Zakazany dziennik z konklawe. "Izolacja rzeczywiście całkowita"

Zakazany dziennik z konklawe. "Izolacja rzeczywiście całkowita"
Tego rodzaju dziennik nie powinien istnieć - pisze historyk Kościoła. Fot. ilustracyjne: Sun Jing Cho / Unsplash

Po południu zająłem swój pokój w Casa Santa Marta. Po odstawieniu bagażu próbowałem otworzyć okiennice, ponieważ w środku było bardzo ciemno. Nie udało się. Jeden ze współbraci zwrócił się z tym samym problemem do sióstr prowadzących dom. Myślał, że chodzi o jakąś usterkę techniczną, ale usłyszał, że okiennice zostały zaryglowane. Klauzura związana z konklawe… 

Publikujemy fragment książki "Konklawe. Między polityką a rytuałem" Huberta Wolfa.

Zakazany dziennik z konklawe

„Niedziela, 17 kwietnia 2005 roku. Po południu zająłem swój pokój w Casa Santa Marta. Po odstawieniu bagażu próbowałem otworzyć okiennice, ponieważ w środku było bardzo ciemno. Nie udało się. Jeden ze współbraci zwrócił się z tym samym problemem do sióstr prowadzących dom. Myślał, że chodzi o jakąś usterkę techniczną, ale usłyszał, że okiennice zostały zaryglowane. Klauzura związana z konklawe… Nowe doświadczenie dla niemal wszystkich z nas. Ze stu piętnastu kardynałów tylko dwóch brało wcześniej udział w wyborze papieża”. Tak oto zaczyna się „zakazany” dziennik kardynała uczestniczącego po śmierci Jana Pawła II w konklawe, po którym Joseph Ratzinger zostanie Benedyktem XVI.

Pierwsze głosowanie odbywa się w poniedziałek, 18 kwietnia, o godzinie 16.33. Stu piętnastu kardynałów 219 Konklawe udaje się do Kaplicy Sykstyńskiej, gdzie zajmują swoje miejsca. Każdy otrzymuje – jak relacjonuje dalej anonimowy purpurat – jedną kartę do głosowania – wypełnia ją i podchodzi w przewidziany wcześniej sposób do urny. Krótko po godzinie dziewiętnastej głosy zostają policzone: Ratzinger zdobył czterdzieści siedem głosów, Jorge Mario Borgoglio – dziesięć, Carlo Maria Martini – dziewięć, Camillo Ruini – sześć, Angelo Sodano – cztery, Óscar Maradiaga – trzy, Dionigi Tettamanzi – dwa; ponadto po jednym głosie oddano na trzydziestu innych kardynałów. Nikt zatem nie uzyskał wymaganej większości dwóch trzecich, co zgromadzonym na placu Świętego Piotra wiernym sygnalizuje czarny dym dobywający się z komina Kaplicy Sykstyńskiej.

Kardynał mimo zakazu wymknął się za drzwi, żeby wypalić cygaro

Elektorzy wracają autokarem do Domu Świętej Marty i około 20.30 spożywają kolację. „Izolacja była rzeczywiście całkowita. Telewizja, radio i prasa niedostępne. Telefony stacjonarne i komórkowe zablokowane. Ale rozmowy dozwolone”. I chociaż wychodzenie na zewnątrz też jest zabronione, nałogowy palacz kardynał José da Crux Policarpo podobno nie wytrzymał i wymknął się za drzwi, „żeby zapalić cygaro”.

