Tęczowa aureola Matki Bożej. Jak zareagowali publicyści i media katolickie?
Wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej z tęczową aureolą od kilku dni budzi w Polsce skrajne emocje. Jego autorka, Elżbieta Podleśna, została zatrzymana przez policję i przesłuchana. Jakie reakcje wywołało to wydarzenie?
Według organów ścigania, działania Podleśnej [polegające na rozklejaniu plakatów ze zmienionym wizerunkiem Matki Bożej - red.] mogą stanowić przestępstwo obrazy uczuć religijnych.
Wiadomość o zatrzymaniu kobiety wzbudziła komentarze odnoszące się nie tylko do samego obrazu, ale także szerzej, do sprawy obrazy uczuć religijnych oraz wizerunków świętych w ogóle.
"Nie mam chwilowo czasu, by się wypowiedzieć szerzej o kwestii obrazka MBCz w tęczowej aureoli. Jednakowoż o jednej kwestii trza powiedzieć. Czym innym jest dyskusja, czy to jest czy to nie jest bluźnierstwo (a z punktu widzenia teologii obrazu wcale nie jest to takie ewidentne w żadnym kierunku interpretacyjnym), czym innym jednak ściganie autorki tegoż działania z punktu widzenia kodeksu karnego i zaprezentowany ostatnio sposób tegoż ścigania, czyli nachodzenie człowieka o 6.00 rano.
Pomijam zasadność, ale razi już sama nieadekwatność reakcji państwa na czyn. Swoją drogą, ciekaw jestem, kto złożył doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 196 kk. Tego się nie ściga z urzędu.
Niestety, milczenie oficjalnych czynników Kościoła sprawia wrażenie, że nam - przynajmniej niektórym - członkom Kościoła katolickiego takie działanie państwa pasuje. Jak rzadko kiedy, głos Kościoła by się tutaj przydał. Kościół ma inny porządek w sprawach wiary niż Kodeks karny. Trudno się potem dziwić wypowiedziom, że państwo używa krzyża jako pałki. Voilà l'exemple..." - napisał ks. Andrzej Draguła.
Do zatrzymania odniósł się również "Magazyn Kontakt", na łamach którego Stanisław Krawczyk napisał:
"Co więcej, również z chrześcijańskiej perspektywy teologicznej tak ostre reakcje na domniemane działania Elżbiety Podleśnej są absurdem graniczącym z idolatrią. Między innymi dwudziesty rozdział Księgi Wyjścia mówi jasno, że wizerunkom nie należy oddawać czci należnej Bogu. Oburzeni katolicy oraz odwołujący się do ich uczuć biskupi, politycy i dziennikarze zachowują się tak, jak gdyby symbol był równoznaczny z rzeczywistością, do której ma się odwoływać. To nie jest ani ochrona ewangelicznych ideałów chrześcijaństwa, ani późniejszych doktryn sformułowanych przez różne jego odmiany - to oznaczanie terenu, manifestacja władzy, pokazywanie innym, gdzie ich miejsce. Wszystko to nie ma nic wspólnego ze słowami Chrystusa, który wprost mówił, że Jego królestwo nie jest z tego świata. Dlatego miejsce chrześcijan i chrześcijanek jest dziś nie u boku Joachima Brudzińskiego, lecz Elżbiety Podleśnej. To nie tęcza nas tu obraża".
"Kontaktowi" wtóruje "Więź", która przytacza oświadczenie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w sprawie zatrzymania Elżbiety Podleśnej. Zdaniem fundacji: "działanie organów ścigania w sprawie Elżbiety Podleśnej naruszyło konstytucyjną zasadę proporcjonalności oraz normy prawa karnego procesowego".
"Trudno zrozumieć, dlaczego zamiast wejścia o szóstej rano do mieszkania nie zdecydowano się na wezwanie osoby podejrzanej na przesłuchanie, a ponieważ Elżbieta Podleśna jest powszechnie znaną niezależną działaczką, takie działanie organów ścigania może być odebrane jako celowo zastosowana represja" - czytamy w stanowisku Fundacji Helsińskiej.
"W mariologii i również polskiej pobożności maryjnej tęcza występuje od wieków. Cytat na grafice oczywiście z Godzinek ku czci Niepokalanej" - napisał Dawid Gospodarek, dziennikarz KAI.
Zwrócił jednak uwagę na "drugą stronę medalu":
"Rozumiem aktywizm, zabawy w sztukę, emocje, etc., ale - żeby nie było wątpliwości - nie jest dobre i nie podoba mi się reagowanie w sposób sprawiający krzywdę jakiejkolwiek grupie tylko po to, żeby dokuczyć innej jej części. To że «Janek» zrobił coś głupiego nie uprawnia do uderzania w jego matkę, raniąc ją i rodzeństwo «Janka». A już w ogóle złem i nieadekwatną, absurdalną reakcją biedaaktywistów jest taki wandalizm z dzisiejszej nocy - obklejenie klasztoru sióstr miłosierdzia plakatami, i to w taki sposób. Czym siostry sobie zasłużyły? Serio, za to że jakiś proboszcz prymitywnie zareaguje na LGBT aktywiści będą uderzać na oślep w zakonnice poświęcające życie na pomoc wykluczonym"?
Głos zabrał również były premier Jerzy Buzek:
"Ja bym nie działał w taki sposób, żeby policyjnie ścigać ludzi, którzy jakoś demonstrują swoje poglądy w sposób nawet skrajny, jeśli to bezpośrednio nie zagraża innym ludziom" - powiedział w rozmowie z Radiem ZET.
Dodał, że: "Jestem za tym, żeby nie używać skrajnych symboli do demonstrowania swoich postaw, swoich uczniów religijnych. Ja uważam, że uczucia religijne, także nasze wybory moralne są w dużym stopniu naszą sprawą wewnętrzną. To nam daje właśnie wolność, którą mamy zapisaną w konstytucji".
Skomentuj artykuł