Te dzieciaki przeżywają suszę o wiele bardziej niż my. To ostatni dzień, by im pomóc
Afryka, Kenia. Portal TripAdvisor poleca w Masuhruu kilka miejsc. Jednym z nich jest piękna willa z basenem, którą można wynająć już od 276 dolarów za dobę. Tymczasem dzieciaki ze szkoły podstawowej i ich rodziny mogą pomarzyć nie tylko o basenie, ale po prostu o pitnej wodzie. Gdy nie zjawiają się w szkole, zazwyczaj znaczy to, że musiały zająć się zwierzętami i zaprowadzić je do wodopoju. Dlatego polscy animatorzy postanowili wybudować dla nich studnię.
Część sierpnia spędziłam w górach, w małym domku na szczycie, pod lasem. Było pięknie, aż nie skończyła się woda. Kilka dni jeszcze przebiedowaliśmy, wożąc na górę baniaki z mineralną i myjąc naczynia i siebie w deszczówce, ale w końcu zabrakło i deszczówki. Spakowaliśmy się i wróciliśmy do miasta, w którym mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że susza jest naprawdę i że można nie mieć czym podlać dojrzewających pomidorów i wysychającego trawnika. Trudno nam w Polsce sobie wyobrazić, że może zabraknąć wody do picia i że trzeba się będzie naprawdę przeprowadzić w inne miejsce, gdzie woda jeszcze jest.
Dzieciaki, których życiem rządzi wodopój
Dla dzieciaków z Mashuruu to codzienność. Jak mówi br. Jamlick, który w Mashuruu pracował ponad rok, czasem są to dalekie kilometry, a dzieci często omijają lekcje. Jednak już niedługo się to zupełnie zmieni.
W 2022 roku do Mashuruu przyjechali Kamil, Ola, Karolina i Krzysiek - animatorzy Ruchu Światło-Życie, posługujący jako wolontariusze w Afryce. Chcieli poznać społeczność Masajów w okolicach osady. Dlatego odwiedzili rodziny mieszkające na sawannie oraz szkołę, gdzie uczą się dzieci z plemion Masajów i Kamba. Okazało się, że największym z problemów jest brak wody: najbliższe rzeki są wyschnięte, od dawna panuje tu susza. Niektóre z rodzin decydują się na zmianę miejsca zamieszkania i wielokilometrowe migracje z całym dobytkiem. To zazwyczaj drastyczna decyzja.
"Robimy to dla przyjaciół"
Dlatego polscy animatorzy postanowili… zbudować studnię. Powstaje przy szkole podstawowej, która jest częścią misji katolickiej. Jak czytamy w opisie projektu, ze studni będą mogli korzystać nie tylko uczniowie, ale także ich rodziny i okoliczni mieszkańcy. Dzięki temu kobiety nie będą musiały pokonywać kilometrów w stronę rzeki, co oszczędzi dużo czasu i sił. Może to też sprawić, że więcej dzieci przyjdzie do szkoły i dzięki edukacji dostanie szansę na lepsze życie, bo nie będą zmuszone do wielokilometrowych wędrówek do wodopoju.
– Byliśmy w społeczności masajskiej ugoszczeni jak najlepsi przyjaciele. Poznaliśmy te rodziny, staliśmy się częścią wspólnoty. Nawet dostaliśmy masajskie imiona. Celebrowaliśmy rodzinne uroczystości, modliliśmy się razem. Odkryłem, że ci ludzie nie kalkulują zysków i strat, a po prostu sobie pomagają – mówi Kamil. Do Kenii poleciał jako animator Diakonii Misyjnej Archidiecezji Poznańskiej. – Teraz jako przyjaciele chcemy im pomóc i zbudować studnię – dodaje.
Zbiórka kończy się jutro, potrzeba bardzo niewiele
Liczę. Do uzbierania pełnej kwoty brakuje niewiele. Kiedyś już obserwowałam taką oazową zbiórkę: na dormitorium dla dziewczynek, które przez zmieniające się przepisy miały stracić dach nad głową, szkołę, opiekę, posiłki. Gdy brakowało jeszcze kilkunastu tysięcy, ludzie zaczęli wpłacać bardzo małe kwoty, niecałe 8 złotych. W ciągu kilku dni zbiórka zakończyła się sukcesem, a budowa domu ruszyła pełną parą. Dziewczyny tańczyły z radości.
Koszt budowy studni jest o wiele niższy niż koszt budowy tamtego domu. Został wyceniony na 145 000 złotych. Zbiórka kończy się jutro. Gdy piszę ten tekst, brakuje jeszcze tylko 14 770 złotych. To tyle, ile 984 zgrzewki wody mineralnej albo… 820 metrów żwiru, który posłuży do końcowej pracy i zasypania wykopu studni. Albo jedenaście noclegów w wilii w Mashuruu, tej z pięknym basenem… I to ostatnie 8 procent kwoty potrzebnej, by zmienić życie dzieciakom, których codzienność jest o wiele trudniejsza, niż możemy sobie wyobrazić.
Tu możesz pomóc wybudować studnię
Źródło: oaza.pl
Skomentuj artykuł