Wtorek, 19 kwietnia, zaczyna się od wspólnej mszy o 7.30 w Santa Marta, potem transport autokarem na dziedziniec Świętego Damazego. Niektórzy z kardynałów, między innym Walter Kasper, wolą pokonać tych kilkaset metrów wokół absydy bazyliki Świętego Piotra na piechotę, aby zażyć trochę świeżego powietrza. Druga tura głosowania zaczyna się o 9.30; Ratzinger otrzymuje sześćdziesiąt pięć głosów, Bergoglio – nieoczekiwanie trzydzieści pięć, Sodano – cztery i Tettamanzi – dwa. Znowu nikt nie uzyskał wymaganej większości dwóch trzecich, czyli siedemdziesięciu siedmiu głosów. Zaraz potem następuje trzecie głosowanie, w którym na Ratzingera oddano siedemdziesiąt dwa głosy, a na Bergoglia – czterdzieści. Jeden głos otrzymał Dario Castrillon Hoyos. Kardynałowie udają się na obiad do Domu Świętej Marty. Czwarte głosowanie zaczyna się po południu o 16.30. „Również kardynał Ratzinger […] podczas liczenia starannie notuje głosy na kartce, a gdy około 17.30 przekroczone zostaje kworum siedemdziesięciu siedmiu głosów, na moment w kaplicy zapada cisza, a po niej następują długotrwałe oklaski”, relacjonuje „zakazany” dziennik. Ostatecznie Ratzinger uzyskuje osiemdziesiąt cztery głosy, Bergoglio – dwadzieścia sześć, a kardynałowie Christoph Schönbron, Giacomo Biffi i Bernard Law – po jednym głosie.

Tego rodzaju dziennik nie powinien istnieć

Tego rodzaju dziennik z konklawe Benedykta XVI tak naprawdę nie powinien istnieć, wszak znaczna część przepisów konstytucji Universi Dominici gregis z 1996 roku jest poświęcona właśnie zachowaniu ścisłej tajności. Kardynałowie muszą złożyć bardzo rygorystyczną przysięgę: „Przede wszystkim przyrzekamy i przysięgamy za chować z największą wiernością i wobec wszystkich, tak duchownych, jak i świeckich, tajemnicę związaną z tym wszystkim, co w jakikolwiek sposób odnosi się do wyboru Biskupa Rzymskiego, i z tym, co odbywa się w miejscu wyboru i dotyczy bezpośrednio lub pośrednio liczenia głosów; nie naruszać w żaden sposób tej tajemnicy tak w czasie wyboru, jak i po wyborze nowego Papieża, chyba że zostanie do tego udzielone wyraźne upoważnienie przez samego przyszłego Papieża; nie dawać żadnego poparcia ani nie sprzyjać żadnemu oddziaływaniu, sprzeciwianiu się lub jakiejkolwiek innej formie interwencji, przez które władze świeckie jakiegokolwiek porządku i stopnia lub jakakolwiek grupa osób czy jednostki chciałyby ingerować w wybór Biskupa Rzymskiego”. Następnie poszczególni kardynałowie przysięgają: „Ja [imię i nazwisko kardynała], przyrzekam, zobowiązuję się i przysięgam”. Po czym kładą rękę na Ewangelii i kontynuują: „Tak mi dopomóż, Panie Boże i te Święte Ewangelie, których ręką moją dotykam”. Jednocześnie należy wykorzystać wszelkie dostępne rozwiązania techniczne, aby uniemożliwić podsłuchiwanie Kaplicy Sykstyńskiej z zewnątrz. Ponadto po każdej turze głosowań muszą zostać spalone nie tylko wypełnione karty do głosowania, ale także protokoły wyników prowadzone przez skrutatorów. Czekający na placu Świętego Piotra ujrzą wtedy czarny dym.

Zalecenie jest jasne: wszystkie prywatne notatki należy spalić

Również wszystkie prywatne notatki kardynałów po czynione podczas konklawe powinno się, zgodnie z przepisami Jana Pawła II, natychmiast zniszczyć: „Polecam wszystkim Kardynałom elektorom i każdemu z osobna, aby w celu zachowania większej pewności co do tajemnicy przekazali Kardynałowi Kamerlingowi lub jednemu z trzech Kardynałów Asystentów pisma jakiegokolwiek rodzaju, które mieliby przy sobie, dotyczące wyniku każdego głosowania, w celu spalenia ich wraz z kartami do głosowania”. Mimo tych surowych zaleceń istnieje wiele powodów, które zawsze mogą skłonić kardynałów do złamania tak uroczystej przysięgi. W dzisiejszych czasach tego rodzaju „tajne” informacje wewnętrzne z konklawe uważane są za sensacyjne. Zaspokajają powszechną ciekawość, ponieważ każdy pragnie wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się w całkowicie odizolowanym gremium duchownych za wysokimi murami Watykanu. Jeśli ów „zakazany” dziennik miałby się okazać autentyczny, można by wyciągnąć z niego ważne wnioski. Obalony zostałby powszechnie krążący mit, że główny kontr kandydat Josepha Ratzingera na konklawe 2005 roku to emerytowany arcybiskup Mediolanu, jezuita Carlo Maria Martini, przeciwstawiany publicznie „reakcyjnemu” prefektowi Kongregacji Nauki Wiary jako „liberał”.

