Świadectwo osoby skrzywdzonej w Kościele: Gdy myślę o spowiedzi, pierwsze skojarzenie to lęk

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Andrew Neel / Unsplash
KAI / pk

"Osoby doświadczone krzywdą wykorzystania seksualnego mogą mówić głośno o swoim bólu zazwyczaj tylko wtedy, gdy zdecydują się porzucić anonimowość i publicznie opowiedzieć o doznanej krzywdzie. Na ten krok - co zrozumiałe - decydują się nieliczni. Anonimowość nie powinna jednak pozbawiać głosu" - uważają eksperci z Fundacji Świętego Józefa. W przekazanym KAI świadectwie, dzielą się poruszającą historią Weroniki.

"Fundacja Świętego Józefa KEP powstała po to, aby służyć osobom skrzywdzonym każdą dostępną pomocą. Także umożliwiać zabranie głosu, jeśli tego chcą i potrzebują. Tak rozumiemy naszą misję. Jeden z takich głosów przekazujemy dziś, w okresie Wielkiego Postu, w czasie wielkopostnych spowiedzi, gdy potrzeba głębokiego sakramentu pokuty szczególnie mocno daje o sobie znać. Weronika mówi głośno o swoim bólu związanym z doświadczeniami spowiedzi, a jej świadectwo chwyta za serce i ściska gardło. Nie po to jednak, aby szokować, a po to - jak sama mówi – by "pogłębiać świadomość".

Świadectwo Weroniki (imię zmienione):

"Gdy myślę o spowiedzi, sakramencie pokuty, pierwsze skojarzenie to lęk. Mimo że mam 50 lat, zawsze boję się spowiedzi. I nie ma znaczenia to, że przeczytałam chyba wszystko, co możliwe, co dotyczy spowiedzi, przygotowania do niej, jej roli w życiu. Wiem, że doświadczam Boga. Lęk jednak jest silniejszy. Drugie skojarzenie to MIŁOSIERDZIE. Miłość, która po prostu JEST i trwa. Dlatego przezwyciężam ten lęk.

Bardzo dużo zależy tutaj od spowiednika. To jest trudne. Bardzo trudne. Ja zaufania nie miałam i nie mam. Starałam się i staram ufać Bogu. Siostra Faustyna w "Dzienniczku" napisała, że wiele dusz przyjęłoby wielkie łaski, gdyby księża w spowiedzi spełniali swoją rolę jako pośredników.

DEON.PL POLECA

Spotkałam się w konfesjonale z ocenami i, przede wszystkim, zachętą do przebaczenia polegającego na milczeniu. I, o ile nie buntowałam się przeciwko przebaczeniu, sama go chciałam, o tyle milczenie budziło mój sprzeciw w postaci głębokiego poczucia krzywdy i pragnienia śmierci. Odchodziłam od spowiedzi z ciężarem, którego nie dawałam rady nieść… Nie ufałam jednak sobie i swojemu sumieniu. Krzywda seksualna wyrządzona przez duchownego sprawiła, że nie umiałam zobaczyć granic, również tych między dobrem a złem. Szukałam pomocy w spowiedzi. Nie mogłam uzyskać pokoju serca mimo gorącej modlitwy i czytania Pisma Świętego. Aż do momentu zgłoszenia i zakończenia sprawy.

Mój obecny spowiednik powiedział mi, że przebaczenie to sprawa między mną a Bogiem. Porządek sprawiedliwości tu na ziemi to inna sprawa. W tym podejściu znalazłam spokój. Mój spowiednik ma anielską cierpliwość, bo do tej pory mam problemy z nazywaniem grzechów i spowiedzią w ogóle. Jestem Mu bardzo wdzięczna. Myślę, że szczera spowiedź jest możliwa. I baaardzo potrzebna.

Według mnie dobry spowiednik potrafi słuchać i nazywać rzeczy po imieniu. Na pierwszym miejscu postawiłabym jego wiarę. W Boga, zaufanie do Boga oraz dążenie do zjednoczenia z Nim. Drogę ku Bogu. Tak mówił ks. Grzywocz za Ojcami Pustyni, że człowieka można słuchać tylko wtedy, gdy słucha się Boga. "Usłyszeć Boga w człowieku". Że ten, kto nie słucha Boga, nie ma człowiekowi nic do powiedzenia. To świetnie widać w spowiedzi.

