Tusk: to nie spektakularny atak na Kościół

(fot. PAP/Paweł Supernak)
KAI / pz

- To, co proponujemy to nie spektakularny atak na Kościół, który ma pokazać, że Platforma jest teraz bardziej lewicowo-liberalna - zadeklarował w wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" premier Donald Tusk, odnosząc się do trwających negocjacji kościelno-rządowych w sprawie Funduszu Kościelnego.

Szef rządu powiedział też, że nie ma zamiaru "robić z PO jakiegoś ruchu jakobińskiego". - Ale nie mam też zamiaru szukać rozwiązań, które dadzą satysfakcję niektórym hierarchom kościelnym, by zyskać ich sympatię - stwierdza Tusk.

W rozmowie z Piotrem Mucharskim i Andrzejem Brzezieckim dla ukazującego się jutro "Tygodnika Powszechnego" Donald Tusk przyznaje, że kwota przeznaczana na Fundusz Kościelny - niecałe 100 mln zł - jest "symboliczna" i dodaje: "Niemało pieniędzy, ale nie zależy od nich przyszłość Polski".

Na stwierdzenie dziennikarzy "TP", że obok kwestii czysto ekonomicznych "chodzi o symboliczne oddzielenie Kościoła od państwa", premier odpowiada, że "to również jest ważne". - Wielu obywateli ma poczucie, że Kościół drenuje budżet, że biskupi są pazerni, co czasami pewnie ma uzasadnienie, ale na pewno nie w przypadku Funduszu Kościelnego - stwierdza Donald Tusk.

DEON.PL POLECA


- Tak naprawdę - zdaniem prezesa Rady Ministrów - spór dotyczy innej kwestii: czy lepiej żyć w państwie, gdzie Kościół jest samodzielny, czyli zależny od swoich wiernych, czy w państwie, w którym Kościół jest zależny od urzędników państwowych".

- Nasza odpowiedź jest prosta - podobnie jak Kościół musi być niezależny i samodzielny, także urzędnicy muszą się czuć samodzielni i niezależni wobec nacisków, co się zdarza ze strony niektórych księży - uważa premier.

- Mam szacunek dla Kościoła - deklaruje dalej Donald Tusk. - Odrzucam rewolucyjne rozwiązania, chciałbym jednak, żeby po naszych rządach zostało przekonanie, że zgodnie z Konstytucją i z dobrą tradycją obie instytucje są naprawdę autonomiczne, samodzielne i od siebie niezależne - dodaje premier.

Następnie wyjaśnia, że jego zdaniem, "odpis podatkowy, powściągliwy, nie większy niż to wynika dzisiaj z pieniędzy, jakie wydajemy w ramach Funduszu Kościelnego, ale będący aktem dobrej i własnej woli ze strony wiernych, wydaje się nowocześniejszą formą tacy, a skoro tacy nikt nie kwestionuje...".

Odnosząc się do sytuacji zakonników, premier wyjaśnia: "Jakaś pomoc państwa być może będzie przez pewien czas konieczna", tym bardziej, że "sprawa dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego". - Dla mniejszych wspólnot ta zmiana może być dramatycznym doświadczeniem; może wręcz chodzić o przeżycie niektórych instytucji. Na pytanie: jak działać w warunkach, kiedy uzyskuje się z podatku 0,3 procenta, odpowie bezpiecznie okres przejściowy - stwierdza w wywiadzie Donald Tusk.

Zdaniem premiera, nie można porównywać wyższych odpisów podatkowych na rzecz Kościoła, jakie istnieją w innych państwach europejskich z tym, co proponuje strona rządowa w Polsce. - Musimy pamiętać, że mówimy o państwach, gdzie nie ma tak solidnych transferów finansowych jak u nas - poprzez kapelanów, katechetów czy poprzez państwową opiekę nad zabytkami kościelnymi, nad uczelniami - uważa Tusk.

- Mnie naprawdę zależy, żeby relacje finansowe nie były efektem ideologicznych założeń - stwierdza w wywiadzie szef rządu.

- To, co proponujemy, to nie jest spektakularny atak na Kościół, który ma pokazać, że Platforma jest teraz bardziej lewicowo-liberalna - dodaje Donald Tusk.

Dalej mówi, że nie ma zamiaru "robić z PO jakiegoś ruchu jakobińskiego". - Ale nie mam też zamiaru szukać rozwiązań, które dadzą satysfakcję niektórym hierarchom kościelnym, by zyskać ich sympatię. Rządowa propozycja wydaje mi się uczciwa, bo ekwiwalentnie zastąpi dotychczasowy Fundusz Kościelny, ale na zdrowych zasadach - stwierdza szef rządu.