O ile zawarte w tych tajnych zapiskach informacje są prawdziwe, najsilniejszym konkurentem późniejszego Benedykta XVI był już podczas tamtych wyborów papież Franciszek. Ponadto Bergoglio uzyskując w trzeciej turze głosowania czterdzieści głosów, dysponował mniejszością blokującą, która mogłaby uniemożliwić wybór Ratzingera – gdyby Jan Paweł II nie zniósł od trzydziestego piątego głosowania wymogu większości dwóch trzecich. Wówczas, jak to często bywało w historii Kościoła, wszystko zakończyłoby się na trzecim, kompromisowym kandydacie. Nie da się z całą pewnością stwierdzić, czy ów dziennik jest prawdziwy i rzeczywiście wyszedł spod pióra elektora, czy też został tylko zgrabnie wykreowany. Tożsamości jego autora nigdy nie ujawniono. Tego rodzaju okrężna droga zdobywania informacji o przebiegu wyborów papieskich z „zakazanych”, na dodatek historycznie niepewnych źródeł wcześniej nie była potrzebna.

Dlaczego znamy tyle szczegółów, choć procedura jest tajna? 

Mimo nakazu tajności i groźby kar doczesnych oraz wiecznych znany jest przebieg niemal każdej papieskiej elekcji. Zazwyczaj wiadomo również, który kandydat w którym głosowaniu otrzymał czyje głosy, do jakich dochodziło kontrowersji i uzgodnień między poszczególnymi frakcjami i w jaki sposób purpuraci znajdowali rzeczywistego lub tylko rzekomego kompromisowego elekta; niekiedy znana jest też cena, jaką pontifex maximus musiał zapłacić za każdy pojedynczy głos – w gotówce, w postaci ważnych urzędów i dochodowych beneficjów bądź przez przyznanie kardynalskich biretów. Wypadałoby zatem ze zdumienia przetrzeć oczy i spytać: Jak to możliwe, że wszystkie te szczegóły są tak dokładnie znane, skoro cała procedura ma być tajna? Jednym z oczywistych, wypływających z ludzkiej natury powodów jest skłonność do zdrady tajemnicy. Wysokie eminencje mimo wszelkiej purpury są też tylko ludźmi, nierzadko próżnymi, spragnionymi uznania i uwagi. Dlatego z kolejnych konklawe raz po raz wyciekają tajne zapiski tych z elektorów, którzy mniej lub bardziej gorliwie notowali, co się na nich działo. Niektórzy nawet udzielają wywiadów wybranym dziennikarzom. Ponadto należy wyodrębnić różne poziomy czasowe obowiązku zachowania tajemnicy związanej z elekcją papieża. Pierwszy odnosi się do fazy samego procesu głosowania. To zrozumiałe, że sobory i papieże od ponad tysiąca lat z mniejszym lub większym sukcesem dokładali starań, aby odciąć elektorów od wpływów zewnętrznych i w ten sposób uniemożliwić wywieranie na nich nacisków oraz zapobiec wyciekaniu informacji. Gdy jednak papież zostanie już wybrany i intronizowany, powód do zachowania tajności przestaje istnieć.

Co prawda papieże XX wieku próbowali za pomocą odpowiednich przepisów zapobiegać przedostawaniu się informacji do wiadomości publicznej również bezpośrednio po zakończeniu wyborów – i to jest ten drugi poziom tajności – ale jak wynika z czterotomowych Dziejów papieży czasów najnowszych Josefa Schmidlina, udawało im się to tylko w bardzo ograniczonym zakresie.

