Mahershala Ali: nie pamiętam, bym przeżył choć jeden dzień bez modlitwy
Mahershala Ali, odtwórca roli Dona Shirleya w filmie "Green Book", już wkrótce za swoją wybitną kreację może zdobyć kolejnego Oscara. Pierwszego otrzymał za "Moonlight" i była to nagroda nie tylko przełomowa dla niego osobiście. Ali jest pierwszym afroamerykańskim muzułmaninem nagrodzonym tą statuetką.
Jako Don Shirley gra bohatera wykluczonego na wiele różnych sposobów. W rozmowie z Mariolą Wiktor dla "Wysokich Obcasów" mówi o tym jak sam doświadcza odrzucenia, pomimo docenienia ze strony krytyków.
Filmy o prawdziwych mężczyznach >>
"Oscar nie jest ani biały, ani czarny, ani chrześcijański, ani muzułmański. Jest złoty! Zrozumiałem, że dla takich ludzi jak ja - z innym kolorem skóry i wyznaniem - jest ogromnie ważne, że sukces jest możliwy" - opowiada. "Każdy dzień jest darem, a każda nowa sytuacja może być szansą. Oczywiście takie życie jest wyzwaniem, ale ja mam wiele szczęścia. Skoro mnie się udało, to może się udać innym" - dodaje z optymizmem utalentowany aktor, choć podkreśla, że aby osiągnąć sukces, musi włożyć więcej pracy niż biały.
Wielokrotnie doznawał upokorzenia i nieufności ze względu na swoją wiarę, ale i pochodzenie. Niedawno pragnął wynająć nowy dom, lecz bank zamroził oszczędności które posiadają z żoną ze względu na ich nazwisko. Małżonka aktora, która sama jest artystką, także jest muzułmanką i przestała nosić chustę na nowojorskich ulicach ze względu na "wiele nieprzyjemnych sytuacji".
"Kiedy jako mały chłopiec jeździłem metrem, to biali na mój widok mocniej trzymali się za torby. To było dość traumatyczne przeżycie. Jako muzułmanin byłem zatrzymywany i pytany, gdzie chowam broń, czy nie jestem sutenerem, a mój samochód był kilka razy rozebrany" - wspomina.
BAFTA: "Roma" najlepszym filmem, "Zimna wojna" bez nagrody >>
Jego imię ma biblijne pochodzenie i przywołuje drugiego syna proroka Izajasza ze Starego Testamentu. Aktor wychował się w rodzinie baptystów, a jego mama była bardzo religijna i "przez wiele lat pełniła funkcję wyświęconego szafarza". Również babcia pomagała pastorowi.
"Dorastałem więc w domu, w którym codziennie się modlono, nie pamiętam, bym przeżył choć jeden dzień bez modlitwy. Ona ukształtowała moje dzieciństwo, a potem została we mnie na całe życie" - podkreśla Ali, choć z czasem wpadł w kryzys wiary.
Ojciec aktora odszedł od matki, gdy Mahershala miał trzy lata. Zmarł siedemnaście lat później, lecz obaj nieczęsto się spotykali. "Do końca życia będę pamiętał reakcję mamy. Prasowała ubrania i płakała. Zapytałem, co się stało, a ona powiedziała, że tata nas zostawił. Także się rozpłakałem, mój świat się zawalił" - mówi Ali.
Rozbicie rodziny zaskutkowało wieloletnią depresją i melancholią. Choć ma ją za sobą, to twierdzi, że gdyby nie załamanie, nie skierowałby się ku sztuce i artystycznej działalności.
"Roma", czyli świętość z sąsiedztwa >>
Dlaczego wybrał islam? Wpłynęło na to spotkanie z przyszłą żoną, której ojciec jest imamem i religijne poszukiwania.
"W czasie modlitwy imama zacząłem płakać, choć mówił po arabsku. Poczułem, że jestem na właściwym miejscu i że spłynął na mnie spokój. Imam, widząc, jak jestem poruszony, zapytał, czy chcę być muzułmaninem. Złożyłem przysięgę" - opisuje Mahershala. Jego decyzja nie była łatwa dla rodziny. Mama była w szoku i po dziesięciu latach zaakceptowała wybór aktora. Sam bardzo cieszy się ze swojej decyzji, bo jak mówi dzięki temu "stara się być lepszym sobą".
Skomentuj artykuł