"Mistyfikacja" z Jerzym Stuhrem w roli Witkacego
"Mistyfikacja" to tytuł filmu fabularnego poświęconego postaci Stanisława Ignacego Witkiewicza. W rolę Witkacego wcielił się Jerzy Stuhr. Pracownika SB, który odkrywa wielką tajemnicę autora "Szewców" zagrał natomiast Maciej Stuhr. Premiera w marcu.
W obsadzie thrillera, wyreżyserowanego przez Jacka Koprowicza, są też m.in. Ewa Błaszczyk, Wojciech Pszoniak i Karolina Gruszka.
– Liczę, że ta historia wciągnie widza. To opowieść o jednym z naszych największych artystów, rozpoznawalnym w całej Europie. Zarówno twórczość Witkacego, jak i historia jego życia są niezwykłe – podkreślił w rozmowie z PAP Jacek Koprowicz.
– Okoliczności samobójstwa Witkacego są bardzo tajemnicze. Nie znaleziono zwłok. Współuczestniczka zdarzenia, ukochana artysty Czesława Oknińska, właściwie nieboszczyka nie widziała, ponieważ straciła przytomność podczas własnej próby samobójczej, kiedy chciała razem z Witkacym odebrać sobie życie. Oknińska podała później kilka wersji opowieści o tym, w jaki sposób Witkiewicz postanowił popełnić samobójstwo. Raz mówiła na przykład, że przeciął sobie żyłę na skroni, innym razem – że podciął żyły na nadgarstkach – zwrócił uwagę reżyser.
Koprowicz osadził akcję filmu w 1969 r. Rok po wydarzeniach Marca'68 młody Łazowski (w jego roli Maciej Stuhr), były student filologii, wydalony z uczelni tuż przed dyplomem za udział w manifestacjach studenckich, zostaje zwerbowany do współpracy przez służbę bezpieczeństwa.
Łazowski pisał na studiach pracę magisterską o kobietach Witkacego, zatem postać autora "Pożegnania jesieni" jest mu bliska.
Młody esbek jedzie do Zakopanego. Tam spotyka kobietę, która była kiedyś kochanką Witkacego. Zuza – grana przez Karolinę Gruszkę – pokazuje Łazowskiemu kartki pocztowe podpisane przez Witkacego. Wynika z nich, że artysta wcale nie umarł i że jest gdzieś więziony przez swoją inną kobietę, Czesławę Oknińską. W rolę Oknińskiej wciela się w filmie Ewa Błaszczyk.
– Łazowski, podążając śladem kartek, rozpoczyna śledztwo. Chce "przyłapać" Witkacego, udowodnić, że on żyje. Dla SB schwytanie Witkacego, wroga komunistycznego ustroju, byłoby wielkim sukcesem – streszcza fabułę reżyser.
Koprowicz zaznaczył, że kartki mogą być fałszywym tropem, gdyż Witkiewicz miał zwyczaj umieszczania na korespondencji dat o wiele lat późniejszych (podawał nawet rok 2000) i prosił następnie swoich przyjaciół, by wysłali te kartki dopiero po latach, w jego imieniu.
– "Mistyfikacja" to nie tylko utrzymana w klimacie dreszczowca historia śledztwa, ale także "film o wielkiej miłości, o szaleństwie uczuć - między Czesławą a Witkacym" – zaznaczył Koprowicz. Reżyser przypomniał, że związek artysty z Oknińską trwał ponad 10 lat, "zakładając, że Witkacy popełnił samobójstwo w 1939 r".
Pytany, dlaczego rolę Witkacego powierzył Jerzemu Stuhrowi, aktorowi, który fizycznie nie bardzo przypomina autora "Szewców" – wysokiego, postawnego bruneta o groźnym spojrzeniu, Koprowicz odparł: – Nie mogłem znaleźć fizycznie podobnego aktora. Dlatego zacząłem szukać kogoś, kto ma podobną do Witkacego energię. Poszedłem drogą energii i siły charakteru. Uznałem, że Jerzy Stuhr jest idealny do tej roli.
– Nie popełniłem błędu obsadowego. Uważam, ze powstała fantastyczna rola Jurka Stuhra – ocenił.
Zdjęcia do "Mistyfikacji" – których autorem jest Arkadiusz Tomiak – kręcono w Krakowie, Zakopanem i Warszawie. Muzykę do filmu komponuje Włodek Pawlik, mający już w dorobku nagrodzoną w Gdyni muzykę do "Rewersu" Borysa Lankosza.
18 września 1939 r., dzień po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Polski, Stanisław Ignacy Witkiewicz popełnił samobójstwo w Jeziorach w ówczesnym woj. poleskim.
W 1988 r. sprowadzono do Zakopanego szczątki, które pochowano w grobie na cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Pogrzeb artysty miał bardzo uroczystą oprawę. Po kilku latach – w 1994 r. – okazało się jednak, że popełniono błąd i z Jezior – wsi na Ukrainie – sprowadzone zostały do Polski szczątki młodej, niezidentyfikowanej ukraińskiej kobiety, a nie, jak uważano, Witkacego. Dlatego grób Witkacego na Pęksowym Brzyzku uważany jest jedynie za symboliczny.
Skomentuj artykuł