Wspólnota parafialna miejscem, w którym przyjmuje się drugiego

Fot. Grzegorz Gałązka/galazka.deon.pl
Libreria Editrice Vaticana

Drodzy Bracia i Siostry z parafii św. Felicyty i jej Synów Męczenników!

Z radością składam wam wizytę w tę V Niedzielę Wielkiego Postu, zwaną także «Niedzielą Męki Pańskiej». Wszystkich was serdecznie witam, przede wszystkim kardynała wikariusza i biskupa pomocniczego Enza Dieciego. Serdecznie witam też ojców wokacjonistów, którym ta parafia została powierzona od chwili jej powstania w 1958 r., a w szczególności waszego proboszcza ks. Eusebia Moscę; dziękuję mu za piękne słowa, w których pokrótce przedstawił realia waszej wspólnoty. Pozdrawiam innych kapłanów, zakonników, zakonnice, katechetów, współpracowników świeckich i wszystkich, którzy na różne sposoby angażują się w różnorodną działalność parafii — duszpasterską, wychowawczą, charytatywną — w której priorytetem są dzieci, młodzież i rodziny. Pozdrawiam wspólnotę filipińską, dość liczną na terenie tej parafii, która gromadzi się tu w każdą niedzielę na Mszy św. sprawowanej w jej języku. Moim pozdrowieniem obejmuję także wszystkich mieszkańców dzielnicy Fidene — jest ich tak wielu — wśród których coraz więcej jest osób pochodzących z innych regionów Włoch i z różnych krajów świata.

Tak jak gdzie indziej, i tu z pewnością występują sytuacje materialnego i duchowego ubóstwa, które wymagają od was, drodzy przyjaciele, nieustannego dawania świadectwa o tym, że miłość Boga, która w pełni objawiła się w Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, obejmuje w sposób konkretny wszystkich, bez względu na rasę i kulturę. Na tym polega w istocie misja każdej wspólnoty parafialnej: ma ona głosić Ewangelię i być miejscem, w którym przyjmuje się drugiego, słucha się go i formuje, miejscem braterskiego dzielenia się, dialogu i przebaczenia. W jaki sposób wspólnota chrześcijańska może wiernie wypełniać to swoje zadanie? W jaki sposób może stawać się rodziną, w której panuje miłość braterska? Słowo Boże, którego przed chwilą wysłuchaliśmy i które ze szczególną mocą rozbrzmiewa w naszych sercach w okresie Wielkiego Postu, przypomina nam, że w naszej ziemskiej pielgrzymce napotykamy wiele trudności i poddawani jesteśmy próbom, podobnie jak naród wybrany na pustyni, zanim dotarł do ziemi obiecanej. Jednak dzięki Bożej interwencji — jak zapewnia Izajasz w pierwszym czytaniu — droga może stać się łatwa, a step krajem dobrobytu, obfitującym w wodę (por. Iz 43, 19-20). Do słów proroka nawiązuje Psalm responsoryjny: przypominając radość z powrotu z niewoli babilońskiej, błaga Pana, by interweniował w sprawie «więźniów», którzy wychodzą z płaczem, lecz powracają pełni radości, ponieważ Bóg jest obecny i, jak w przeszłości, dokona jeszcze «wielkich rzeczy dla nas».

