"Uchodźcy, to nie liczby, ale osoby"

(fot. PAP/EPA/VALDRIN XHEMAJ)
KAI / kw

Swoją wizytą na Lesbos - zdaniem katolickiego proboszcza wyspy, ks. Leona Kiskinisa - papież Franciszek pragnie dać znak swojej bliskości i łączności z ludźmi wykluczonymi i zepchniętymi na margines.

Ojciec Święty chce podkreślić, że uchodźcy to nie tylko liczby, ale też i osoby, mające swoją historię, nazwisko i marzenia oraz mające swoją własną godność, powiedział kapłan w rozmowie z Radiem Watykańskim.

Jego zdaniem, poprzez tę krótką wizytę, która odbędzie się 16 kwietnia, papież chce także uwrażliwić rządy europejskie, a poprzez wspólną obecność ekumeniczną - podkreślić, że istniejących problemów nie da się rozwiązać inaczej, jak tylko wspólnie.

Papież za ceł swojej podróży wybrał właśnie Lesbos, ponieważ tam od początku widać było otwarcie miejscowej ludności na uchodźców, powiedział ks. Kiskinis, jedyny ksiądz katolicki na wyspie. "Mieszkańcy Lesbos nie zamknęli bram i serc, nie zbudowali granic i barier, lecz przyjęli ludzi, mających nadzieję, że w Europie zostaną przyjęci ciepło i z otwartością", mówił kapłan.

Przyznał, że osobiście był zaskoczony, poruszony i początkowo nie chciał uwierzyć, że papież odwiedzi "jego" wyspę. Wspólnota katolicka na Lesbos jest niewielka, jest tam tylko jeden kościół katolicki. Być może właśnie dlatego wiara tej wspólnoty "nie jest abstrakcyjna, lecz konkretna".

Duchowny cieszy się, że poprzez swoją wizytę papież Franciszek zwróci także uwagę na katolicką wspólnotę "na peryferiach".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Uchodźcy, to nie liczby, ale osoby"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.