Myślę, że wszelkiego rodzaju działania, jak publikacje, poradniki, materiały, które pomogą zmieniać wrażliwość księży, dawać wiedzę o specyfice przeżywania zranień w tak osobistych obszarach, są potrzebne i dobrze, jeśli powstają. Bardzo chciałabym prosić wszystkich księży, mogę na kolanach, żeby nie wyśmiewali i nie marginalizowali problemu. Spotkałam się z reakcją na jeden z takich poradników, jako zbyt mocno psychologizujący. Nie rozumiem tego. Tamten poradnik trafnie tłumaczył potrzeby osoby skrzywdzonej i pomagał je zaspokoić. Dawał odpowiedzi na pojawiające się pytania. Gdybym przy pierwszej spowiedzi otrzymała to, co jest tam zawarte: usłyszenie i wysłuchanie, docenienie odwagi, jasne nazwanie krzywdy i grzechu, zdjęcie ze mnie odpowiedzialności za te czyny, bo to nie była moja wina. A potem ukazanie Miłości Boga i wskazanie możliwości pomocy psychologicznej i duchowej… Nie musiałabym tak wiele cierpieć…

Chciałabym, żeby nastawienie wobec skrzywdzonych było inne… Sama dbam o swoją anonimowość. Wiem, że osoby skrzywdzone bywają oskarżane o prowokowanie krzywdzicieli, o chęć wyłudzenia pieniędzy, o walkę z Kościołem… Też tego doświadczyłam. Boję się takich oskarżeń. One bardzo bolą. Nie wiem, co innego niż rozmowy na ten temat mogłoby pomóc w pogłębianiu świadomości…".

Źródło: KAI / pk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Świadectwo osoby skrzywdzonej w Kościele: Gdy myślę o spowiedzi, pierwsze skojarzenie to lęk
Komentarze (4)
EM
~Ewa Mila
6 kwietnia 2023, 14:03
Ja nie jestem osoba wykorzystana seksualnie a też czuję lęk przed spowiedzią. Niestety wiele razy niesłusznie osądzania przez oczywiście nie wszystkich księży ale były takie historie.
AP
~andrzej pokrzywdzony
4 kwietnia 2023, 14:49
Nie potrzeba ujawniać swoich danych personalnych. Ból , cierpienie , osamotnienie zrozumie dopiero ten , który sam doznał okaleczenia z intymności chłopca czy dziewczyny. W samym pokrzywdzonym musi dojrzeć zrozumienie tego co stało się w przeszłości. Nie jest to dobro , nie jest to zjawisko rozumiane i zrozumiałe w samym środowisku kleru. Przypomina mi się stwierdzenie jednego z kapłanów " zło jest w świecie, a słabość w kościele ". Dlatego tak trudno było i jest mówić o swoim nieszczęściu ( trudno piszę i mówi się o molestowaniu ). Tak to trudno z werbalizować te przeżycia że chowamy się własny cień życia. Mam 63 lata , dopiero film braci Sekielskich otworzył zapieczętowaną skrzynie sekretną. To ten moment pozwolił na powiedzenie, że też należę do tej grupy pokrzywdzonych przez kler.
MN
Marek Nowak
5 kwietnia 2023, 09:05
Bardzo mi przykro Andrzeju, że coś takiego Ciebie osobiście spotkało. Jeśli przez tyle lat nosiłeś to sam, to musiało być bardzo trudne. Może potrzebujesz w końcu wypowiedzieć to na głos, tak aby ktoś to wreszcie usłyszał, aby z siebie to zrzucić i zostać wysłuchanym - anonimowo czy nie, jakkolwiek. Może jest to również ten moment, aby swoją krzywdę zgłosić w kurii - to również może być częścią procesu uwolnienia się od ukrywanej przez całe życie traumy z przeszłości, życia w cieniu tej sytuacji, w strachu. Dziś już na szczęście ten problem traktuje się inaczej niż jeszcze kilka lat temu - z szacunkiem, zrozumieniem i zaufaniem do osoby która została pokrzywdzona, mam nadzieję że tak jest we wszystkich tych miejscach gdzie zgłoszeniami zajmują się delegaci biskupów ds. osób pokrzywdzonych i gdzie również można jednak liczyć na pomoc, choćby psychologiczną.
JO
Jan Osa
5 kwietnia 2023, 13:34
"Pokrzywdzonych przez kler". Dziękuję za to "piękne i pełne miłości" uogólnienie. Ono przecież nie boli tych tysięcy, setek tysięcy księży, którzy nie tylko nie skrzywdzili nikogo, ale współczują ofiarom, modlą się , pomagają i potępiają z całą stanowczością pedofilię, ale i inne zachowania i zwyrodnienia, o których się nie mówi, albo które się dziś usprawiedliwia i tłumaczy). Nie bolą też (bo jakby mogły boleć!) niesłuszne oskarżenia o molestowanie, (a przez to złamane życie i często zakończone samobójstwem) niewinnych księży. Z całym szacunkiem i szczerym współczuciem, ale też z prośbą o choć odrobinę uczciwości i współczucia w drugą stronę.