Szef Caritas: stosunek do uchodźców testem naszej wiary
(fot. PAP)
KAI / mc
Stosunek do uchodźców będzie testem naszej wiary, naszego człowieczeństwa i naszej dojrzałości jako społeczeństwa - mówi KAI ks. Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska. "Polacy nie mogą być obojętni wobec uchodźców, ofiar wojny w Syrii, choć jest to oczywiście działanie obarczone ryzykiem, jak każdy gest miłosierdzia. Ale kto nie podejmuje ryzyka miłosierdzia, zamyka się w sobie i duchowo maleje" - dodaje.
Ks. Subocz informuje także o olbrzymim zaangażowaniu Caritas Polska i diecezjalnych Caritas na rzecz uchodźców oraz o roli, jaką mogłyby spełnić wspólnoty kościelne w ich przyjęciu w Polsce w najbliższych latach.
Oto pełen tekst wywiadu z ks. Marianem Suboczem, dyrektorem Caritas Polska:
KAI: Papież Franciszek podczas niedawnej wizyty na Lesbos, wraz ze zwierzchnikiem światowego prawosławia Bartłomiejem I pokazali, że solidarność z cierpiącymi i odrzuconymi - a w obecnym czasie z uchodźcami - należy do istoty chrześcijańskiego przesłania. Jakie wnioski z tego powinien wyciągnąć każdy z nas Polaków i wiernych Kościoła katolickiego?
Ks. Marian Subocz: Papież jest namiestnikiem Chrystusa. A Chrystus w przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie pyta: kto jest bliźnim okaleczonego przez agresorów i porzuconego człowieka? Czy ten, kto wyznaje tą samą wiarę i te same poglądy, czy ten, kto potrafi zrozumieć i wziąć na siebie jego nieszczęście?
Dziś świat jest przepełniony okaleczonymi i porzuconymi ludźmi: ćwierć miliona zabitych, ponad pięć milionów uchodźców. Bilans wojny syryjskiej jest potworny i nie jest to tylko bilans statystyczny. Jest to niemożliwa do pojęcia suma pojedynczych ludzkich cierpień, strachu i bardzo długo gojących się ran.
Kto weźmie na siebie to cierpienie upokorzonych i zmuszonych do ucieczki ludzi jeśli nie Samarytanin, jeśli nie Chrystus, jeśli nie papież, jeśli wreszcie nie chrześcijanin - wyznawca i uczeń Chrystusa? Nie zwalniamy z odpowiedzialności polityków zajmujących się mediacjami czy ludzi czerpiących zyski z nieszczęścia. Mamy jednak własną odpowiedzialność, ludzką a przede wszystkim chrześcijańską. Papież Franciszek wraz z Bartłomiejem I zrealizowali naukę Chrystusa. Polacy nie mogą być obojętni wobec ofiar tej wojny.
KAI: Często słyszymy jednak opinie, że fala uchodźców jaka przybywa obecnie do Europy, to nie prawdziwi uchodźcy lecz przede wszystkim młodzi muzułmanie, którzy chcą zislamizować Europę. Jak jest naprawdę?
- Obozy w Jordanii pełne są kobiet i dzieci. Ze względu na koszty i trudy mężczyźni często migrują sami do Europy. Nie można naiwnie twierdzić, że nie ma wśród tych ludzi osób o złym nastawieniu. Nie zmienia to jednak faktu, że migracje to fala ludzi uciekających przed wojną i biedą. Europejczycy, mimo wszystkich swoich problemów, żyją na "zielonej wyspie". Nawet Polska, gdzie ta zieleń czasem blaknie - to kraj dostatku i stabilności. Migracje obnażają i odsłaniają biedę, nierówności i cierpienia z jakich nie zdajemy sobie sprawy a do których Europa przez kolonializm i inne działania się przyczyniła.
Zjawisko migracji, ponieważ nagle stało się tak masowe, powoduje wstrząs w świadomości społecznej. W Polsce obserwujemy je, choć wydaje się nas wprost nie dotyczyć. W rzeczywistości Polska od dawna ma do czynienia z migrantami i uchodźcami muzułmańskimi. Myślę o Czeczenach, którzy formalnie są obywatelami rosyjskimi. W ostatnich latach przeszło ich przez Polskę kilkadziesiąt tysięcy, część z nich została, wielu jednak wyjechało dalej na Zachód. Dziś przyjeżdżają do Polski uchodźcy z Tadżykistanu. Jako społeczeństwo właściwie tego nie zauważyliśmy. Czy nas to zmieniło? Sądzę, że nie.
KAI: Jak więc konkretnie powinna zachować się Polska, w sytuacji obecnego kryzysu humanitarnego. Czy zamknąć granice, czy wykazać jakąś chrześcijańska otwartość?
