Zmarł ks. Sławomir Grzela. Miał tylko 29 lat
Po dwóch latach zmagań z ciężkim nowotworem wczoraj odszedł do Pana ks. Sławomir Grzela. Módlmy się za jego duszę!
Ks. Sławomir był kapłanem w diecezji płockiej. Pracował jako wikariusz w parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Mławie. Była to jego pierwsza posługa duszpasterska, bo wyświęcony był ledwo trzy lata temu. Pełnił również obowiązki opiekuna harcerzy skupionych w Związku Harcerstwa Polskiego. O śmierci młodego księdza poinformowała płocka kuria diecezjalna i mławska parafia.
„Kochał swoje kapłaństwo, kochał Tego, w którego kapłaństwie uczestniczył. Jestem wdzięczny Bogu za jego przyjaźń i wiem, że się nie kończy, chociaż serce wolałoby mieć tego orędownika jeszcze tu, na ziemi. Sławku, odpoczywaj w pokoju, do zobaczenia!” – wspominał na facebooku o zmarłym Dawid Gospodarek.
Ksiądz Sławek urodził się w Żurominie 7 lipca 1990 roku w wielodzietnej rodzinie. Po maturze wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, a po siedmiu latach, 4 czerwca 2016 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa Piotra Libery w płockiej katedrze. – To najszczęśliwszy dzień mojego życia – mówił później, a jego słowa przypomina Portal Płock.
Przywiązany do duszpasterstwa tradycji katolickiej, ksiądz Sławek odprawiał mszę w dwóch rytach. Jego msza prymicyjna była w rycie nadzwyczajnym. „Od początku seminaryjnej drogi towarzyszyła mi tradycyjna liturgia” – mówił w kazaniu podczas prymicji 31 lipca 2016 r. „Dziś, staję chciałoby się powiedzieć «po drugiej stronie ołtarza», ale chyba lepiej będzie powiedzieć – przy samym ołtarzu i składam ofiarę Mszy Świętej dla tej wspólnoty i chciałbym ofiarować każdemu z Was to, co mam najcenniejszego – swoją modlitwę i błogosławieństwo”.
"Chciałbym ofiarować każdemu z Was to, co mam najcenniejszego – swoją modlitwę i błogosławieństwo”
„Do końca zachował też zdrowe podejście do tradi światka. Widział jego słabości, ale nigdy nie wpłynęło to negatywnie na jego stosunek do samej liturgii” – podkreśla na swoim blogu Elżbieta Wiater.
„Był duszpasterzem harcerzy i kochał to całym sercem. Zresztą jego podopieczni też go kochali, bo kiedy zachorował, byli przy nim i wspierali go. Jako ostatnie zdjęcie profilowe ustawił sobie to w mundurze harcmistrza i myślę, że to nie była przypadkowa decyzja” – kontynuuje autorka wspomnienia o ks. Sławku.
Ksiądz Sławek chorował od kilkunasty miesięcy. W lutym odwiedził go płocki „Gość Niedzielny”. Mówił wtedy: „Najważniejsze, że nie jestem sam, bo codziennie rano budzi mnie Pan Jezus. Pierwszym widokiem jest kapelan, który przynosi Najświętszy Sakrament na nasz oddział już o 6.30 rano. Ale blisko mnie są też moi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele i znajomi. Nie jestem sam, co sprawia, że o wiele łatwiej walczy się z chorobą”.
„Zostawiłeś po sobie piękne świadectwo, Sławek, a twoje czyny poszły za tobą. Módl się za nami, bo na pewno masz tam chody. Do zobaczenia!” – pisze w ostatnim pożegnaniu Elżbieta Wiater.
Skomentuj artykuł