Papież: wielki kryzys naszej cywilizacji

(fot. PAP/EPA/CIRO FUSCO)
Radio Watykańskie / kn

Cywilizacja zachodnia przeżywa dziś kryzys podobny do tego, przez który przeszli uczniowie uciekający po śmierci Jezusa do Emaus. Mówił o tym Papież podczas spotkania z przedstawicielami sardyńskiego świata kultury i nauki.

Gospodarzem spotkania był wydział teologiczny uniwersytetu w Cagliari. Na wstępie Franciszek zastrzegł, że nie przygotował wykładu akademickiego, choć wymagałby tego akademicki kontekst tego wydarzenia. Zamiast tego zaproponował zebranym egzystencjalną lekturę fragmentu Ewangelii o uczniach z Emaus.

"Ci dwaj uczniowie niosą w sercu ból i dezorientację po śmierci Jezusa. Są zawiedzeni tym, jak się potoczyły rzeczy. Podobne odczucia widzimy również w naszej aktualnej sytuacji: zawód, rozwianie złudzeń z powodu kryzysu gospodarczo-finansowego, ale też ekologicznego, edukacyjnego, moralnego. Kryzys ten dotyczy teraźniejszości a także przyszłości historycznej i egzystencjalnej człowieka cywilizacji zachodniej. Oczywiście każda epoka historyczna ma chwile krytyczne, ale przynajmniej od czterech stuleci nie widziano takiej zapaści podstawowych pewników, które stanowią o życiu ludzi" - powiedział Papież.

DEON.PL POLECA

Franciszek zauważył, że w obliczu takiego kryzysu można doświadczyć zniechęcenia, podobnie jak uczniowie z Emaus czy jak chrześcijanie II wieku, którzy poddali się mentalności apokaliptycznej. Takie pesymistyczne podejście paraliżuje jednak rozum i wolę. Prowadzi do ucieczki i poszukiwania wysp. Jest to podobne do zachowania Piłata, który "umywa ręce". Postawa taka wydaje się pragmatyczna, ale w rzeczywistości ignoruje wołanie o sprawiedliwość i odpowiedzialność. Prowadzi do indywidualizmu, hipokryzji i cynizmu.

Zdaniem Papieża odpowiedzią na taką sytuację musi być poszukiwanie nowych dróg nadziei. Szczególną rolę ma tu do odegrania uniwersytet jako miejsce rozeznania, spotkania oraz solidarności.

"Ważne jest by odczytywać rzeczywistość, patrząc jej prosto w oczy. Interpretacje ideologiczne czy stronnicze niczemu nie służą. Potęgują jedynie złudzenia i rozczarowanie. Trzeba odczytywać rzeczywistość, ale także żyć w niej bez lęku, ucieczki i katastrofizmu. Każdy kryzys, również aktualny, jest przejściem, trudem rodzenia. Kryzys może się stać chwilą odczyszczenia i przemyślenia na nowo naszych wzorców gospodarczo-społecznych oraz pewnego pojęcia postępu, którym karmiły się złudzenia. Trzeba odzyskać człowieka we wszystkich jego wymiarach" - powiedział Papież.

