowa Ojciec Święty uznał za "znamienne" i wyraził z tego powodu "szczególne zadowolenie, że "nasze pierwsze spotkanie odbywa się tutaj, w miejscu, które przechowuje nie tylko grób Piotra, ale także żywą pamięć o jego świadectwie wiary, jego posłudze prawdzie, jego daru z siebie aż do męczeństwa dla Ewangelii i dla Kościoła".
"W dzisiejszy wieczór ołtarz Konfesji staje się w ten sposób naszym Jeziorem Tyberiadzkim, na którego brzegach słyszymy ponownie wspaniały dialog Jezusa z Piotrem, wraz z pytaniem skierowanym do Apostoła, które powinno także rozbrzmieć w naszym sercu: «Czy miłujesz Mnie?»; «Czy jesteś moim przyjacielem?»" - powiedział papież.
Wskazał, że "podstawą wszelkiej posługi jest owa zażyłość z Panem. Życie Nim jest miarą naszej posługi kościelnej, wyrażające się gotowością do posłuszeństwa, do uniżenia i całkowitego oddania". Następstwem miłowania Pana jest bowiem "oddanie wszystkiego - absolutnie wszystkiego, łącznie z własnym życiem - dla Niego: właśnie to musi wyróżnić naszą posługę duszpasterską, jest to papierek lakmusowy, mówiący, jak głęboko przyjęliśmy otrzymany dar, odpowiadając na wezwanie Jezusa i jak bardzo jesteśmy związani z powierzonymi nam ludźmi i wspólnotami". "Nie jesteśmy wyrazem jakiejś struktury czy potrzeby organizacyjnej: także z posługą naszej władzy jesteśmy wezwani, aby być znakiem obecności i działania zmartwychwstałego Pana, a więc budowania wspólnoty w miłości braterskiej" - podkreślił kaznodzieja.
Zauważył, że wcale "nie jest to oczywiste", gdyż "nawet największa miłość, jeśli nie jest nieustannie ożywiana, przygasa i gaśnie". - Brak czujności - jak wiemy - sprawia, że pasterz staje się obojętny. Sprawia, że staje się on roztargniony, zapominalski a nawet niecierpliwy. Uwodzi go perspektywa kariery, przynęta pieniędzy i kompromisu z duchem tego świata. Rozleniwia go, przekształcając w funkcjonariusza, urzędnika, bardziej martwiącego się o siebie, o organizacje i struktury niż o prawdziwe dobro Ludu Bożego. Grozi mu więc, że jak apostoł Piotr, zaprze się Pana, choć formalnie przedstawia się i mówi w Jego imieniu. Przysłania się świętość Matki Kościoła hierarchicznego, czyniąc go mniej płodnym - analizował papież.
Podkreślił, że pytanie Jezusa o miłość może "bardziej uświadomić nam słabość naszej wolności, będącej w pułapce jakby przez tysiące ograniczeń wewnętrznych i zewnętrznych, które często powodują zagubienie, frustrację, a nawet niedowiarstwo". Tymczasem "nie są to z pewnością uczucia i postawy, jakie pragnie wzbudzić Pan. Raczej korzysta z nich nieprzyjaciel, diabeł, aby wyizolować w zgorzknieniu, w narzekaniu i zniechęceniu". Jezus bowiem, jako Dobry Pasterz, "nie upokarza ani nie pozostawia w wyrzutach sumienia: w Nim przemawia czułość Ojca, który pociesza i dodaje energii: pozwala przejść z dezintegracji wstydu do integracji zaufania; przywraca odwagę, powierza ponownie odpowiedzialność, posyła na misję" - stwierdził Franciszek.
To dlatego Piotr, "oczyszczony w ogniu przebaczenia", może z pokorą powiedzieć: "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham", a w swoim pierwszym liście "wzywa nas, abyśmy paśli «stado Boże, [...] strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, [...] nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem; i nie jak ci, którzy ciemiężą gminy, ale jako żywe przykłady dla stada»" - tłumaczył Ojciec Święty.
"Bycie pasterzami oznacza wierzyć każdego dnia w łaskę i moc, jaką otrzymujemy od Pana, pomimo naszej słabości i podjęcie w pełni odpowiedzialności kroczenia przed stadem, będąc wolnymi od obciążeń, które utrudniają zdrowy pośpiech apostolski i bez wahania się w prowadzeniu, aby nasz głos był rozpoznawalny zarówno przez tych, którzy przyjęli wiarę, jak i przez tych, którzy jeszcze «nie są z tej owczarni». Jesteśmy powołani do tego, aby naszym stało się marzenie Boga, którego dom nie zna wykluczenia osób i narodów, jak zapowiadał proroczo Izajasz" - podkreślił papież.
Z tego względu "bycie pasterzami oznacza także gotowość, by iść pośrodku i za stadem: zdolność do wysłuchania cichej opowieści człowieka cierpiącego i wspierania kroku tych, którzy lękają się, że nie są go w stanie postawić; zwracając uwagę, by podnosić na nowo, dodawać otuchy i wzbudzać nadzieję". Z dzielenia się z pokornymi nasza wiara zawsze wychodzi wzmocniona. "Odłóżmy więc na bok wszelkie formy arogancji, aby pochylać się na tymi, których Pan powierzył naszej opiece. Zachowajmy wśród nich szczególne miejsce dla naszych kapłanów: zwłaszcza dla nich, nasze serce, nasza pomoc i nasze drzwi niech będą otwarte przez cały czas" - zaapelował mówca.
Papież przewodniczył wyznaniu wiary biskupów włoskich (dokumentacja)
Skomentuj artykuł