Ta właśnie świadomość, ta nadzieja, że po trudnym okresie Pan zawsze ukaże swą obecność i miłość, winna umacniać każdą wspólnotę chrześcijańską, która od swego Pana otrzymuje w obfitości pokarm duchowy, by mogła przejść przez pustynię tego świata i przemienić ją w żywy ogród. Tym pokarmem jest pokorne słuchanie Jego słowa, sakramenty i wszelka pomoc duchowa płynąca z liturgii i osobistej modlitwy. W gruncie rzeczy, prawdziwym pokarmem jest Jego miłość. Miłość, która skłoniła Jezusa do złożenia siebie w ofierze za nas, przemienia nas i sprawia, że możemy wiernie Go naśladować. W nawiązaniu do tego, co wskazała nam liturgia w ubiegłą niedzielę, dzisiejsza Ewangelia pomaga nam zrozumieć, że jedynie Boża miłość może przemienić od wewnątrz życie człowieka i w konsekwencji każdego społeczeństwa, ponieważ tylko nieskończona miłość Boga uwalnia człowieka od grzechu, który jest źródłem wszelkiego zła. Choć to prawda, że Bóg jest sprawiedliwością, nie należy zapominać, że przede wszystkim jest On miłością: jeśli nienawidzi grzechu, to dlatego, że nieskończenie kocha każdego człowieka. Kocha każdego z nas, a Jego wierność jest tak wielka, że nie zraża się nawet naszym odrzuceniem. Dziś w szczególności Jezus wzywa nas do wewnętrznego nawrócenia: tłumaczy nam, dlaczego wybacza, i poucza nas, abyśmy przyjmowanie przebaczenia i przebaczanie braciom uczynili «chlebem powszednim» naszej egzystencji.

Fragment Ewangelii w dwóch sugestywnych scenach przedstawia historię kobiety cudzołożnej. W pierwszej jesteśmy świadkami dysputy między Jezusem a uczonymi w Piśmie i faryzeuszami na temat kobiety złapanej na cudzołóstwie, która zgodnie z przepisami zawartymi w Księdze Kapłańskiej (por. 20, 10), była skazana na ukamienowanie. W drugiej scenie toczy się krótki i wzruszający dialog między Jezusem i grzeszną kobietą. Jej bezlitośni oskarżyciele, powołując się na Prawo Mojżeszowe, prowokują Jezusa — którego nazywają «nauczycielem» (Didáskale) — i pytają Go, czy należy ją ukamienować. Znają Jego miłosierdzie i Jego miłość do grzeszników, są więc ciekawi, jak zachowa się w tym przypadku, co do którego Prawo Mojżeszowe nie pozostawia wątpliwości. Jezus jednak od razu staje po stronie kobiety; najpierw pisze na ziemi tajemnicze słowa, których ewangelista nie ujawnia, ale pozostaje pod ich wrażeniem, a następnie wypowiada to słynne zdanie: «Kto z was jest bez grzechu (używa tu słowa anamártetos, które w Nowym Testamencie występuje tylko w tym miejscu), niech pierwszy rzuci w nią kamieniem» (J 8, 7), by zacząć kamienowanie. Św. Augustyn w komentarzu do Ewangelii św. Jana zauważa, że «odpowiadając, Pan zachowuje prawo i nie rezygnuje ze swej wielkoduszności». I dodaje, że tymi słowami zobowiązuje oskarżycieli, by spojrzeli w głąb siebie i przyglądając się sobie, odkryli, że oni również są grzesznikami. Dlatego właśnie, «ugodzeni tymi słowami niczym strzałą wielką jak belka, jeden po drugim odeszli» (In Io. Ev. tract., 33, 5).

A zatem oskarżyciele, którzy chcieli sprowokować Jezusa, odchodzą jeden po drugim, «poczynając od starszych, aż do ostatnich». Kiedy wszyscy już odeszli, Boski Nauczyciel pozostał sam z kobietą. Zwięźle i trafnie komentuje to św. Augustyn: «relicti sunt duo: misera et misericordia — pozostali tylko we dwoje: nieszczęśnica i miłosierdzie» (tamże). Przyglądnijmy się, drodzy bracia i siostry, tej scenie, w której spotykają się nędza człowieka i Boże miłosierdzie, kobieta oskarżona o popełnienie ciężkiego grzechu i Ten, który będąc bez grzechu, wziął na siebie nasze grzechy, grzechy całego świata. On, który wcześniej pochylony pisał na ziemi, podnosi teraz wzrok i napotyka spojrzenie kobiety. Nie domaga się wyjaśnień. Nie ma ironii w Jego słowach, kiedy pyta: «Kobieto, gdzież [oni] są? Nikt cię nie potępił?» (8, 10). Jego reakcja jest zaskakująca: «I Ja ciebie nie potępiam. — Idź i odtąd już nie grzesz!» (8, 11). Cytowany już św. Augustyn w swym komentarzu pisze: «Pan potępia grzech, nie grzesznika. Jeśliby bowiem tolerował grzech, powiedziałby: 'I Ja ciebie nie potępiam, idź, żyj, jak chcesz... bez względu na to, jak wielkie byłyby twoje grzechy, Ja cię uwolnię od wszelkiej kary i od wszelkiego cierpienia'. Ale On tak nie powiedział» (In Io. Ev. tract., 33, 6). Powiedział: «Idź i odtąd już nie grzesz!»