- Polska obchodzi w tym roku jubileusz 1050-lecia chrztu. Dojrzewamy w wierze jako społeczeństwo od ponad tysiąca lat. Zamykając się na problem uchodźców, robimy krzywdę sobie i swojemu chrześcijaństwu ponieważ wartości otoczone murem, nie weryfikowane i nie konfrontowane ze światem zanikają.
Jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców, to oczywiście goście powinni respektować zasady panujące w domu gospodarza i jeśli chcą tam pozostać, powinni włączyć się w domowy mir. Powinno się prowadzić mądrą i konsekwentną politykę integracyjną opartą o wartości chrześcijańskie. W Polsce są one silne, a zakładają zarówno własną wiarę jak i szacunek do każdego człowieka - niezależnie kim jest. Nie wolno dopuścić do tworzenia gett, czyli obszarów porzuconych, oddanych własnej biedzie, w których frustracja miesza się z poczuciem inności i z samotnością. Nie wolno ludzi przekraczających nasze granice skazywać jedynie na system administracyjny i biurokratyczny. Musi być to spotkanie i dialog. Bez tego się nie uda. Jako Polacy spełniamy wszystkie warunki, żeby według swoich możliwości i swojej skali podołać zadaniu przyjęcia uchodźców. Będzie to testem naszej wiary, naszego człowieczeństwa i naszej dojrzałości jako społeczeństwa.
Chrystus dał nam przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie, papież Benedykt XVI, 10 stycznia 2010 r. podczas modlitwy Anioł Pański powiedział: "Imigrant jest istotą ludzką, odmienną ze względu na pochodzenie, kulturę i tradycje, ale jest osobą, którą należy szanować, posiadającą prawa i obowiązki. (…) Problem jest nade wszystko ludzki! Wzywam do spojrzenia w twarz drugiego i odkrycia, że ma on duszę, historię i życie, i że Bóg miłuje go tak samo, jak mnie".
To jest Ewangelia, Miłosierdzie, jest podstawą bycia człowiekiem. Kto nie ryzykuje miłosierdzia, zamyka się w sobie i duchowo maleje. Takie są zasady. Polska jest państwem prawa i powinna mądrze te zasady stosować, dbając o własnych obywateli, o ich bezpieczeństwo i dobrobyt. Jestem jednak przekonany, że stać nas na miłosierdzie i w wymiarze ludzkim i państwowym. Poprzez wyciągnięcie ręki do ludzi będących ofiarami największego kryzysu od czasów II wojny światowej, nie znikniemy z mapy Europy, przeciwnie, zajaśniejemy na niej z nowa mocą.
Przypomnę, że podczas II wojny światowej jako Polacy byliśmy uchodźcami. Ponad 100 tys. naszych rodaków znalazło schronienie nie tylko w Europie, ale w Iranie i w Indiach, ale także w Kenii, w Tanganice, Ugandzie, Południowej i Północnej Rodezji i Północnej, w Portugalii, Meksyku i Australii. Powstawały tam polskie obozy uchodźców, polskie miasteczka, w których praktykowaliśmy naszą wiarę i obyczaje w otoczeniu islamu czy hinduizmu. Zostaliśmy przyjęci, nakarmieni, leczeni, otrzymywaliśmy edukację. Otrzymaliśmy świadectwo miłosierdzia od wyznawców innych religii. Nie powinniśmy o tym zapomnieć.
KAI: Polski Episkopat podczas swych niedawnych obrad w Gnieźnie i Poznaniu przypomniał, że wobec wyzwania jakim jest obecna fala uchodźców: "strona kościelna wyraża gotowość współpracy w ramach Caritas Polska". Jaką rolę ogrywa dziś Caritas w tym zakresie? Jakie działania już zostały podjęte i na jakich odcinkach?
- Caritas z jednej strony posiada w Polsce duży potencjał - 44 Caritas diecezjalne z ponad 900 ośrodkami, z armią 100 tys. wolontariuszy działających w połowie polskich parafii. Od lat 90. pracujemy też na co dzień z uchodźcami w niegdyś pięciu a od niedawna w sześciu Centrach Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas, które udzielają pomocy ponad 3 tys. osób rocznie.
Na początku 2015 r. po raz pierwszy skierowaliśmy do diecezjalnych Caritas kwerendę dotycząca możliwości przyjęcia uchodźców w znajdujących się na ich terenie ośrodkach Caritas. Nasze myśli kierowały się wtedy ku Ukraińcom, eskalował bowiem konflikt za naszą wschodnią granicą. Po wzroście migracji bliskowschodniej w Europie, przeprowadziliśmy kolejną kwerendę. Gdyby dziś trzeba było przystąpić do pracy, w ośrodkach Caritas można ulokować bardzo wiele osób. Można też korzystać z pomocy kadry specjalistów, w tym doradców kulturowych, psychologów i prawników pracujących w Centrach Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas. Ogromne znaczenie integracyjne może mieć także działanie wolontariackie oraz zaangażowanie blisko 5 tys. wspólnot Parafialnych Zespołów Caritas. Mechanizmy te są do uruchomienia w razie potrzeby.
