Tomasz Terlikowski: albo Kościół hierarchiczny sam rozliczy afery, albo będzie moralnie odpowiadał za tamte zbrodnie
"Czy jesteśmy zdolni do takiego rozliczenia? Niewiele na to, niestety, wskazuje, czego smutnym przykładem jest kwestia odszkodowania dla wielokrotnie zgwałconej przez zakonnika 13-latki" - pisze Tomasz Terlikowski.
Publicysta w mocnych słowach skomentował m.in. sprawę odszkodowania, które zgromadzenie musi wypłacić ofierze gwałtu popełnionego przez księdza. Na swoim facebookowym profilu napisał:
Od kilkunastu miesięcy "Gazeta Wyborcza" w niemal każdym numerze swojego magazynu reporterskiego publikuje historie opowiadające o księżach molestujących dzieci i młodzież (ewentualnie o homoseksualnych kapłanach). Większość z nich jest zresztą prawdziwa. Czy coś z tego wynika? Na razie niewiele, bo żyjemy w bańkach informacyjnych, więc do zaangażowanych katolików zarzuty te nieczęsto docierają, a nawet jeśli docierają, to oni nie dają im wiary.
Tyle tylko, że kiedy przekroczona zostanie masa krytyczna, wszystkie opisane historie powrócą i trzeba się będzie z nimi zmierzyć. I albo Kościół hierarchiczny wcześniej sam rozliczy afery; materialnie, duchowo i psychicznie wesprze ofiary, a winnych - ukarze, najlepiej wyrzucając ze stanu kapłańskiego i oddając w ręce władzy (jeśli przestępstwa były natury karnej), albo będzie moralnie odpowiadał za tamte zbrodnie, a do tego zostanie za nie medialnie rozjechany, a kto wie, czy nie będzie też pociągnięty do odpowiedzialności prawnej.
Czy jesteśmy zdolni do takiego rozliczenia? Niewiele na to, niestety, wskazuje, czego smutnym przykładem jest kwestia odszkodowania dla wielokrotnie zgwałconej przez zakonnika 13-latki.
Sprawa jest ewidentna. Nikt nie ma wątpliwości, że miała miejsce. Ksiądz i zakonnik nocował nawet w pokojach klasztornych wraz z ową dziewczynką i nikt nie zadawał mu żadnych pytań. Mimo wyroku karnego dla winnego, zgromadzenie wciąż broniło swojego księdza przed wydaleniem ze stanu kapłańskiego, czego domagała się Kongregacja Nauki Wiary.
Tymczasem zasądzone odszkodowanie (fakt, że wysokie, ale ogromne są też koszty psychiczne, emocjonalne i duchowe, z jakimi mierzy się kobieta, która jako nastolatka była ofiarą księdza) wzbudziło protesty. Wielu uznało, że jest ono elementem walki z Kościołem, inni zapewniali, że nie wierzą, iż ksiądz mógłby zrobić coś takiego, pojawili się nawet publicyści, którzy porównali odszkodowanie dla ofiary gwałtu do zapłaty dla prostytutek. Jednym słowem zachowania wzorcowe z punktu widzenia tych, którzy chcą zniszczyć Kościół. Lepszych być nie mogło.
Skomentuj artykuł