Ziemi Święta: chrześcijanie wobec konfliktu
Życie chrześcijańskie w Strefie Gazy jest w stanie agonalnym - uważa biskup pomocniczy patriarchatu łacińskiego w Jerozolimie William Schomali.
Do nowej fali przemocy w konflikcie izraelsko-palestyńskim z uczuciem wielkiej rezygnacji odnosi się o. Pierbattista Pizzaballa, kustosz franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej. Natomiast ks. David Neuhaus, wikariusz patriarchatu łacińskiego w Jerozolimie dla katolików mówiących po hebrajsku, obawia się, że konflikt może doprowadzić do podziału między chrześcijanami arabskojęzycznymi i hebrajskojęzycznymi w Ziemi Świętej.
"Należy powstrzymać obecną falę przemocy. Obawiam się również coraz większej emigracji chrześcijan z Ziemi Świętej" - powiedział w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA bp Schomali, Palestyńczyk urodzony Bajt Sahur na terenie Autonomii Palestyńskiej. Wezwał on Izrael i Palestyńczyków do powrotu do stołu rokowań. "Izrael i Hamas muszą słuchać głosu rozsądku" - powiedział biskup i wezwał strony konfliktu do zawieszenia broni i zniesienia blokady Strefy Gazy. Zwrócił uwagę, że skutki trwających od ponad dwóch tygodni walk coraz bardziej odczuwają chrześcijanie w Ziemi Świętej. Drastycznie zmalała liczba pielgrzymów i załamał się religijny ruch turystyczny, tak ważny dla egzystencji miejscowych chrześcijan.
Odnosząc się do aktualnych wydarzeń w świecie arabskim, szczególnie w Iraku i Syrii, bp Schomali powiedział, że jest ona "bardzo przygnębiająca" i napawa pesymizmem. "Modlitwa papieża Franciszka o pokój w Ziemi Świętej u wielu osób wzbudziła nadzieję, a z drugiej strony mamy wysoki stopień frustracji, że jak dotychczas nie przyniosła ona żadnych owoców" - powiedział biskup.
Zdaniem kustosza franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej, o. Pierbattisty Pizzaballi, ciągle zmieniająca się sytuacja na Bliskim Wschodzie prowadzi do wielkiej niepewności w regionie. O. Pizzaballa niedawno wrócił z duszpasterskiej podróży do północnej Syrii i Libanu. Rezydujący na codzień w Jerozolimie franciszkanin powiedział, że najdramatyczniej sytuacja wygląda w okolicy Aleppo w północnej Syrii. Miliony ludzi żyje bez wody pitnej i elektryczności, nie mając żadnych możliwości ucieczki.
Wojna w Syrii drastycznie wpływa na sytuację w Libanie, do którego uciekają niezliczone rzesze Syryjczyków. "Można przypuszczać, że większość syryjskich uciekinierów nie powróci w ojczyste strony" - powiedział o. Pizzaballa.
Włoski franciszkanin wskazał na "mieszaną" sytuację chrześcijan na Bliskim Wschodzie. "Z jednej strony jako obywatele swoich państw znajdują się w podobnej sytuacji jak wszyscy. Jednak w regionach znajdujących się w rękach islamskich ekstremistów chrześcijanie mają wielkie problemy, szczególnie w Iraku na terenach zajętych przez terrorystyczne ugrupowanie dżihadystów Państwa Islamskiego. "Szybko zmieniające się grupy ekstremistów są przyczyną dodatkowej niepewności" - zaznaczył o. Pizzaballa.
Z uczuciem wielkiej rezygnacji kustosz franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej odniósł się do nowej fali przemocy w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Jego zdaniem, z dużą dozą pewności można powiedzieć, że obecny konflikt potrwa dłużej niż wcześniejsze. "Nawet gdy dojdzie do zawieszenia broni, to jak na razie nie widać żadnych dróg do osiągnięcia stabilnego pokoju" - powiedział o. Pizzaballa.
Ks. David Neuhaus, wikariusz patriarchatu łacińskiego w Jerozolimie dla katolików mówiących po hebrajsku, obawia się, że konflikt może doprowadzić do podziału między chrześcijanami arabskojęzycznymi i hebrajskojęzycznymi w Ziemi Świętej. "Czy jako chrześcijanie możemy być zjednoczeni i pokazać, że braterstwo, pokój i pojednanie jest możliwe?" - pyta jezuita w rozmowie z międzynarodowym dziełem pomocy "Kościół w Potrzebie". Przypomniał, że palestyńscy chrześcijanie są całkowicie Palestyńczykami, a chrześcijanie hebrajskojęzyczni w pełni identyfikują się z Izraelem. "Jest to całkowicie naturalne, ale obie grupy muszą pamiętać, że z drugiej strony są również braćmi i siostrami w wierze. Chrześcijanie w Beer Shewie nie mogą zapomnieć o swoich współbraciach w Strefie Gazy i odwrotnie" - zaznaczył ks. Neuhaus.
Jego zdaniem, chrześcijanie w Ziemi Świętej potrzebują profetycznego ekumenizmu, który pozwoli się wznieść ponad politycznymi podziałami. "Chrześcijanie każdej ze stron powinni się dobrze poznać i swoimi doświadczeniami wspierać społeczeństwo" - zaznaczył jezuita, którego zdaniem mała liczba miejscowych wyznawców Chrystusa jest pewnego rodzaju błogosławieństwem, gdyż nie mogą być zaliczeni do tych, którzy mają władzę. "Będąc na marginesie, chrześcijanie są wolni i mogą wspierać dialog oparty na wartościach zawartych w Ewangelii" - powiedział ks. Neuhaus.
Wobec konfliktu w Strefie Gazy ks. Neuhaus przypomniał, że przemoc nigdy nie będzie drogą jego rozwiązania. "Jedynym sposobem wyjścia z obecnej sytuacji jest uświadomienie sobie przez Izraelczyków i Palestyńczyków, że przemoc prowadzi tylko do jeszcze większej przemocy. Bombardowanie Gazy doprowadzi tylko do tego, że jeszcze więcej ludzi będzie domagało się zemsty za swoje zrujnowane życie" - powiedział ks. Neuhaus.
Jego zdaniem, społeczność międzynarodowa bezwzględnie musi odgrywać większą rolę w zbliżeniu obu stron, a największym obecnie wrogiem jest przekonanie, że tylko siła militarna może przynieść zwycięstwo. "Izraelskie władze, szczególnie obecne, wydają się w to wierzyć, a z drugiej strony Hamas też żywi fałszywy pogląd, że przemocą rzuci Izrael na kolana" - powiedział ks. Neuhaus.
Według ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia Strefy Gazy, po 18 dniach od rozpoczęcia zbrojnego konfliktu zginęło 926 Palestyńczyków, a rannych zostało ok. 6 tys. osób.
Po stronie izraelskiej straty wynoszą 37 zabitych, z czego 34 to żołnierze, a trzech - cywile.
Skomentuj artykuł