Svidercoschi: po co Benedykt XVI napisał esej o skandalach seksualnych?
Czy to naprawdę Ratzinger napisał ten esej? Czy był on naprawdę potrzebny? - pytania takie stawia dziekan włoskich watykanistów Gian Franco Svidercoschi, komentując artykuł papieża seniora "Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego", opublikowany w niemieckim miesięczniku "Klerusblatt".
Biorąc pod uwagę "słaby stan zdrowia" Benedykta XVI, były zastępca redaktora naczelnego watykańskiego dziennika "L’Osservatore Romano" zastanawia się, czy rzeczywiście papież senior jest "faktycznym autorem" tego długiego, liczącego 18 i pół strony tekstu. - A jeśli ktoś będzie mógł wiarygodnie odpowiedzieć, że tak, to wtedy trzeba będzie sobie zadać drugie pytanie: Ale po co to zrobił? Dlaczego nie ograniczył się do przekazania tego "skryptu" papieżowi Franciszkowi? - zastanawia się Svidercoschi.
Karol Kleczka: papież Benedykt pisze nie tylko o seksie>>
Jego zdaniem fakt, że o tekście tym został poinformowany Franciszek i sekretarz stanu kard. Pietro Parolin nie zmniejsza powagi samej publikacji artykułu, który po spotkaniu nt. pedofilii [z udziałem przewodniczących konferencji biskupich z całego świata w lutym br. - KAI] "nieuchronnie będzie interpretowany jako krytyka konkluzji watykańskiego szczytu", a nawet jako "atak na Franciszka". Ponadto, według watykanisty, w treści eseju "nie ma ani jednej nowej myśli, ani jednej propozycji dotyczącej tragedii, która wstrząsnęła wspólnotą katolicką".
Svidercoschi krytykuje analizę początków pedofilii w Kościele, która według autora artykułu miała się pojawić wraz z "rewolucją 1968 roku", z "kulturą przekraczania granic", a także z "upadkiem katolickiej teologii moralnej". Zabrakło choćby "słowa o wielowiekowym istnieniu tej plagi" w łonie Kościoła, jak również o klerykalizmie, który jako "degeneracja władzy" był i jest - zdaniem dziennikarza - "główną przyczyną" pojawienia się księży-pedofilów.
Były zastępca redaktora naczelnego "L’Osservatore Romano" zauważa, że z jednej strony w artykule chwali się Jana Pawła II, a szczególnie jego encyklikę na tematy moralne "Veritatis splendor" (przy której redagowaniu współpracował kard. Ratzinger), a z drugiej ostro krytykuje się "gwarantyzm" ("rozumiany jako gwarantowanie tylko praw oskarżonych"), "dominujący w latach 80." (a więc za pontyfikatu papieża Polaka).
I choć na zakończenie pojawia się podziękowanie dla Franciszka "za wszystko, co robi", to "całość tekstu" zdaje się korygować wyniki niedawnego szczytu zwołanego przez papieża Franciszka. Pojawiają się w nim "okruchy polemiczne", a także "detale na granicy przyzwoitości", takie jak: tworzenie "klubów [w tekście Benedykta XVI: "klik" - KAI] homoseksualnych" w seminariach, czy opowieść o ministrantce, którą wikariusz parafialny gwałcił, mówiąc: "To jest ciało moje za ciebie wydane". - Albo takie stwierdzenia jak: "jeszcze niedawno" o pedofilii "teoretyzowano jako o czymś całkiem uzasadnionym". Ale kiedy? Kto? - dopytuje watykanista.
Jedyne "Ratzingerowe żale, zaprawione silnym pesymizmem", jakie znalazł w tekście, to: upadek zachodniego społeczeństwa, Msze sprowadzone do "ceremonialnych gestów", Kościół pojmowany jako "aparat polityczny", stopniowa utrata katolickiej tożsamości.
Dlatego Svidercoschi powraca "do początkowego pytania, czy to Joseph Ratzinger wymyślił i napisał w całości ten tekst". "Czy nie dość jest zamętu w dzisiejszym Kościele, by tworzyć kolejne zamieszanie, nowe powody do dezorientacji? - pyta włoski dziennikarz.
Svidercoschi opublikował ponad 20 książek, w tym tak znane, jak "List do przyjaciela Żyda" oraz (we współpracy z kard. Stanisławem Dziwiszem) "Życie z Karolem" i "U boku świętego". Współpracował z Janem Pawłem II przy redagowaniu jego książki "Dar i Tajemnica". Napisał scenariusze do dwóch filmów o Janie Pawle II.
Skomentuj artykuł