"To się nazywa indoktrynacja personelu"
Pielęgniarki i położne nie nauczą się już, że homoseksualizm to patologia. Zamiast tego zapoznają się z dyskusyjną teorią gender. Pisze o tym dzisiejsza "Rzeczpospolita". Psycholog ks. Marek Dziewiecki komentując decyzję ministerstwa zdrowia powiedział, że "z każdym rokiem służba zdrowia okazuje się coraz bardziej niezdolna do leczenia chorych, a za to wykorzystywana jest do totalitarnego indoktrynowania personelu medycznego".
"Rzeczpospolita" informuje, że treści, które zmieniono, znajdowały się w programach nauczania pielęgniarek i położnych od 2003 roku. W 2012 r. w sprawie programów interweniowali u ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza działacze Kampanii Przeciw Homofobii. Programy zmieniono pod koniec ubiegłego roku. W programach znalazły się elementy teorii gender. Głosi ona, że role i zachowania, odpowiednie dla mężczyzn i kobiet, są narzucone im przez społeczeństwo, a nie przez biologię. W programach pojawił się punkt zatytułowany "tożsamość płciowa". W jego ramach położne będą uczyć się różnic między "płcią biologiczną" i "płcią społeczną" oraz o problemach z tożsamością płciową. Zmiany opracował zespół powołany przez Centrum Kształcenia Podyplomowego Pielęgniarek i Położnych. Recenzował je prof. Zbigniew Lew-Starowicz, konsultant krajowy w dziedzinie seksuologii.
Zdaniem ks. Dziewieckiego, jedną z niezmiennych cech przedstawicieli lewicy jest to, że głoszą oni przekonania wzajemnie się wykluczające. Z jednej strony twierdzą, że kierują się tym, co naukowe, oparte na empirycznej wiedzy i krytycznej obserwacji rzeczywistości. Z drugiej strony wymyślają kolejne ideologie, które nie tylko prowadzą do cierpienia poszczególnych ludzi i do kryzysu całych społeczeństw, ale też są sprzeczne z elementarnymi faktami. Przykładem jest agresywnie promowana ideologia "gender", która opiera się na założeniu, że płeć człowieka - w przeciwieństwie do płci zwierząt - nie jest wyznaczona przez naturę, czyli przez zespół cech biologicznych, anatomicznych i biochemicznych - lecz przez zespół zachowań i ról społecznych. Jest to tak zwana płeć "kulturowa", którą można dowolnie zmieniać i która może posiadać więcej niż dwie wersje.
Ideologia "gender" - dodaje psycholog - jest sprzeczna z rzeczywistością przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że neguje ona elementarne fakty, opisane przez biologię i medycynę. Faktem empirycznym jest to, że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie budową ciała, a także budową i funkcją narządów płciowych. Ich organizmy cechują się odmienną strukturą chromosomalną, a także odmienną proporcją i poziomem hormonów. Odmienna budowa mózgu (bardziej rozwinięte ciało modzelowate u kobiet) sprawia, że kobiety i mężczyźni różnią się także w sferze myślenia i odczuwania.
Po drugie "gender" zakłada, że danej płci przypisane są - przez tradycję, rząd, dominujące media, tzw. celebrytów - określone zachowania i role społeczne. Tymczasem rzeczywistość pokazuje coś zupełnie innego. - U osób tej samej płci obserwujemy bardzo zróżnicowane zachowania. Są tacy mężczyźni, którzy redukują swoją płeć do ciała, instynktów i popędów. Dopuszczają się przemocy wobec kobiet, do bicia i seksualnego wykorzystywania włącznie. Są też tacy mężczyźni, którzy potrafią kochać i pracować, panować nad swoim ciałem i popędami, chronić kobiety i dzieci nawet za cenę życia. Podobnie zróżnicowanie zachowań obserwujemy u kobiet. Są kobiety, które podporządkowują się mężczyznom, poddają się przemocy z ich strony, decydują się na zabicie własnego dziecka, a nawet wrogo odnoszą się do samych siebie i walczą z własnym zdrowiem, np. niszczą swoją płodność poprzez antykoncepcję hormonalną, czyli zażywanie zbędnych dla organizmu hormonów. Inne kobiety pozostają świadome własnej godności, robią karierę społeczną, są szczęśliwymi żonami i matkami, gdyż wiążą się z takimi mężczyznami, którzy je respektują w ich kobiecej wrażliwości moralnej, duchowej, religijnej, społecznej.
Sposób wyrażania płci nie zależy zatem od płci, lecz od całego człowieka. Płeć ludzka nie wyraża samej siebie. Nie jest ona oderwana od pozostałych wymiarów ludzkiej natury. Naiwne jest rozumowanie tych, którzy myślą, że jeśli "zmienią" płeć, to zmienią całe swoje człowieczeństwo i swoją sytuację życiową. W oparciu o tę oderwaną od rzeczywistości nadzieję decydują się na chirurgiczne i hormonalne okaleczanie ciała, zamiast zmieniać swój sposób postępowania i wyrażania własnej płci. Ideologia "gender" prowadzi do dramatycznych powikłań nie tylko w życiu danej osoby, lecz także w życiu jej rodziny. Może bowiem dochodzić do tego, że ktoś będzie dawnym mężczyzną, dawnym mężem, aktualnym ojcem i aktualną kobietą - powiedział psycholog.
Ks. Dziewiecki uważa też, że wprowadzenie do polskiego prawa ideologii "gender" może mieć skutek, którego obecny rząd nie przewidział, a mianowicie przechodzenie przez mężczyzn na wcześniejszą emeryturę. W Polsce do 2040 r. kobiety będą wcześniej niż mężczyźni osiągać wiek emerytalny. Jeśli zatem ktoś z mężczyzn urzędowo zadeklaruje, że oto odtąd jest kobietą, to państwo będzie musiało wcześniej niż innym mężczyznom wypłacać mu emeryturę. Jest to szczególnie ważne właśnie w naszym kraju, gdyż statystyczny Polak będzie pobierał emeryturę przez 4 lata (otrzyma prawo do emerytury w wieku 67 lat, a statystycznie żyje 71 lat). Dla porównania statystyczny Francuz pobiera emeryturę przez 14 lat, gdyż prawo do emerytury uzyskuje po skończeniu 62. roku życia, a statystycznie żyje 76 lat.
Skomentuj artykuł