Świętość zaskakująca wg. Jana Grzegorczyka
O niestereotypowych świętych i zaskakującej świętości mówił 8 maja w Warszawie dziennikarz i pisarz Jan Grzegorczyk. W rozmowie z o. Wojciechem Prusem autor trylogii, poświęconej ks. Grosserowi wyjaśniał, jak niesympatyczni lub nijacy na pierwszy rzut oka ludzie, mają bezpośredni i głęboki kontakt z Panem Bogiem.
Spotkanie odbyło się w ramach XVI Targów Wydawców Katolickich.
Pierwsze doznanie świętości - mówił Grzegorczyk - zdarzyło mu się w dzieciństwie, gdy obserwował s. Agnieszkę, starą zakonnicę, która robiła mu zastrzyki. Małemu chłopcu dawała cukierki, dla pijaczków miała "ćwiartkę". Była świętą, schylającą się nad człowiekiem.
Kolejnymi świętymi, z którymi się zetknął był ks. Prymas Stefan Wyszyński, zupełnie niepotrzebnie nazywany "Prymasem Tysiąclecia", podczas gdy w istocie był "Prymasem Miłosierdzia". Mimo że po aresztowaniu biskupi nie upomnieli się o uwięzionego Kardynała, przebaczył im słabość i dalej wraz z nimi poświęcił się ewangelizacji. Rys miłosierdzia ujawnił sie także, zdaniem Grzegorczyka, gdy Prymas Wyszyński zainicjował "List biskupów polskich do biskupów niemieckich" ze słynnymi słowami: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie".
Jego uczniem był ks. Jerzy Popiełuszko, który apelował, by zło zwyciężać dobrem i ostatnie słowa, jakie skierował do wiernych przed śmiercią nawoływały, aby Polacxy byli wolni od chęci odwetu.
Są jednak - mówił Grzegorczyk święci zaskakujący, zgodnie z tym, co mówił Jezus do św. Faustyny - najwięksi grzesznicy mają szczególne prawo do Bożego miłosierdzia. Opowiadał o trudnym pacjencie hospicjum, który wszystkich obrażał, potrafił jednak porozumieć się z jednym z wolontariuszy. Tuż przed śmiercią, która nadeszła w nocy, nie pozwolił obudzić chłopaka, gdyż obudziło się w nim współczucie.
Takich świętych opisał w książce "Pieśń słoneczna róży bluszcz", która otrzymała nagrodę Feniks 2010 w kategorii literackiej.
Skomentuj artykuł