Trzeci poziom tajności dokumentów konklawe

Trzeci poziom tajności informacji dotyczących wyborów papieskich odnosi się do badań historycznych, które ze swej natury powinny wykraczać poza analizę dzienników z poszczególnych konklawe. Do czasu regulacji procedury elekcji przez Jana Pawła II w 1996 roku i jego ustawy o archiwach z 2005 roku można było bez jakichkolwiek ograniczeń badać dokumenty konklawe wraz z listami wyników poszczególnych tur głosowania oraz z wszelkimi innymi odnośnymi źródłami znajdującymi się w Tajnym Archiwum Watykańskim lub w Bibliotece Watykańskiej. Praktyka otwierania watykańskich archiwów nie opierała się na ustalonych stałych terminach, po których upływie dokumenty automatycznie oddawano do dyspozycji badaczom – o tym, kiedy wszystkie akta dotyczące danego pontyfikatu zostaną udostępnione, decydował urzędujący papież. Na przykład w 1985 roku otwarto zasoby związane z pontyfikatem Benedykta XV, a w 2006 roku – odtajniono dokumenty z okresu rządów Piusa XI. Ze szczególnym napięciem oczekuje się obecnie otwarcia akt dotyczących pontyfikatu Piusa XII. 

Nowe tajemnice od czasu Jana Pawła II

W następstwie przepisów wprowadzonych przez Jana Pawła II raz na zawsze ma być położony kres naukowym analizom wyborów papieskich. W konstytucji Universi Dominici gregis z 1996 roku znajduje się zapis: „Ustalam ponadto, aby po zakończeniu wyboru Kardynał Kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego zredagował sprawozdanie, zaaprobowane także przez trzech Kardynałów Asystentów, w którym zapisze wynik głosowania każdej sesji. To sprawozdanie zostanie wręczone Papieżowi i następnie zachowane w stosownym archiwum, zamknięte w opieczętowanej kopercie, która nie będzie mogła być otwarta przez nikogo, jeśli Papież nie udzieli wyraźnego pozwolenia”.

Z kolei w ustawie dotyczącej archiwów papież precyzuje tę regulację i zasadniczo wyłącza akta konklawe z jakiegokolwiek użytkowania w badaniach historycznych. Ale idzie też o krok dalej: nie tylko materiały na temat wyborów papieskich, lecz także pisemna spuścizna papieży i kardynałów, tak zwane Spogli dei Cardinali, do tej pory często wykorzystywane źródło, ma na zawsze spocząć w Tajnym Archiwum Watykańskim, podobnie jak wszystkie dokumenty odnoszące się do nominacji biskupów oraz wysokich urzędników Stolicy Apostolskiej i Watykanu. Tak więc w gruncie rzeczy niemożliwe stanie się badanie jednej z być może najbardziej interesujących kwestii nowożytnej historii kurii i Kościoła, czyli polityki personalnej kurii. Nasuwa się pytanie, co skłoniło Jana Pawła II do tego, by nie tylko własny wybór, ale także wszystkie dokumenty w jakikolwiek sposób związane z papieskimi decyzjami personalnymi, takimi jak nominacje biskupów, nuncjuszy apostolskich czy współpracowników Kurii Rzymskiej, na zawsze wyłączyć z użytkowania.

Często nietransparentna i mocno krytykowana polityka personalna Watykanu, szczególnie w odniesieniu do nominacji biskupich za pontyfikatu Jana Pawła II, nigdy zatem nie będzie mogła być dokładnie przeanalizowana naukowo, jeśli ustawa o archiwach pozostanie w obecnej postaci. Mówiąc krótko: taka polityka archiwalna skłania do zdrady tajemnic i otwiera drzwi dzikim teoriom, dodatkowo stoi w sprzeczności z tak często przywoływaną przejrzystością, a także z dotychczasową tradycją szerokiego udostępniania zasobów Tajnego Archiwum Watykańskiego do celów badawczych.

---

Tekst jest fragmentem książki "Konklawe. Między polityką a rytuałem" autorstwa Huberta Wolfa, wydanej przez Wydawnictwo WAM. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Hubert Wolf

Jak grzeszni ludzie dokonują świętego wyboru?

Poznaj tajemnice Watykanu

Żadne wydarzenie na świecie nie wzbudza takiego zainteresowania, jak wybór nowego papieża – konklawe rozpala wyobraźnię i fascynuje. Za murami Kaplicy Sykstyńskiej rozgrywa się rozdarty między...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zakazany dziennik z konklawe. "Izolacja rzeczywiście całkowita"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.