Siostry zakonne w Sudanie na pierwszej linii w regionach konfliktów
- Niesiemy pomoc tam, gdzie często nie docierają nawet międzynarodowe organizacje pozarządowe - mówi pracująca w Sudanie Południowym s. Yudith Pereira.
W Rzymie rozmawiano dziś o pracy zakonnic na pierwszej linii wojennych konfliktów. Spotkanie zorganizowała ambasada Stanów Zjednoczonych przy Stolicy Apostolskiej. Wziął w nim udział m.in. abp Paul Gallagher, będący watykańskim odpowiednikiem ministra spraw zagranicznych.
- Dla ludzi często jesteśmy ostatnią deską ratunku. Niejednokrotnie słyszałam, jak mówili: dopóki są z nami siostry i księża, dopóty jest nadzieja - podkreśla s. Yudith Pereira. Przy okazji rzymskiego spotkania zauważa, że praca zakonnic na terenach ogarniętych wojną byłaby skuteczniejsza, gdyby istniały jakieś kościelne struktury niosące im konkretne wsparcie.
- Zakonnice w Sudanie Południowym niosą pomoc ludziom na tych terenach, gdzie nikt inny nie chce pojechać. Często pracujemy naprawdę w bardzo niebezpiecznych warunkach, na terenie gdzie toczą się walki i gdzie nawet organizacje pozarządowe nie docierają. Ludzie wiedzą, że jesteśmy przy nich i jest to dla nich bardzo ważne - mówi Radiu Watykańskiemu s. Pereira.
- Także my na własnej skórze doświadczamy skutków wojny i dzielimy nasze cierpienie z tymi, którzy stracili najbliższych, czy swój skromny majątek, a także z kobietami, które padły ofiarą przemocy. Naszym zadaniem jest nie tylko niesienie konkretnej pomocy żywnościowej czy medycznej, ale także bycie matkami dla tych, którzy od lat żyją na terenach objętych wojną. Potrzebują wsparcia psychicznego, bycia wysłuchanym. Prowadzimy też różne dzieła edukacyjne. To wszystko jest bardzo ważne.
Na terenach dotkniętych działaniami wojennymi pracują też polskie siostry zakonne. Dla przykładu w Demokratycznej Republice Konga przy boku potrzebujących od lat trwają Siostry od Aniołów, a w Syrii Franciszkanki Misjonarki Maryi.
Skomentuj artykuł