Szkoła kaskaderów - wywiad z Markiem Sołkiem
O pasji, powołaniu, przygodzie i pracy zawodowej opowiada Marek Sołek kaskader członek Taurus World Stunt Awards rekordzista Polski w skoku z wysokości.
Nie tylko ja znalazłem pasję, ale pasja znalazła mnie. To co się zdarza w życiu nie jest tylko wynikiem przemyśleń i świadomych działań. człowiek odkrywa nazwijmy to złotą nić losu i wtedy wszystko mu sprzyja, bo to jest dokładnie ten sposób działania który nie tylko dla człowieka jest właściwy ale ma w nim upodobanie, wszystkie jego zdolności umiejętności nabierają wtedy wyrazu wszystkie okoliczności zewnętrzne sprzyjają bo człowiek trafił właśnie na tą ścieżkę którą powinien pójść. I ta ścieżka istnieje dla każdego, nie jest to oczywiście jakaś ścieżka constans wybrukowana tylko powiedziałbym, że jest ona widoczna i zbudowana tak dwa metry przed człowiekiem a reszta kształtuje się dopiero. Pasje znajdują człowieka, one czekają na niego, one są potencjalnie. To jest właściwie ciągłe poszukiwanie.
Każdy zawód jest powołaniem i nie jest powołany ani mniej, ani bardziej kapłan od szewca, to powołanie trzeba odkrywać, żeby nie skostnieć, nie popaść w rutynę. Powołanie jest uświadamianiem sobie swoich związków z całym kosmosem, z pewnym porządkiem, zarówno tym zewnętrznym poczynając od ludzi, zwierząt, roślin poprzez wszystko to co nas otacza aż po planety, (planety mogą pojawić w doświadczeniu mistyka) oraz tym co mamy wewnątrz.
Zawód kaskadera traktuje trochę tak jak średniowieczny wojownik traktował swoje powołanie, ze śmiercią na ramieniu odkrywam radość życia, starając się żyć dobrze, nie uciekając od niebezpieczeństw i przygód. Idąc tą drogą nie myślę o sukcesie, ale on przychodzi, jeśli człowiek trafi na właściwą ścieżkę to rozwinie siebie i swoje umiejętności wielokrotnie bardziej, autentycznie, tak jak to jemu jest właściwe, niż jeśli chce iść drogą sukcesu i za wszelką cenę chce go osiągnąć.
Dość wcześnie ale nie dość wcześnie jak ma dzisiejsze możliwości, zacząłem systematycznie uprawiać sport w klubie. Dało mi to przygotowanie fizyczne do uprawiania obecnego zawodu, oraz przygotowanie metodyczne, jeśli się ćwiczy przez piętnaście- dwadzieścia lat różne dyscypliny to człowiek spotyka się z różnymi metodami, co bardzo rozwija. Człowiek na sobie się uczy. Z drugiej strony zajmowałem się teatrem. Te dwa elementy umożliwiły mi zajęcie się kaskaderką filmową. Punktem zwrotnym był rok ’90 kiedy to pojechałem do Stanów Zjednoczonych na studia, odwiedziłem Los Angeles, wytwórnię Universal Studio i zobaczyłem kaskaderów przedstawiających dla publiczności fragmenty filmów grane na żywo. Wtedy pojawił się silny impuls: „Tak, to jest coś, co chcę robić, w taki sposób chcę działać”. Kilka lat później założyłem w Polsce szkołę, zacząłem pracować jako kaskader ze swoją grupą i tak jest do dzisiaj.
W wieku 15-16 lat odkryłem filozofię wschodu, np. Jogasutra Patańdźalego, oraz całą masę pism i traktatów związanych z hinduizmem, autobiografia Ghandiego wywarła na mnie niezwykłe wrażenie i bardzo silnie mnie zainspirowała, ze względu na praktyczność życiową którą Ghandi wciela sam sobą. W pewnym momencie zaczęło mi brakować korespondencji z najbliższą kulturą, więc zacząłem czytać filozofów, oczywiście na początek Grecja: Platon, platoński Sokrates, Arystoteles, którego do dzisiaj uwielbiam we wszystkich rozważaniach metodologicznych i który jest moim przewodnikiem, Etyka Nikomachejska zbudowała zręby takiego rozpoznawania świata w triadzie. Trochę tego co za mało, środek i trochę tego co za dużo czyli np. tchórzostwo – odwaga – zuchwałość. Rdzeń moich poszukiwań to jednak zdecydowanie wewnętrzny nurt chrześcijaństwa, z którym bardzo silnie czuję się związany. Studiowałem filozofię i teologię na Papieskiej Akademii Teologicznej, najpierw jako wolny słuchacz, moim ulubionym wykładowcą był oczywiście Tischner, skierowało mnie to ku rozpoczęciu właśnie takich studiów, lecz porzuciłem je szybko i po pierwszym roku wróciłem znowu do teatru. Później zresztą wędrowałem, bywałem na przykład u Kamedułów na odosobnieniach. Rozpocząłem pracę w Teatrze Stu, później wyjechałem za granicę: na jedne studia do Niemiec, na drugie studia do Rosji, na trzecie studia do Ameryki, szedłem absolutnie swoją drogą. Nie uważam, że przerywając jakieś studia np. teologiczne zakończyłem badania, przerwałem je jedynie zewnętrznie, czyli wyszedłem z miejsca pod pewnym adresem które tak i tak się nazywa, natomiast moje studia trwają dalej. Nie boję się zaczynać czegoś i jeśli ta droga się dla mnie wyczerpuje, to ja idę w innym kierunku, tak też w Niemczech czy w Stanach, jestem w pewnych miejscach żeby czegoś się nauczyć, dowiedzieć, a potem idę dalej. Cały czas tak postępuję w swojej pracy, jest ona bardzo twórcza, ciągle dochodzą nowe elementy; to ciągła metamorfoza. Metamorfoza- to dobre słowo na sposób, którym kroczę przez życie. To jest też goetheanistyczna teoria nauki: Goethe jako mój wielki przyjaciel. Był też czas mesjanizmu gdzie rozczytywałem się w Słowackim, Mickiewiczu, Norwidzie, później w niezwykłej choć trochę zapomnianej filozofii polskiej: Wroński, Towiański, Ciszkowski. Teraz znowu się jakby o tym zapomniało. Zresztą- któż dzisiaj zajmuje się filozofią? Wszyscy robią biznes, zajmują się robieniem pieniędzy, wszyscy poczynając od filozofów piszą książki po to, żeby zarabiać. Inna atmosfera panowała w latach ’70 kiedy byłem w szkole średniej. Nie można było sobie pójść i kupić Hegla tak po prostu. Pewnych rzeczy w ogóle nie było. Pamiętam na przykład kolejki po Tolkiena i kosztowało to prawie całą pensję. To były rzeczy niedostępne, nie mówiąc dziełach dotyczących filozofii czy ezoteryki.