Korzystając z obecności na wydziale teologicznym Papież zachęcił ludzi kultury i nauki, by nie bali się otworzyć na transcendencję, na spotkanie z Chrystusem. "Wiara nigdy nie ogranicza przestrzeni rozumu, lecz otwiera go na integralną wizję człowieka i rzeczywistości. Chroni go przed niebezpieczeństwem zredukowania człowieka do materiału ludzkiego" - powiedział Franciszek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież: wielki kryzys naszej cywilizacji
Komentarze (11)
S
sacdjo
23 września 2013, 20:35
ad "Marta" c.d. A po tym można odróżnić miłość bliźniego od bratania się z wrogami Chrystusa: Miłość oznacza także troskę o zbawienie wieczne tych ludzi, czyli głoszenie im prawdy Chrystusowej. Natomiast bratanie się oznacza przemilczanie (czy wręcz zapieranie się) tej prawdy w imię przyjaznych stosunków.
C
cogito
23 września 2013, 19:35
Ehhh, poddaję się. Jak grochem o ścianę.
S
sacdjo
23 września 2013, 18:05
I jeszcze: 6. Czy możesz podać choćby jeden przykład, gdy Bergoglio publicznie i jednoznacznie wyznał, że nauka Jezusa Chrystusa to są słowa życia wiecznego?
S
sacdjo
23 września 2013, 18:01
ad "cogito" 1. Gdzie i kiedy robiłem komuś wyrzuty z powodu literówek? 2. Gdzie i kiedy nazwałem kogoś oszczercą? 3. Gdzie i kiedy zebrałem różne przymówinia, zestawiłem i wytykałem nieścisłości? 4. Gdzie i kiedy budowałem nierealny system? Ponadto: 5. Czy możesz podać choćby jeden przykład, gdy Bergoglio publicznie i jednoznacznie wyznał, że Jezus Chrystus jest Synem Boga żywego, współistotnym Ojcu?
C
cogito
23 września 2013, 16:34
@sacdjo Z przykrością stwierdzam, iż niestety, jest odwrotnie. Ta uwaga nie jest tylko wobec Ciebie, bo argument z "sprawiedliwego faryzeusza" jest obosieczny. Podobnie jak absurdalne jest moje odniesienie do literowki wobect twojej oceny mojego powołania i nazywania kogoś z tego powodu oszczerca. Martwi mnie, że zbiera się rożne przemówienia papieża - skierowane do rożnych grup, środowisk akademickich,lekarzy, ludzi pracy, papieskie kazania... Zestawia się razem i wytyka nieścisłości,dodatkowo stosując kryteria jakby każde z tych zdań było wypowiadane ex cathedra. Przyjmując taki sposób postępowania budujemy jakiś nierealny system, z założenia nie do ruszenia (jak stara metafizyka). A jeśli rzeczywistość nie zgadza się z systemem to... tym gorzej dla rzeczywistości.   W tym samym kontekście trwogą zdejmuje Twój wniosek o "okupowaniu Stolicy Apostolskiej". Jeśli taki system przyjąłeś, to Twoje wnioski mnie nie dziwią. Natomiast obawiam się, że poza tym systemem, to nie to związku z rzeczywistością.
S
sacdjo
23 września 2013, 16:21
ad "Marta" Słusznie piszesz odnośnie uczniów z Emaus, lecz nie ma to niestety wiele wspólnego z tym, co Bergoglio powiedział. Nadzieja (i tym samym zawód) uczniów w drodze do Emaus odnosiła się do obietnicy mesjańskiej, którą oni wpierw opacznie ujmowali, tzn. nie wierzyli w Zbawienie przez krzyż, które nie odnosi się do pomyślności doczesnej, lecz do Zmartwychwstania do życia wiecznego. Nie jest mi znane, by Bergoglio kiedykolwiek choćby wspomniał o wieczności jako celu naszej wiary. Kto sprowadza naukę Chrystusową do pomyślności doczesnej, ten zamyka ją w żydowskich schematach myślenia o "zbawieniu" i tym samym zafałszowuje. A to jest właśnie powód przyjaźni Bergoglio z żydostwem i masonerią. Czym innym jest okazywanie miłości chrześcijańskiej także wrogom, a czym innym bratanie się z wrogami Chrystusa Pana i Jego prawdy.