Drodzy przyjaciele, słowo Boże, którego wysłuchaliśmy, daje nam konkretne wskazówki dla naszego życia. Jezus nie podejmuje teoretycznej dyskusji ze swymi rozmówcami na temat przepisu Prawa Mojżeszowego. Nie chodzi Mu o to, by wygrać spór akademicki co do interpretacji Prawa Mojżeszowego. On chce tylko zbawić duszę i ukazać, że zbawienie znajduje się jedynie w miłości Boga. To dlatego przyszedł na ziemię, dlatego umrze na krzyżu, a Ojciec wskrzesi Go z martwych trzeciego dnia. Jezus przyszedł, aby nam powiedzieć, że chce, abyśmy wszyscy byli w raju, i że piekło, o którym mało mówi się w naszych czasach, istnieje i trwa wiecznie dla tych, którzy zamykają serce na Jego miłość. Również ten epizod pozwala nam zatem zrozumieć, że naszym prawdziwym wrogiem jest przywiązanie do grzechu, które może zniszczyć nasze życie. Jezus żegna grzeszną kobietę, napominając ją: «Idź i odtąd już nie grzesz!» Przebacza jej, aby «odtąd» już nie grzeszyła. W podobnym epizodzie, opowiadającym o skruszonej grzesznicy, którą spotykamy w Ewangelii św. Łukasza (7, 36-50), Jezus nie odrzuca kobiety, która okazała skruchę, i każe jej iść w pokoju. Tu natomiast cudzołożnica po prostu otrzymuje przebaczenie bezwarunkowo. W obu przypadkach — skruszonej grzesznicy i kobiety cudzołożnej — przesłanie jest takie samo. W pierwszym akcent kładzie się na to, że nie można uzyskać przebaczenia bez skruchy, jeśli się go nie pragnie, jeśli nie otwiera się serca na przebaczenie. Tu natomiast jest ukazane, że jedynie przebaczenie Boga i Jego miłość, przyjęte sercem otwartym i szczerym, dają nam siłę, by oprzeć się złu i «więcej już nie grzeszyć», by pozwolić się dotknąć Bożej miłości, która staje się naszą mocą. Postawa Jezusa staje się tym samym wzorem do naśladowania dla każdej wspólnoty, która powinna starać się, by całe jej życie było oparte na miłości i przebaczeniu.

Drodzy bracia i siostry, bądźmy pewni, że na wielkopostnej drodze, którą teraz idziemy i która wkrótce się zakończy, Bóg nigdy nas nie opuszcza i że Jego miłość jest źródłem radości i pokoju; jest przemożną siłą, która nas kieruje na drogę do świętości, a jeśli potrzeba, również do męczeństwa. Tak było w przypadku synów Felicyty, a potem również ich odważnej matki, patronów waszej parafii. Niech za ich wstawiennictwem Pan pozwala wam coraz głębiej przeżywać spotkanie z Chrystusem i naśladować Go z pokorną wiernością, abyście tak jak Paweł Apostoł mogli szczerze głosić: «Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, mojego Pana. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa» (Flp 3, 8). Niech przykład i wstawiennictwo tych świętych nieustannie zachęcają was do postępowania drogą Ewangelii bez wahania i bez kompromisów. Niech tę wielkoduszną wierność wyjedna wam Najświętsza Maryja Panna, którą jutro będziemy kontemplować w tajemnicy zwiastowania i której zawierzam was wszystkich i całą społeczność tej dzielnicy Fidene. Amen.

Benedykt XVI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wspólnota parafialna miejscem, w którym przyjmuje się drugiego
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.