Wstrząsające świadectwo kardynała. Papież Franciszek słuchając go, rozpłakał się

(fot. shutterstock.com / giulio napolitano)
KAI / mp

Im bardziej stosowano wobec niego tortury, tym bardziej wzrastała w nim miłość do Boga i człowieka.

Wstrząsające świadectwo swojego życia i tortur stosowanych przez komunistów dał księżom diecezji radomskiej kard. Ernest Simoni. Najpierw skazano go na karę śmierci. Później wyrok zamieniono na 25 lat ciężkich prac w obozach pracy.

Mszy św. w kaplicy Wyższego Seminarium Duchownego przewodniczył biskup Henryk Tomasik. W koncelebrze uczestniczył bp Piotr Turzyński i ponad 200 księży, którzy uczestniczyli w Kapłańskim Dniu Pokutnym. Liturgia była sprawowana w języku łacińskim.

Homilię wygłosił kard. Simoni. Wspominał wejście komunistów do Albanii oraz aresztowane i zabicie swoich wykładowców.

- Zostali zabici tylko dlatego, że głosili chwałę Bożą. Po wielu latach prześladowaniach Kościoła w Albanii, jak również i w Polsce, w 1953 roku po śmierci Stalina nakazano otwierać kościoły, ale zależnych od władz komunistycznych. Celem tego było oderwanie Kościoła od Watykanu, stworzenie Kościoła narodowego. Nigdy tego nie zaakceptowaliśmy, chcieliśmy być w łączności z Ojcem Świętym - mówił kard. Simoni.

Dla komunistów jego działalność duszpasterska była niebezpieczna, bo nauczał o Bogu i głosił Ewangelię. Nagrywali wszystkie jego kazania, we wszystkich miejscach, gdzie przebywał. W chwili aresztowania zakuli go w kajdanki i przedstawili dekret prezydenta, że został skazany na śmierć, tylko dlatego, że mówił ludziom, że muszą być gotowi na śmierć dla Chrystusa.

- Trzy miesiące wcześniej został zamordowany prezydent John Kennedy. Ojciec Święty nakazał celebrowanie wszystkim księżom trzech Mszy św. za duszę zmarłego, bo był pierwszym amerykańskim prezydentem - katolikiem. Komuniści rozgłosili, że celebrowałem Msze za wroga ludu. Wrzucili mnie do małego pokoju, zaś do kieszeni wsadzili podsłuch. Zamknęli w celi mojego przyjaciela, tak mi się wydawało. On był wtyczką, szpiegiem. Wobec mnie wypowiadał negatywne słowa o sytuacji w kraju. A ja odpowiedziałem, że Jezus nauczał, aby przebaczać. Odsłuch znajdował się w biurze samego prezydenta. Słysząc te słowa, zamienił sentencję wyroku skazującego mnie na śmierć na 25 lat ciężkich prac. W ten sposób Jezus uratował moje życie po raz pierwszy - opowiadał kardynał.

Po 10 latach niewoli ks. Simoni został przeniesiony do pracy w kopalni. Tam oskarżono kapłana o inspirację buntu.

- Całe szczęście, że spisek został wcześniej nagrany przez służby. I w ten sposób Bóg uratował po raz drugi moje życie. 500 metrów pod ziemią odmawiałem różaniec. Umacniałem w wierze katolików, aby zachowali wiarę i miłość do Boga. Odprawiałem Mszę św. po łacinie w obecności muzułmanów. Wino pozyskiwałem wyciskając sok z winogron, zaś hostię wypiekałem z mąki. Przychodzili moi przyjaciele, wykładowcy z dawnych czasów i płakali - mówił dalej kard. Simoni.

Wspomniał też wizytę papieża Franciszka w Albanii. Poproszono go o wygłoszenie świadectwa. - Przywołałem moment aresztowania. Komuniści domagali się, abym zabluźnił przeciwko Kościołowi. Skuli mnie tak mocno, że czułem, że umieram. Oprawcy to zobaczyli i wrzucili mnie to lodowatej wody. Przeżyłem - mówił hierarcha.

Po pracy w kopalni został przeniesiony do pracy w oczyszczalni ścieków. Tam przepracował 10 lat. Nocami udawał się do pobliskich wiosek i celebrował Msze św. oraz udzielał sakramentów. - Wszystko po to, by zachować dusze chrześcijańskie - powiedział.

