"Zło pedofilii obarcza nas wszystkich"

Grzegorz Kramer SJ

Za każdym razem, gdy spotykam się z kimś, kto został skrzywdzony przez pedofila (w sutannie, czy nie), mówię: "przepraszam za tego człowieka", szczególnie wtedy, kiedy okazuje się nim być pedofil w sutannie.

Nie jest to gra na emocjach, nie jest to też wyrachowane zachowanie, "bo tak wypada". Za każdym razem, kiedy słyszę taką historię, najpierw budzi się we mnie wielka agresja, później poczucie kompletnej bezradności. Budzę się jednak z tych emocji, bo w tych rozmowach nie chodzi o mnie i moje uczucia, ale chodzi o kogoś, kto został skrzywdzony. Zdarza się, że stało się podczas momentu, w którym ten człowiek miał doświadczyć Miłości Boga w sakramencie, a doświadczył największego piekła.

Kiedy byłem młodszy, miałem ze dwadzieścia lat, wydawało mi się, że to problem tylko tych, których nazywamy pedofilami (choć trzeba też przypomnieć, że nie tylko dzieci są wykorzystywane seksualnie. Molestowani są także ludzie dorośli).

Przez ostatnie lata jestem coraz bardziej przekonany, że to zło obarcza każdego z ochrzczonych, a szczególnie tych, którzy w sposób świadomy uczestniczą w wspólnocie Kościoła. Tu nie chodzi o odpowiedzialność zbiorową, albo rozmywanie odpowiedzialności konkretnego człowieka. Nie. Na mocy chrztu jesteśmy wszczepieni w Chrystusa, i tak, jak łaska która od Niego pochodzi, "rozlewa" się na wszystkich, tak i skutki grzechu zatruwają każdego z nas. Właśnie w takich momentach widać, czy my naprawdę jesteśmy "braćmi w Chrystusie", czy tylko należymy do jakiejś organizacji, z której bierzemy to co fajne, a kiedy zaczyna się draka - umywamy ręce i mówimy o tym, że w żadnej korporacji nikt nie bierze odpowiedzialności za błędy "sprzątaczki"?

"Dlaczego więc my, katolicy mamy przepraszać za tych zboczeńców?" - często słyszę. Dlatego, że w tragedii, którą nazywamy pedofilia/molestowanie seksualne bierze udział co najmniej dwoje naszych braci w wierze. Oprawca i ofiara. Bo są to ludzie włączeni w tego samego Chrystusa, co my i dlatego, że "jeden z nas" zrobił straszne świństwo i krzywdę "drugiemu z nas". I ostatecznie dlatego, że Chrystus umarł za nas wszystkich. I choć po tej stronie nigdy zapewne się "nie dogadamy" z oprawcą, to być może po śmierci przyjdzie nam z nim żyć wiecznie. Musimy umieć przepraszać skrzywdzonych (nie świat), by nauczyć się przebaczenia.

Nie wymagam od innych moich Braci i Sióstr tego, by przepraszali skrzywdzonych, wiem, że do tego trzeba dojrzeć, trzeba też samemu doświadczyć zła, by w końcu przestać "tupać nogami" i się zżymać, kiedy ktoś uważa, że przeprosić trzeba.

I jeszcze jedna sprawa. Najgłupszym argumentem (moim zdaniem) w próbie obrony ludzi Kościoła, jest mówienie, że społeczeństwo powinno równie surowo rozliczać inne grupy zawodowe. Wręcz przeciwnie, to właśnie każdy przypadek pedofilii i molestowania przez księdza powinno się piętnować publicznie. Owszem inną rzeczą jest fakt, że niestety coraz częściej wykorzystuje się do tego ofiary. Nie możemy, jako Kościół, odpychać zarzutów, jak dzieci, które się licytują, kto jest bardziej niegrzeczny.

Uważam inaczej od tych, którzy twierdzą, że to "marginalne problemy", bo "większość księży jest OK".

