Papież wzywa do "naprzykrzania się" Bogu

(fot. CTV)
KAI / ctv / pz

Wezwanie do usilnej, "natrętnej" modlitwy, prawdziwie chrześcijańskiej i połączonej z pewnością, że Bóg jej wysłucha, było tematem refleksji papieża Franciszka podczas porannej Mszy św. 6 grudnia w Domu św. Marty w Watykanie. Zwrócił on uwagę, że modlitwa ma jakby dwa wymiary: "potrzebuje", a zarazem jest "pewna" faktu, że Bóg w swoim czasie i na swój sposób wysłucha tego, o co się modlimy.

Modlitwa, jeśli jest naprawdę chrześcijańska, obraca się między potrzebą, którą zawsze zawiera w sobie, a pewnością, że zostanie wysłuchana, nawet jeśli nie wiemy dokładnie, kiedy to nastąpi - powiedział Ojciec Święty. Wyjaśnił, że dzieje się tak dlatego, że ten, kto się modli, nie boi się "przeszkadzać" Bogu i żywi ślepą ufność w Jego ojcowską miłość. "Taką ślepą jak ci dwaj niewidomi z dzisiejszego fragmentu Ewangelii, którzy krzyczeli za Jezusem o swojej potrzebie uzdrowienia. Lub jak ślepiec z Jerycha, który woła z całej siły do Nauczyciela" - mówił dalej Franciszek.

Zaznaczył, że to sam Jezus nauczył nas modlić się jak "uprzykrzony przyjaciel", który żebrze o chleb o północy lub "jak wdowa naprzykrzająca się skorumpowanemu sędziemu". "Nie wiem, czy nie zabrzmi to źle, ale modlić się to trochę jakby naprzykrzać się Bogu, aby nas wysłuchał. (...) To przyciąganie oczu i serca Boga ku nam. (...) I tak zrobili także ci trędowaci, którzy zbliżyli się do Niego, mówiąc: «Jeśli chcesz, możesz nas uzdrowić». Uczynili to z określoną pewnością" - przypomniał zapisy biblijne kaznodzieja. Podkreślił, że to Jezus uczy nas modlić się w ten sposób.

DEON.PL POLECA

Zwrócił następnie uwagę, że modląc się, zastanawiamy się nieraz, czy powtarzając Panu kilkakrotnie swe potrzeby, czynimy to z wystarczającą mocą. "Później męczy mnie to proszenie i zapominam o tym" - mówił dalej papież i zauważył, że tamci ludzie z kart Ewangelii wołali i wcale ich to nie męczyło. "Jezus mówi nam: «Proście», a także «Kołaczcie do drzwi», a ten, kto stuka do drzwi, robi hałas, przeszkadza, naprzykrza się" - przypomniał mówca. Dodał, że chodzi tu o naleganie aż do granic narzucania się, ale także o niezachwianą pewność. Biblijni ślepcy mieli pewność, prosząc Pana o zdrowie, gdyż na Jego pytanie, czy wierzą, odpowiedzieli: "Tak, panie, wierzymy. Mamy pewność".

"I modlitwa zawiera w sobie te dwie postawy: jest potrzebująca i pewna. Modlitwa zawsze czegoś potrzebuje: gdy o cokolwiek prosimy, jest to modlitwa potrzebująca. Ale również, jeśli jest prawdziwa, jest pewna: «Wysłuchaj mnie! Wierzę, że możesz to uczynić, ponieważ obiecałeś to»". On obiecał - oto kamień węgielny, na którym wspiera się pewność modlitwy - podkreślił Ojciec Święty. Zaznaczył, że mając tę pewność, mówimy Bogu o swych potrzebach, wiedząc na pewno, że może On to uczynić. "Modlić się to czuć, jak Jezus pyta obu ślepców: «Czy wierzysz, że mogę to zrobić?»" - dodał Ojciec Święty.

Na zakończenie jeszcze raz podkreślił potrzebę tego, że modlitwa ma być pewna i prawdziwa, mimo błędów i cierpień, jakie wyrządzamy. "A On słyszy te potrzeby, ale słyszy też, że - mając pewność - prosimy o Jego interwencję. Pomyślmy, czy nasza modlitwa wyraża potrzeby i pewność: potrzeby, gdyż mówimy prawdę o sobie samych i pewność, bo wierzymy, że Pan może zrobić to, o co prosimy" - zakończył swe kazanie papież Franciszek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież wzywa do "naprzykrzania się" Bogu
Komentarze (3)
A
Anka
7 grudnia 2013, 00:28
Czytając ten artykuł przypomniała mi się historia mężczyzny - inwalidy, który nie chciał wyjść z kościoła, póki go Bóg nie uzdrowi. Był zdesperowany, a zakrystianin nie mógł zamknąć kościoła. Trwało to dość dłuższy czas. Jego natręctwo i "uprzykrzanie się" sprawiło, że Pan go uzdrowił!!!!!!!! Pan nie działa wg schematów, odpowiada na modlitwy głośne i ciche. Jeśli wypowiadane z wiarą - otwierają Serce Boga :)
N
nie
6 grudnia 2013, 18:31
A właściwie dlaczego do Boga trzeba krzyczeć, żeby usłyszał? Czy wysłuchuje tylko tych, co mają mocny głos i robią dużo szumu wokół siebie, a cichych i słabych nie widzi?
Paweł Tatrocki
6 grudnia 2013, 15:21
Stąd już tylko krok do modlitwy o cuda, o rzeczy nadprzyrodzone. Kościół powinien ten krok publicznie zrobić, tak, aby stał się Kościołem-Świadkiem Chrystusa, aby Bóg był w nim uwielbiony poprzez czynione cuda. Głosicieli Słowa Bożego jest wielu natomiast ludzi, przez których Bóg czyni cuda jest niewielu. Należy wypraszać taki stan Kościoła, w którym przez każdego kapłana Bóg będzie czynił cuda. Wtedy dopiero będzie można wyjść na peryferie do ludzi odrzuconych, zmarginalizowanych, biednych czy żyjących w nędzy. Świat woła o takich kapłanów, woła o głosicieli Słowa z mocą, z mocą z wysoka. Jak będziemy silniejsi od szatana a nawet od całego piekła to wtedy nic nie stanie na przeszkodzie, aby rosło Królestwo Boże w nas i w świecie, abyśmy naszym bezgrzesznym życiem odtworzyli raj na ziemi, który utraciliśmy wskutek grzechu pierworodnego.