- Biskupi i księża prędzej czy później zrozumieją, że nie jest powodem do dumy zależność Kościoła od decyzji ministra Rostowskiego czy premiera - konstatuje Donald Tusk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tusk: to nie spektakularny atak na Kościół
Komentarze (14)
T
tak
27 czerwca 2012, 12:12
Do Patryka, Nie masz chłopie argumentów ale koniecznie chcesz przywalić ks. Kowalczykowi. Z czym do gościa. Trochę nabierz rozumu. Poznaj proporcje. Poza tym trochę skromności też by się przydało. Ślepy widzi Twój wygłup.
.
.
27 czerwca 2012, 10:50
Z kolei wadą lokalnego gospodarzenia są miejscowe, nie zawsze czyste układy, zastraszanie niepokornych obywateli, siłowe budowanie monopolu władzy. Takie mam doświadczenia w mojej gminie. Jak to wyglada w kościelnych parafiach ? Trudno mi powiedzieć.
.
.
27 czerwca 2012, 10:46
Dlatego bedę domagać się przejrzystości w finansach kościelnych. Rzecz w tym, że nie ma żadnej możliwości wpływania na poczynania rządu Tuska. Jest się bezsilnym. Owszem można sobie gadać ale to tylko groch o ścianę. Wiara, że się coś może, gdy naprawdę nic się nie może tylko ułatwia gościom rządowym ich wyczyny i grabieże, bo sprawia wrażenie, że wszystko odbywa się jawnie, zgodnie z prawem. Piszesz koleżanko, ze się domagasz jako katoliczka przejrzystości w finansach kościelnych. Co masz na myśli? Ja się zastanawiam, czy to jest takie samo domaganie się jak wobec rządu Tuska?Równie bez szans? No cóż , za mojego życia pewnie się to nie zmieni, zarówno w sferze państwa jak i Kościołai. Niemniej wcale to nie znaczy że nie mogę mieć swojego zdania i go głośno wyrażać. :-). Podoba mi się idea podatku na Kościół, ponieważ stawia pewne wymagania zarówno tym którzy zobowiązani są na Kościół płacić, jak i tym, którzy z powierzonych im pieniędzy powinni się rozliczać. To samo zresztą dotyczy podatków na państwo. Tutaj mamy już więcej doswiadczenia i moim zdaniem lepiej można gospodarzyć pieniędzmi z podatków, kiedy wydawane są na poziomie lokalnym, a nie ogólnopaństwowym, którego nikt nie jest w stanie ogarnąć. Dobrym przykładem były też kasy chorych. Jak tę naukę odnieść do Kościoła ? Moze podatek, ale taki który w większości pozostanie w parafii i na koniec roku zostanie rozliczony ? Na pewno nie są to łatwe tematy.
S
solidarny
27 czerwca 2012, 10:11
Dlatego bedę domagać się przejrzystości w finansach kościelnych. Rzecz w tym, że nie ma żadnej możliwości wpływania na poczynania rządu Tuska. Jest się bezsilnym. Owszem można sobie gadać ale to tylko groch o ścianę. Wiara, że się coś może, gdy naprawdę nic się nie może tylko ułatwia gościom rządowym ich wyczyny i grabieże, bo sprawia wrażenie, że wszystko odbywa się jawnie, zgodnie z prawem. Piszesz koleżanko, ze się domagasz jako katoliczka przejrzystości w finansach kościelnych. Co masz na myśli? Ja się zastanawiam, czy to jest takie samo domaganie się jak wobec rządu Tuska?Równie bez szans?
TT
to tylko śmiertelnik
26 czerwca 2012, 16:56
Z baśni plemienia L.. Opublikowano 3 Kwiecień 2012 Czarnoskóry Kenijczyk chowany w islamie. Nie zapomni szkoły mułłów, lecz wierzyć przestanie. Spodoba mu się socjalizm. Zachwyci się Rosją. W Ameryce ukształtuje swą postać dorosłą. Zamieszanie z metrykami oraz Hawajami - da mu władzę. Kto to taki? Zgadnijcie to sami! Indonezja. Pobyt w Rosji. Rosyjskie imiona i świadomość marksistowska – dobrze przeszkolona, da mu możność zjednywania zwykłych prostych ludzi. Jeśliś myślał: – To dar boski! Toś się tylko łudził. Jak wysoko ktoś zajść może z takim życiorysem, kto niedawno gdzieś w Harlemie zamiatał ulicę? Może! W bajce! Gdzieś daleko, za morzami, hen. Gdzie wymieszał się z bezpieką yankesowski sen. Rzecz jest tak niesamowita. Taki wielki wystrzał, że niektórzy w nim dostrzegli rękę antychrysta, albo czyjeś dłuższe ręce lepiące kukiełkę. Są już dzisiaj uprawnione dociekania wszelkie. Zmiany, wojny, rewolucje, tysięczne ofiary. Zło króluje. Ład się burzy i porządek stary. Ktoś tu wyrósł na wielkiego pokoju obrońcę. Przymierza się do rozgrywki, która ma być końcem. Wyśpiewywał zły czarownik do plemienia Luo, że ktoś z niego rządzić będzie całą ziemską kulą. Gdy wybierze sobie żonę – córkę różnych ras - to się góra spotka z górą. Wypełni się czas. Prawdą wszystko być nie może. Są na świecie baśnie. Przeżegnaj się – Chroń nas Boże! Nim spokojnie zaśniesz.