Tekst pochodzi z prywatnego bloga Grzegorza Kramera SJ - Bóg jest dobry

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Zło pedofilii obarcza nas wszystkich"
Komentarze (5)
29 czerwca 2017, 08:08
Pedofilia nie jest zjawiskiem osamotnionym i nie dotyczy wyłacznie księży. Ale skoro (podobno) to zło obarczać ma każdego z ochrzczonych, to rodzi sie pytanie, na ile ma nas obarczać każdy z grzechów dotyczących strefy seksualnej. ​Bo łatwo wydaje sie społeczny wyrok na pedofilu, ale równocześnie łatwo usprawiedliwia sie małżeńska zdradę, rozwody i ponowne związki (dziś zamiast cudzołożnych zwanymi nieuregulowanymi). Zbyt łatwo usprawiedliwia sie życie par "jak w małżeństwie", przypadkowy seks, praktycznie jawną prostytucję zwaną sposoringiem. ​Czemu o tym nie mówi sie dziś z ambon? Czemu tak czesto milczy sie, gdy ludzie publicznie obnoszą sie ze swoimi grzechami w sferze seksu ? ​Dziś pedofil budzi oburzenie społeczne, ale patrząc po procesach uznawania grzechów za cnoty sądze ze za kilkanascie lat pedofilia może przestać oburzać. Tak jak dziś wielu nie oburza, że tzw. "pigułke po" mogła sama bez zgody rodziców kupić 15-letnie dziewczynki. Czyli wielu uznało już, że seks 15-letniej dziewczynki jest dziś akceptowalną normą.
WDR .
28 czerwca 2017, 21:16
"Dlaczego więc my, katolicy mamy przepraszać za tych zboczeńców?" Ja takiego pytania nie zadaję. Wręcz przeciwnie, jak zauważę, że na deonie pojawiają się teksty twierdzące, że islamscy terroryści nie są prawdziwymi muzułmanami i nic z nimi nie maja wspólnego to umieszczam komentarz: czy to znaczy, że my, katolicy mamy udawać, że katoliccy duchowni, którzy dopuścili się czynów pedofilskich nie są prawdziwymi katolikami i to załatwia sprawę? Natomiast uważałbym na skupianiu uwagi wyłącznie na księżach i pomijaniu innych grup zawodowych. To bardzo głupi pomysł, który może uśpić czujność rodziców. Powinno się przedstawiać zagrożenia takimi jakie są. Mieliśmy choćby przykład szefa sztabu WOŚP, który okazał się pedofilem.
AC
Anna Cepeniuk
28 czerwca 2017, 13:15
Bardzo Ojcu dziękuję za ten tekst... i za przepraszanie.... za zrozumienie i wyjaśnienie... oraz za wksazanie "głupoty", która jest wg mnie nie tylko nieskuteczna ale poniżająca...
KJ
k jar
28 czerwca 2017, 12:18
Jak czytam o pedofilii to mam nieodparte wrażenie,że ślizgamy się po temacie i mówimy o czymś wtórnym. W tym kontekście zgadzam się z Ojcem,że za to pierwotne winniśmy stale przepraszać, a nie za pedofilię, która jest tylko skutkiem. U podłoża lezy nieczystość,która obecnie jest plagą nad plagami i ona jako zjawisko się rozszerza, zagraża naszym rodzinom, dzieciom, osobom konsekrowanym. Żyjemy w kulturze seksu i niestety ta kultura wypiera wszelkie inne formy relacji międzyludzkich. Czytam: po 1971 roku w aktach kościelnych pojawia się nowy zapis: nupturienci na pytanie, dlaczego chcecie zawrzeć związek małzeński nie mówili,bo chcemy założyć rodzinę, tylko bo się kochamy. Wtedy co 7 na 100 małżenstwo było wymuszone ciążą. Pamietam swój szok,gdy jako kierownik studiów podyplomowych w Akademii Ignatianum w Krakowie z profilaktyki HIV/AIDS zbierałam dla Wieśka Sokoluka znanego seksuologa wyniki ankiety wśród studentów i czytałam,że 19letnie studentki miały już 8-10 partnerów seksualnych, a liczba osób, które jeszcze nie współżyły wynosiła tylko 1/3 ankietowanych. To był 2009 rok, dziś chyba byłoby jeszcze mniej "prawiczków". Na uczelni powstają prace magisterskie o sponsoringu i nikt się nie dziwi,że 3 na 10 studentek w Krakowie miała epizod seksu za pieniądze. Nie mówię o wzroście aktów homoseksualnych - gdy studiowałam w latach 90. to wciąż to było szokujace, jak w naszej grupie studentów prawa był jeden zresztą przesympatyczny kolega-gej, potem była na studiach doktoranckich lawina lesbijek-polonistek,które zajmowały cąłe piętro w "Żaczku". Dziś to wogóle nikogo nie szokuje,to uważa się za normalne. Pedofilia staje się elementem filmu "Galerianki" i jakoś ludzie uważają to za normalne: kontakty 13-15letnich dziewczat ze starszymi mężczyznami. Bic powinniśmy na alarm,że nam się etyka rozjeżdża, a nie tylko,że nam pedofilia zagraża.
28 czerwca 2017, 11:11
A co Ojciec sądzi o oszczerstwach rzucanych przez duchownych? Podać konkretny przykład? Grzegorz Kramer SJ na tych łamach obwieszczał, że rząd Beaty Szydło nie chce pomóc bednym 10 sierotom z Aleppo. Nie  zauważyłem, by Ojciec za to oszczerstwo przeprosił. Duchowny nie musi pisać prawdy? Nie ma obowiązku przeproszenia za kłamstwa i oszczerstwa? I z taką postawą kreuje siebie Ojciec na autorytet moralny? PS. jeżeli takie przeprosiny były, proszę podać link, bo ich nie widziałem.