S
sacdjo
23 września 2013, 16:02
ad "cogito" Jeśli nie potrafisz albo nie chcesz rozpoznać zwykłej literówki, która każdemu może się zdarzyć. Powinieneś wskazać, kiedy komukolwiek robiłem wyrzuty z powody literówki. W przeciwnym razie rzucasz zwykłe oszczerstwo. Czy tak się godzi kapłanowi i zakonnikowi? "zmień ton w jakim mówisz o Papieżu" 1. Podejście typowo faryzejskie. Oni też się oburzali na jasne słowa prawdy o nich samych, a ich jedynym argumentem było, że oni są "kimś", a ten, kto im wygarnia prawdę, jest kimś tam "z Nazaretu". 2. Wszystko wskazuje na to, że Bergoglio nie jest papieżem, lecz okupuje Stolicę Apostolską.
C
cogito
23 września 2013, 13:39
~sacdjo Przyjacielu, coś takiego jak antrologia nie istnieje. Interdyscyplinarna nauka o człowieku to antropologia. Piszę, bo bardzo lubisz się powoływać na tego typu rzeczy w komentarzach. Jako katolik i zakonnik Kościoła Katolickiego chciałbym Cię bardzo prosić - zmień ton w jakim mówisz o Papieżu. Nie chodzi tylko o ten komentarz, ale i o pozostałe, w których gorlwie go krytykujesz. Nie wiem czym sobie na to zasłużył, ale Twój stosunek do niego jest coraz bliższy temu, jakim Terlikowski darzy Michnika.
M
Marta
23 września 2013, 12:30
Nie wiem co Ci się nie zgadza w słowach Papieża i Pisma. Wg. mnie apostołowie byli zawiedzeni że Jezusa ukrzyżowano, że przecież był Bogiem a ukrzyżowano Go, wierzyli że jest wszechmocny a umarł. Teraz ludzie też są zawiedzeni, bo przecież wierzymy że Bóg jest Wszechmocny a jednak są na świecie choroby, wojny i tragednie - tez wielu z nas wierzących jest tym zawiedzonych. Ale Bóg jest o wiele mądrzejszy od naszego myślenia, naszego zawiedzenia i załamania. I tak jak Jego Wszechmoc jeszcze pełniej sie objawiła gdy Chrystus zmartwychwstał, tak też nie możemy wątpić we Wszechmoc i dobroć Boga gdy na świecie dzieje się źle. Mamy dalej się starać by na tym świecie było coraz lepiej pomimo że wydaje nam sie że ten świat przez swoje plugastwa zmierza ku końcowi lada moment. A wszyscy jesteśmy dziecmi tego samego Boga i to chyba dobrze że chcemy się bratać z innymi ludźmi. W końcu Jezus nakazał miłować bliźniego.  Dobrego dnia!
T
ted
23 września 2013, 12:25
Przykrzyj sie sobie w Lustrze....
S
sacdjo
23 września 2013, 11:51
Bergoglio znowu namieszał i nakłamał. 1. Uczniowie w drodze do Emaus nie byli zawiedzeni z powodu kryzysu ekonomicznego czy ekologicznego itp., lecz z powodu śmierci Mistrza, od którego oczekiwali spełnienie swoich wyobrażeń mesjańskich. Były to oczekiwania żydowskie, nazbyt ziemskie, ale jednak o charakterze religijnym, których właściwy, pełny sens objawił właśnie Jezus Chrystus. 2. Piłat umył ręce, żeby ostentacyjnie niby zrzec się odpowiedzialności za wydanie wyroku śmierci na Jezusa. Czyli zachował się tchórzliwie i egoistycznie, kosztem prawdy i sprawiedliwości. Bergoglio powinien sobie zrobić rachunek sumienia, czy on tak właśnie nie postępuje milcząc w sprawie zabijania dzieci nienarodzonych, nieuleczalnie chorych i starców, środków antykoncepcyjnych, sodomizmu. Oczywiście słuszne są słowa, że wiara nie niszczy rozumu czyli naturalnego poznania prawdy. Jednak i w tym miejscu Bergoglio redukuje wiarę do antrologii. Czyli przemilcza Boga oraz Boskość Jezusa Chrystusa. Nie dziwi więc, że on tak bratersko ściska się z żydami i masonami...