Kościół musi się skupić na własnym ciele
Marzy mi się Kościół, w którym biskupi i księża zajmą się tylko głoszeniem Ewangelii. Całą resztą spraw Kościoła mogą zająć się świeccy i pewnie niejednokrotnie zrobią to lepiej.
Czego potrzebuje Kościół w Polsce? Przekornie, pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy, to taka, że nie potrzebuje niczego, bo wszystko ma: Chrystusa, który jest jego głową, sercem i duszą. To było, jest i będzie niezmienną prawdą i powinien o tym wiedzieć każdy z nas, wszyscy ludzie. Po chwili przychodzi druga myśl – co z ciałem? Tu właśnie jest kłopot.
Postępująca laicyzacja
Czasami nawala integracja tego, co we wnętrzu, z tym, co na zewnątrz – więc gdybym miał jednym zdaniem odpowiedzieć na zadane pytanie, to właśnie tak by ona brzmiała: Kościołowi w Polsce potrzeba zintegrowania wewnętrznego i skupienia na tym, co, a raczej Kto, jest najistotniejszy. I to dotyczy najpierw każdego z nas osobno, każdej katolickiej rodziny, wspólnoty, parafii i każdej diecezji. Może to teoretyzowanie, ale bez takiej refleksji jakakolwiek zmiana myślenia nie jest możliwa.
Jeśli jednak miałbym konkretniej odpowiedzieć na pytanie czego dziś najbardziej potrzebuje Kościół, to zaczynając od siebie samego i mając na myśli każdą pojedynczą osobę, powiedziałbym, że główną potrzebą jest życie Ewangelią. Każda nieudolność, niedomaganie i kryzys Kościoła jako całości jest przecież synergią naszej indywidualnej grzeszności. Najbardziej martwi mnie w Kościele w Polsce postępująca laicyzacja. I nie mam tu na myśli Kościoła jako dużej wspólnoty wiernych, ale jednostkowe polskie, w teorii katolickie, rodziny. Mam okazję trochę udzielać się wśród młodych ludzi, w tym również wśród tych, którzy przygotowują się do bierzmowania. Część z nich przychodzi z własnej woli i widać, że odkrywają w sobie potrzebę poznawania Boga, ale niestety po części z nich widać, że w ich rodzinach Bóg jest gdzieś, delikatnie mówiąc, na drugorzędnej pozycji. Oczywiście nie jest ich winą to, że nie mają w rodzinach pozytywnego wzorca, jak stawiać Boga w centrum. To ogromna potrzeba Kościoła w Polsce – dotarcie do rodzin na nowo z prawdą Ewangelii.
Letni chrześcijanie i brak relacji z Jezusem
Cieszą mnie bardzo, dość liczne, wspólnoty ludzi świeckich powstające w Kościele, bo to świadczy o tym, że potrzeba szukania i dostrzegania Boga w drugim człowieku oraz życia Nim jest ciągle aktualna i żywa. Jednakże z drugiej strony widzę, jak wiele jest jeszcze tych, którzy są letni, których trzeba na nowo rozpalić i z wiary wynikającej z tradycji rozbudzić żywą relację z żyjącym Chrystusem. Nie mam recepty – jedyne słowo, które kołacze mi się w głowie nieustannie od czasu mojego własnego nawrócenia, to kerygmat. Za ogromne szczęście poczytuję sobie to, że na mojej drodze ciągle pojawiali się ludzie, którzy wprost lub nie wprost głosili Chrystusa, od rodziny poczynając, poprzez parafię, księży, wspólnoty, aż po przyjaciół, z którymi rozmowy o doświadczaniu Boga są tymi, które wnoszą najwięcej. Dostałem przestrzeń wzrostu. I tu kolejna myśl o bardzo istotnej potrzebie polskiego Kościoła – tworzenie przestrzeni, gdzie wierni i mało wierni będą mogli otworzyć się na działanie Boga. To ogromna i paląca potrzeba polskiego Kościoła – skupienie się na głoszeniu przy współudziale ludzi świeckich.
Tworzenie przestrzeni spotkania z drugim człowiekiem i Bogiem to w dużej mierze zadanie Kościoła hierarchicznego. Marzy mi się Kościół, w którym biskupi i księża zajmą się tylko głoszeniem Ewangelii. Całą resztą spraw Kościoła mogą zająć się świeccy i pewnie niejednokrotnie zrobią to lepiej. To nie tylko moje marzenie, ale i potrzeba, którą widzę w polskim Kościele.
Mówiąc o potrzebach polskiego Kościoła, celowo nie wspominam o sprawach, które są tak emocjonujące: pedofilii, kryzysie powołań, spadku zaufania do instytucji Kościoła, skostnienia niektórych hierarchów. Uważam, że to wszystko wynika z odwrócenia się od Chrystusa konkretnych osób lub grup osób za nich odpowiedzialnych. Jasne, że jest to bolesne, także dla mnie, bo czuję się częścią tego Kościoła. Oby każdy, kto czuje się członkiem tej społeczności, umiał stawać w prawdzie. Wówczas Kościół będzie tym, czym ma być – ciałem Chrystusa w pełni z Nim złączonym, zintegrowanym.
Skomentuj artykuł