Ponadto, jako Caritas Polska pracujemy we wszystkich miejscach zapalnych konfliktu syryjskiego. Nieduży, 4-milionowy Liban jest miejscem obciążonym ponad 1,7 mln rzeszą uchodźców. To więcej niż wszystkie kraje Unii Europejskiej. Ekonomia tego państwa oraz wszystkie wskaźniki znajdują się w stanie zapaści. Ludzie cierpią tam najbardziej. Caritas Liban, z którą mamy bardzo dobre kontakty, wykonuje niewiarygodną pracę, pomagając tej ogromnej rzeszy ludzi. Libańska Caritas rozpoznała i zewidencjonowała dziesiątki tysięcy uchodźców syryjskich, których nie stać na nielegalny wyjazd do Europy. Całe rodziny z dziećmi pozostają na terenie Libanu i wegetują tam bez perspektyw zmiany. Racje żywnościowe dla nich maleją, pojawia się niedożywienie, jest problem z edukacją dla dzieci i opieką zdrowotną.
Caritas w Polsce posiada doświadczenie współpracy prowadzonej od lat zarówno z samorządami czy Ośrodkami Pomocy Społecznej na poziomie lokalnym, jak i z Ministerstwem Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Caritas jest w stanie udostępnić zarówno swoje doświadczenie i kontakty międzynarodowe jak i struktury lokalne. Stroną zapraszającą i ostatecznie weryfikującą uchodźców oraz nadzorującą ich integrację musi być jednak polski rząd. Jesteśmy gotowi do takiej współpracy.
KAI: Niezbędny jest długofalowy plan nie tylko przyjęcia, ale i integracji uchodźców w Polsce, dalekosiężna strategia. Jaka rolę, w ramach tej strategii, winien odgrywać Kościół, Caritas oraz inne jego podmioty: zakony, parafie, ruchy czy stowarzyszenia?
- Kościół w Polsce odgrywa niezwykle ważną rolę. Z jednej strony duchową, z drugiej strony organizacyjną. Kościół może mądrze, z całym swoim potencjałem ewangelizować społeczeństwo w wymiarze przygotowywania na spotkanie z "innym", w tym wymiarze, który ukazuje przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie. Jest nam potrzebne działanie w tym kierunku, taki namysł, systematyczny program duszpasterski. Z drugiej strony, na poziomie organizacyjnym - jak wskazały ostatnio cenne badania Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego - Kościół posiada ogromny potencjał w dziedzinie zaangażowania charytatywnego. Zakony, parafie, ruchy i stowarzyszenia mogą wziąć na siebie odpowiedzialność za pomoc w wymiarze przede wszystkim ludzkim, integracyjnym, ale również organizacyjnym. Nie może się to oczywiście odbywać bez zaangażowania struktur państwowych, odpowiedzialnych za uruchomienie i koordynację całego mechanizmu. Państwo jednak, o ile władne jest uruchomić mechanizm, nie administruje naturalnymi, ludzkimi wspólnotami, posiadającymi potencjał integracyjny. Ta dziedzina jest w Polsce przede wszystkim domeną Kościoła.
KAI: A jak należy interpretować hasło o potrzebie przyjęcia chociażby jednej rodziny uchodźczej przez każdą parafię, jakie padło nie tylko z ust papieża Franciszka, ale także i abp. Gądeckiego?
- Nie może człowieka w potrzebie spotkać nic lepszego niż życzliwe przyjęcie przez drugiego człowieka. Jeśli przyjdą do Polski uchodźcy syryjscy, jesteśmy zaproszeni do tego, żeby - uwzględniając wszystkie mechanizmy prawne, urzędnicze i zaangażowanie rządu oraz samorządów - otworzyć swoje wspólnoty na osoby potrzebujące pomocy. Tu nie chodzi o to, że wspólnota parafialna, zakonna, czy tez inna struktura ma sfinansować pobyt rodziny uchodźców i w ten sposób spełniać chrześcijański obowiązek. To działania państwa powinny gwarantować świadczenia na rzecz uchodźców. Rolą Kościoła jest otwarcie wspólnoty na osoby potrzebujące wsparcia, co stanowi najlepszy system integracyjny.
Jest to oczywiście działanie obarczone ryzykiem, jak każdy gest miłosierdzia. Wiele osób i wspólnot zachęconych przez papieża rozumie tę misję również jako wsparcie działań Caritas prowadzonych przez cały czas w Syrii, Libanie, Jordanii czy w Iraku. Te działania nie są anonimowe. Z jednej strony są tu w Polsce, konkretni ludzie i wspólnoty angażujący się w pomoc, z drugiej strony w Libanie czy Iraku są konkretne osoby taką pomoc otrzymujące. Staramy się jako Caritas Polska przybliżać do siebie te dwa światy. Na naszych stronach internetowych można przeczytać te ludzkie, dramatyczne historie.
KAI: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł