Żartowano z jego wiary, Papież zaprosił go do siebie

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)
PAP / ptt

Papież Franciszek przyjął na audiencji włoskiego dziennikarza, który padł ofiarą żartu programu telewizyjnego, uznanego za najgorszy i najokrutniejszy w jego historii. Nawróconego dziennikarza oszukano, że dzwoni do niego papież; on popłakał się ze wzruszenia.

W styczniu tego roku włoska telewizja komercyjna Silvio Berlusconiego, Mediaset, nadała odcinek programu "Żarty na bok", który wywołał falę oburzenia wśród widzów. Ofiarą dowcipu padł znany dziennikarz telewizyjny, 58-letni Paolo Brosio, który po bardzo burzliwym okresie życia nawrócił się dzięki pielgrzymce do sanktuarium w Medjugorje.

Żart polegał na tym, że w trakcie przeprowadzanego z nim wywiadu zadzwonił ktoś, kto przedstawił się jako Franciszek. Choć głos naśladowcy prawie nie przypominał głosu i akcentu papieża, Brosio uwierzył w telefon z Watykanu. Był tak wzruszony podczas rzekomej rozmowy z papieżem, że ekipa programu przygotowująca ten żart była skonsternowana i nie wiedziała, co zrobić. Zastanawiano się, kto będzie miał odwagę powiedzieć prawdę "wkręconemu" dziennikarzowi.

DEON.PL POLECA

"Co myśmy narobili?" - mówili uczestnicy tego żartu. Dziennikarz widząc ich miny domyślił się po dłuższej chwili, że jest w ukrytej kamerze programu rozgrywkowego. Domagał się długo potwierdzenia od swoich trzech rozmówców, którzy zrobili to z wielkim trudem i oporem.

Paolo Brosio był zdruzgotany, co również pokazano w programie. Tysiące telewidzów wyraziły z nim solidarność. Do redakcji programu wysyłano listy protestacyjne. O fali oburzenia pisała włoska prasa. Na łamach jednej z gazet pojawiła się dzień po emisji opinia, że po tym okrutnym żarcie dziennikarz zasługuje na zaproszenie od papieża Franciszka.

Agencja Ansa podała w czwartek, że tego właśnie dnia papież przyjął prezentera telewizyjnego oraz jego 94-letnią matkę na prywatnej audiencji, która trwała około 40 minut. Według Ansy gdy papież dowiedział się o tym zdarzeniu, postanowił spotkać się z jego bohaterem, a także wysłuchać jego opowieści o nawróceniu. Podkreślono, że papież i jego goście rozmawiali i żartowali w dialekcie z Piemontu, z którego pochodzą ich rodziny.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Żartowano z jego wiary, Papież zaprosił go do siebie
Komentarze (8)
C
Cassie♡
10 kwietnia 2015, 14:24
Informacja do wszystkich tych, którzy komentują bez sensu i nie da się ich zrozumieć, słowem; zaśmiecają ten artykół: BĄDŹCIE ALBO CIEPLI, ALBO ZIMNI! Poza tym, papież postąpił bardzo dobrze i jak najbardziej go popieram, a wstydzić powinni się co najwyżej owi "żartownisie"
C
Cassie♡
10 kwietnia 2015, 14:24
*artykuł
A
Alfista
10 kwietnia 2015, 09:21
Nie ma to jak "dobry" PR, gazeta zasugerowała, papież wykonał wszyscy szczęśliwi. Smiechów i żartów w piemonckim dialekcie nie było końca. Brawo papież Franciszek. Jakże świat potrzebował teraz takiego pontyfikatu.
J
Jacek
10 kwietnia 2015, 11:40
Skoro wierzymy, że konklawe przewodniczy Duch święty, to widocznie taki papież był potrzebny.
A
Alfista
10 kwietnia 2015, 11:57
Oczywiście zgadzam się z tą tezą, ale dopytuję po co zatrudniono specjalistów od PR. Zaczęli działać już w czasie konklawe, pamiętamy bosego mnicha/podróżnika przechadzającego się po placu św. Piotra? Jak tłumaczono, miał on zapowiadać on pontyfikat zwrócony w stronę ubogich po obmierzłym czasie karnawału.
D
Damian
10 kwietnia 2015, 12:10
Jaki PR Panie spiskowcu ? Proszę sobie prześledzić posługę Franciszka w Argentynie, czyż nie miewał podobnych gestów już od młodości ?
S
Silesia
10 kwietnia 2015, 14:20
Zgadzam się.
D
dady
11 kwietnia 2015, 21:15
PR to raczej poza jakiegoś "męża stanu", czy "bojownika o Ojczyznę", albo pogromcy pijanych kierowców.  Największym symbolem udanego PR jest dla mnie słowo "honor" - od początku używane z powodzeniem do samousprawiedliwiania tego, co wcześniej nazywano grzechem.