Świadectwo ks. Jana Sochonia o ks. Jerzym

Świadectwo ks. Jana Sochonia o ks. Jerzym
Sługa Boży ks. Jerzy Popiełuszko (fot. popieluszko.net.pl)

19 X 2009 XXV rocznica męczeńskiej śmierci Sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki (1947-1984). Świadectwo ks. Jana Sochonia z Warszawy w rozmowie z O. Markiem Wójtowiczem SJ.

Księdza Jerzego Popiełuszkę poznałem w czasie, kiedy już studiował w Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie. Po raz pierwszy spotkałem go jednak nie w stolicy, ale w Wasilkowie, gdzie się urodziłem. To miasteczko leżące nieopodal Białegostoku. Wówczas wikariuszem wasilkowskiej parafii był ksiądz Piotr Bożyk, który wcześniej pracował w Suchowoli i był katechetą i duchowym opiekunem Alka Popiełuszki. Więzy zawarte między nimi w tamtych latach trwały nadal i Popiełuszko niekiedy odwiedzał (już jako kleryk) księdza Bożyka, pracującego – po opuszczeniu Suchowoli – w Wasilkowie. I właśnie u niego na plebanii zapoznałem się z Jerzym Popiełuszko. Pamiętam, że z przejęciem opowiadał o doświadczeniach służby wojskowej w Bartoszycach. Podkreślał, że trudy, jakich tam doznawał nie są czymś wyjątkowym i że modli się z kolegami o wytrwałość i siłę ducha. Wydał mi się wtedy kimś bardzo spokojnym, opanowanym, prostolinijnym. Dzisiaj wiem, że jednym z najcenniejszych darów, jakie pozostawił jest świadectwo szczerego opowiedzenia się za Chrystusem, aż do zawsze możliwego cierpienia; wierność przyjętym ideałom i męstwo. Poznając życie Sługi Bożego i historię tamtych lat coraz wyraźniej zdaję sobie sprawę z tego, że codzienne przywiązanie do Ewangelii nie jest sprawą łatwą i może zostać zrealizowane tylko wówczas, kiedy doświadczamy zachwytu, że Bóg powołał nas do celów radykalnie przekraczających nasze naturalne możliwości. Ksiądz Jerzy jest tego faktu wymownym znakiem.

 

Początkowo towarzyszyłem twórcom tego filmu przy pracy, uczestnicząc w wielu dyskusjach i projektach scenariuszowych. Ciekawił nas i fascynował zarazem sam proces dorastania księdza Popiełuszki do przyjęcia tej barwy powołania, która włączyła go do grona męczenników Kościoła. Pytaliśmy: jaką nosił w sobie tajemnicę egzystencjalną, jaką wrażliwość, że to właśnie on został przez Boga postawiony jako wzór prawego i mężnego życia. Nic przecież nie zapowiadało takiego obrotu rzeczy. Film próbuje uchwycić ten tajemny moment duchowej i – by tak powiedzieć – socjologicznej przemiany. Ukazuje, że w oczach Stwórcy liczą się nie tyle światowe, ile raczej pokorne zachowania i „pokorne” myślenie, czułość wobec innych ludzi, zwłaszcza tych, którzy źle się mają i potrzebują tak materialnego, jak i wewnętrznego wsparcia. Tajemnice życia, owoce duszpasterstwa księdza Popiełuszki będą pomnażały się z dnia na dzień, z roku na rok. Są nieprzemijające.

Czytając teksty kazań księdza Jerzego, głoszonych podczas Mszy świętych za Ojczyznę, można odkryć sporo cytatów z tekstów ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, a także fragmenty homilii Jana Pawła II. Czy można powiedzieć, że to właśnie oni przede wszystkim byli wzorem w duszpasterskiej posługi ks. Jerzego?

Tak rzeczywiście można powiedzieć; niemniej jednak dodałbym, że na profil pracy duszpasterskiej księdza Jerzego wpływ miało najpierw środowisko domowe, później służba ministrancka w Suchowoli, pod okiem księdza Bożyka, w kolejnych zaś latach spotkanie z ojcem duchownym warszawskiego seminarium Czesławem Miętkiem i prałatem Teofilem Boguckim, proboszczem parafii na Żoliborzu. Nie zapominajmy nadto o wpływie kulturowym (literatura polska, zwłaszcza poezja) i oddziaływaniu całego nurtu społecznego „Solidarności”. Tam, gdzie ksiądz Jerzy odkrywał choćby skrawki dobra, natychmiast zwracał w tę stronę swoje serce i duszpasterską nadzieję.

 

Tradycje modlitw w intencji Ojczyzny są w Polsce bardzo dawne, choć nasilały się zwłaszcza podczas zrywów powstańczych. Wówczas też dekorowano kościoły emblematami narodowymi, śpiewano pieśni patriotyczne, czytano wiersze, a zaproszenia na nabożeństwa ozdabiano (często ręcznie) odpowiednimi litografiami i herbami Polski, Litwy i Rusi. Do tej właśnie tradycji nawiązali ksiądz proboszcz Bogucki i ksiądz Popiełuszko. Nie interesował ich zbytnio estetyczny wymiar życia; byli natomiast bardzo wrażliwi na piękno, pojęte jako spięcie prawdy i dobra. Ten żywioł piękna duchowego sprawiał, że ksiądz Jerzy poszukiwał w literaturze i poezji właściwego środka do wyrażenia tego, co duchowe właśnie, zbliżające do Boga i do ludzi. Sam nie zabiegał o bogactwa czy społeczne zaszczyty. Piękno dostrzegał w twarzach tych, którzy dopominali się wolności religijnej i walczyli o wolną Ojczyznę. Piękno życia w wolności, pokoju i w bliskości Ewangelii – oto sedno kwestii, o której teraz mówimy.