O metodach stosowanych przez komunistów wobec kard. Simoniego opowiadał jego bratanek Antoni.

- Największą wojnę komuniści wypowiedzieli Kościołowi katolickiemu. W tych trudnych czasach kard. Simoni zawsze powtarzał, że ksiądz i Kościół nie może mieć godzin urzędowania, że wciąż ma być w służbie Bogu i ludziom. Nigdy nie stracił wiary. Wielu pytało, jak to przeżył, a on odpowiadał: to nie ja, lecz Duch Święty. Im bardziej stosowali wobec niego tortury, tym bardziej rosła u niego miłość do Boga i człowieka. Każdy, kto zbliżył się do ogrodzenia obozu był natychmiast zabijany przez żołnierzy. Za każdego zabitego otrzymywali medal i kilka dni wolnego - mówił gość radomskiego spotkania.

Albański ksiądz Ernest Simoni urodził się 18 października 1928 r. W wieku 20 lat jako nowicjusz został wygnany przez komunistów z kolegium franciszkańskiego w Troshani. Odbył ciężką dwuletnią służbę wojskową, w trakcie której był dodatkowo prześladowany ze względu na nieustanne przejawianie sympatii wobec Kościoła i wiary katolickiej.

W 1956 roku ukończył tajne studia teologiczne i otrzymał potajemnie święcenia kapłańskie. W Wigilię Bożego Narodzenia 1963 roku został aresztowany i skazany na śmierć za zdradę stanu. Karę śmierci zmieniono na 25 lat więzienia.

W 1990 roku, po 34 latach od otrzymania święceń mógł rozpocząć zwykłą pracę duszpasterską. We wrześniu 2014 r. papież Franciszek słuchając jego świadectwa w katedrze w Tiranie rozpłakał się. 9 października 2016 r. został ogłoszony kardynałem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wstrząsające świadectwo kardynała. Papież Franciszek słuchając go, rozpłakał się
Komentarze (8)
Oriana Bianka
12 lutego 2018, 22:26
Wspaniały, bohaterski ksiądz, który dał poruszajace świadectwo wiary.
MA
Marian a
12 lutego 2018, 18:36
Dlaczego Bergoglio brata się z komunistami Chińskimi? W Chinach prześladowania chrześcijan wciąż trwają.
MS
Marianna Soliwoda
12 lutego 2018, 19:41
Pisz Papież Franciszek. jeżeli jesteś katolikiem.
A.
Augustyn .
12 lutego 2018, 19:48
Bezpieczniej: Franciszek. Franciszek zresztą woli, żeby go nazywać biskupem Rzymu. Przede wszystkim jednak - dopuszczając rozwodnikó do Komunii oraz wygłaszając brednie, że komuniści są jak katolicy, daje podstawy do coraz poważniejszych wątpliwości.
MA
Marian a
12 lutego 2018, 20:01
Przede wszystkim nie jestem bezrozumną amebą i wiem kim jest ten człowiek. Jest uzurpatorem i wrogiem Kościoła. Udowadnia to praktycznie codziennie.
LA
leszek a
12 lutego 2018, 20:59
papież piszemy z małej litery .4. Nazwy godności, tytułów, urzędów kościelnych Nazwy te piszemy zasadniczo małą literą, np.: ojciec, ksiądz, papież, biskup (z wyjątkiem tekstów okolicznościowych, listów itd. - wówczas stosujemy wielką literę ze względów grzecznościowych lub emocjonalnych).
TK
Ter Ka
13 lutego 2018, 03:46
Dla katolika braćmi są wszyscy, więc słowa "brata się" nie mogą mieć znaczenia negatywnego jakie mają w twojej wypowiedzi. Wniosek: nie jesteś katolikiem (ewentualnie jedynie uzurpatorem)
TK
Ter Ka
13 lutego 2018, 03:53
Być może jesteś nawet wierzący, ale twoja wiara oparta jest na Prawie a nie na Miłości, więc tkwisz z nią w czasach przedchrześcijańskich. W dodatku bardziej opierasz ją na Tradycji, nie na Piśmie, bo tam (w Piśmie St. Testamentu) jest bardzo dużo o Miłości Boga, tylko mało się to zdołało przedrzeć do masowej świadomości wierzących. Dopiero chrześcijaństwo zdołało to wydobyć. Zreszta nie na długo i nie dla wszystkich (wojny religijne itp)