.
.
26 czerwca 2012, 14:47
Jestem katoliczką i poczuwam się do finansowej odpowiedzialności za kościół. Dlatego bedę domagać się przejrzystości w finansach kościelnych. Uważam również że na kościół katolicki powinni łożyć katolicy, a nie całe społeczeństwo.
S
solidarny
26 czerwca 2012, 09:32
Jestem kościołem katolickim. Tusk dobiera się do Funduszu Kościelnego. Tusk dobiera się do funduszu emerytalnego, rodzinnego. pogrzebowego. Do jakiego funduszu Tusk się nie dobiera? Do mojego własnego funduszu Tusk się dobiera. Ale to jeszcze małe piwo. Dobiera się do funduszu moich dzieci. Do funduszu, z którego nie wiadomo czy będą mogli korzystać. Jako członek kościoła zgadzam się na to dobieranie. Chcę być solidarny z ograbianymi, oszukanymi, ubogimi. Ale co tam znaczy moja postawa szarego członka kościoła katolickiego. Jednej z miliona owieczek. Wspólnota wiary i miłości nie powinna kierować  się walką o byt.
STANISŁAW SZCZEPANEK
26 czerwca 2012, 08:59
 To, co proponujemy to nie spektakularny atak na Kościół, który ma pokazać, że Platforma jest teraz bardziej lewicowo-liberalna A Polska jest rajem na ziemi i Premir zawsze mówi prawdę...
NP
no proszę...
25 czerwca 2012, 18:29
Zacznijmy znów ze sobą rozmawiać http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,748,zacznijmy-znow-ze-soba-rozmawiac.html
Patryk Stanik
25 czerwca 2012, 12:44
Upieranie sie rzadu przy absurdalnej propozycji 0,3 procenta to ewidentne pogrywanie karta antykoscielna. Tusk udaje, ze tego nie wie. W normalnych krajach, ktorych rzady nie uprawiaja jedynie PR-u, propozycja 0,3 bylaby po prostu smieszna dla obydwu stron. Znakomity przykład opinii, z którą nie da się dyskutować: zarzucanie złej woli, na taki pseudoargument nie ma odpowiedzi, dlatego rozmowa z takimi pseudoargumentami nie ma sensu.  Żeby dodać też coś w temacie: niewiara hierarchii w wiernych Kościoła jest wręcz niesłychana.. 
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
19 czerwca 2012, 23:12
Upieranie sie rzadu przy absurdalnej propozycji 0,3 procenta to ewidentne pogrywanie karta antykoscielna. Tusk udaje, ze tego nie wie. W normalnych krajach, ktorych rzady nie uprawiaja jedynie PR-u, propozycja 0,3 bylaby po prostu smieszna dla obydwu stron.
ZW
znów walka z kościołem
19 czerwca 2012, 20:47
Kiszczak wydawał komendy: „W wyniku niekorzystnych dla strony koalicyjno-rządowej wyników wyborów sprawa prezydentury nabiera kluczowego znaczenia”, a wychowawcy Komorowskiego i Tuska meldowali: Geremek – „[trzeba] tak działać, żeby utrzymać panowanie nad procesami zachodzącymi w różnych środowiskach społecznych. (…) Jeszcze przed spotkaniem, jakie wraz z panem Tadeuszem Mazowieckim mieliśmy z panem generałem i z panami sekretarzami, sformułowaliśmy nasze stanowisko, nie czekając na inicjatywę strony rządowej. Powiedzieliśmy pierwsi, że paktów należy dochowywać”. Wychowawca Michnika wskazywał, czego boi się najbardziej: Kuroń – „Istnieje olbrzymie niebezpieczeństwo, że się ten cud nad Wisłą u nas powtórzy po raz drugi”. K.Wyszk.
targowica żeruje
19 czerwca 2012, 20:43
Gdy targowiczanie ze „strony solidarnościowo-opozycyjnej”, handlujący z Kiszczakiem głosami Polaków w zamian za swoje teczki, nazywają wybory 4 czerwca 1989 r. swoim świętem, trzeba tę brednię nazwać apokalipsą, według najtłustszego kaszalota z floty WSI. To oni tym aktem zdrady wybrali Jaruzelskiego na prezydenta, doprowadzili do stworzenia rządu Mazowieckiego, którego głównymi zadaniami była ochrona procesu rozkradania majątku narodowego oraz niszczenie archiwów SB i WSW, i trzy lata później w obronie postkomunizmu obalili rząd Jana Olszewskiego. „Tylko naszymi wspólnymi siłami, panie generale” (Michnik do Kiszczaka) Wytwarzanie „psychologicznej atmosfery” trwa nadal, więc lemingi żrą i mlaskają… K.Wyszkowski
M
MM
19 czerwca 2012, 17:49
Gada tak, że możnaby uwierzyć, że  premier nie wie czym jest ten fundusz i to kto jest od kogo zależny. Pewnie, że to nie powód do dumy czekać na oddanie tego co zostało zabrane.