Cóż, to jakaś tajemnica realnego oddziaływania księdza Jerzego. Przypuszczam, że fascynowało ludzi to, że w nader trudnych, niebezpiecznych warunkach, miał odwagę opowiadania się po stronie prawdy, że nie był do końca świadom ważności i wielkości tego, co robił, działając naturalnie, bez żadnych masek, skrywających prawdziwe oblicze, że dysponował prostotą myślenia i skromnością. Dążył do ukazywania chwały Bożej przede wszystkim tkwiącej w ludzkich sercach, nie zaś w atrakcyjnych czynach czy gestach. To zasadniczo powinni czynić wszyscy księża; należy to przecież do ich kapłańskich powinności. Widocznie jednak ksiądz Popiełuszko wypełniał to zadanie w sposób niebywale ewangeliczny, co zjednywało mu przyjaciół i wzmagało serdeczność. A poza tym, każdy z tych, którzy go znali, wyraża we własnym języku swoje do niego przywiązanie i szacunek. Z tych wszystkich opowieści składa się zapewne mocny portret warszawskiego męczennika. Być może niektóre jego „cząstki” zostaną ujawnione. Miejmy przynajmniej taką nadzieję.

 

Wierność prawdzie jest możliwe w każdych warunkach, nawet wówczas, kiedy są one skrajnie dramatyczne i uniemożliwiające jakiekolwiek działanie. Proszę wspomnieć na przykład św. Pawła, innych apostołów, apologetów, Ojców Kościoła. Działali oni na ogół w środowiskach niesprzyjających młodemu chrześcijaństwu. Trwali jednak przy Jezusowych ideałach; tym odważniej dawali wyraz swemu przywiązaniu do wiary, im więcej doświadczali przeciwności i zniewag, nie wyłączając prześladowań. Hałaśliwy liberalizm, relatywizm, obojętność religijna, o których Ojciec wspomina, wobec mocy autentycznego świadectwa ewangelicznego muszą kruszeć i wycofywać się na obrzeża współczesnej kultury. Prawda z natury rzeczy zwycięża.

 

Cóż, trzeba angażować wszystkie swoje siły intelektualne i moralne, otwierać się na działanie Bożej życzliwości, nie odczuwać skrępowania z racji tego, że jest się osobą wierzącą, bronić swoich religijnych praw, gdyż religia ma prawo do obecności w społecznej przestrzeni. Być wiernym Słowu Bożemu, aż do braku tchu. To wielkie ideały, ale taka jest Ewangelia. Nie wypada łagodzić Jej radykalizmu.

Książek o życiu i heroicznym męczeństwie za wiarę księdza Jerzego Popiełuszki jest wiele, i to prac bardzo dobrych. Jednak moje opracowanie wyróżnia się przede wszystkim tym, że próbuje ująć dzieło duszpasterskie Sługi Bożego w teologicznej perspektywie, wykazując że na skutek przeżytych udręczeń ksiądz Jerzy włączył się w porządek męczeństwa samego Chrystusa, odtworzył niejako w sobie Jego mękę. W ten sposób dał jednocześnie wyraz wyjątkowego apostolstwa, rozgłaszając po świecie wieść o Jezusie, Bogu i człowieku. Prawie nie ma w tej mojej opowieści emocji śledczo-politycznych, są zaś emocje religijne, psychologiczne i bardzo, bardzo osobiste.

W i e l k i e  ż y c i e

pamięci Sługi Bożego księdza Jerzego Popiełuszki

Znałem go zaledwie przez chwilę,
między jednym a drugim spojrzeniem
historii, która wciąż nie może
uspokoić się, uciszyć w sobie.

Patrzyłem jak wydobyty z krajobrazów
dzieciństwa, jednym tajemnym gestem,
nabiera sił, nie waha się wstąpić
na wzgórze, bez osłony, bez widoków
na ocalenie.

Prowadziłeś, Boże, tą drogą wielu:
Jerzy okazał się najwierniejszy.

Biegliśmy razem, ale to on ujrzał
chustę Twojego cierpienia i chwały,

nie zwątpił w sens daru, potrzebnego
i koniecznego, jakim został sam,

zabity na dnie rzeki, z której
– mniemano w ukryciu – nie można
już zmartwychpowstać.

Tymczasem rosło wielkie życie
naszej Ojczyzny, które nie poddaje się
żadnej – oprócz miłości – sile,
i nie zastyga w żalu.

Jerzy, bądź z nami,
aż przyjdzie Najłaskawszy Ogień.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świadectwo ks. Jana Sochonia o ks. Jerzym
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.