Sztuka jest dla mnie praktyczną filozofią, a artyści są dla mnie filozofami, którzy wyrażają się innym językiem, oczywiście tak jak wszędzie również wśród artystów są prawdziwi twórcy i kabotyni. W filozofii Arystotelesa odkryłem dokładne rozważania na temat świata, jak Jogasutrach, gdzie filozofia hinduska uchodzi za jak to mówią Amerykanie najbardziej „sophisticated”, dzieli włos na dziesięć. Obecnie lubię dzieła i książki różnych kultur. Wielu nowoczesnych filozofów po prostu nie czytam, dla mnie wielu z nich odleciało w przestrzenie które nie mają nic wspólnego z realnością ani ducha ani materii, więc może to być tylko czysta gimnastyka myślenia logicznego dla mnie i tak Arystoteles ich wszystkich przewyższa, w teologii później Tomasz z Akwinu, to jest kontynuacja, ale oczywiście Mistrz Eckhart uważany raz za filozofa, raz za mistyka. Niezwykłą rzeczą do treningu duchowego jest książka Tomasza a’Kempis „O naśladowaniu Chrystusa” którą kiedyś przeczytałem wielokrotnie. W tej chwili wszystko jest tak dostępne, że wystarczy pójść do jednej księgarni gdzie można wszystko kupić i czytać, studiować, praktykować. A to, czy ktoś zostanie kaskaderem, czy szewcem to kwestia jego osobistej drogi.
Ciekawe w pracy kaskadera jest, że to co duchowe, bardzo wyraźnie manifestuje się w ciele. Czasami oczywiście przybiera to różne drogi- niektórzy idą twardo w kierunku ekstremalizmu, łamiąc ograniczenia, przygotowując się głównie fizycznie, ale są też kaskaderzy, którzy bardzo spokojnie i systematycznie pracują nad sobą rozwijając swoje umiejętności. Ja jestem zwolennikiem tego nurtu. Wtedy człowiek jest bardziej przygotowany do bicia rekordów i nie robi tego na „hura”.
W przypadku już konkretnych zadań cała uwaga powinna być skoncentrowana na ‘tu i teraz’; oczywiście konieczny jest okres przygotowań. Każdy posiada swoje indywidualne techniki zwalczania stresu. W samym procesie szkolenia wygląda to tak, że człowiek styka się z konkretnymi trudnościami, poprzez to, że czegoś nie potrafi, musi wewnętrznie coś przeżyć, aby się wzmocnić. Zawsze pokonywanie każdej przeszkody, poczynając od ćwiczeń gimnastycznych polega nie tylko na pokonywaniu ograniczeń fizycznych, ale również psychicznych, czy to przy wykonywaniu salta, czy przerzutu, czy jakichkolwiek innych ćwiczeń. Nie ma przeszkód czysto fizycznych. Są procesy, które angażują całego człowieka, nawet jeśli wykonuję pompki to nie jest ćwiczenie tylko fizyczne, jest to w cudzysłowie „ćwiczenie fizyczne” dla tych którzy chcą dostrzegać tylko fizyczność. Szkolenie jest tak ukształtowane, że powolutku stopień po stopniu niezauważalnie człowiek pokonuje coraz trudniejsze przeszkody. Jeśli wykonujemy trening skoków to zaczynamy je od bardzo niewielkiej wysokości 1,5 metra, a po kilku miesiącach jest już 10-15 metrów. Człowiek na każdym poziomie zmaga się ze sobą, opanowuje stres, musi pozostać ciągle w treningu, bo jeśli zostawi np. trening skoków na jakiś czas to wtedy wychodzi na 15 metrów i ma ogromny poziom strachu i musi sobie radzić dodatkowymi technikami, musi dodatkowo przywoływać pewne możliwości koncentracji, czy stosować techniki relaksu rozluźniające ciało, żeby naprężenie mięśni znikło i człowiek mógł spokojnie oddychać, żeby zaczął ogarniać sytuację w sposób racjonalny. Bo nie jest tak, że człowiek nie boi się, on wręcz się musi bać, ale ten strach pokonuje. On go przezwycięża w momencie wykonywania jakiegoś zadania. Wtedy nie może być sparaliżowany strachem. Istnieją techniki, które bardzo pomagają w koncentracji, to pomaga później w samej pracy w momencie kiedy człowiek się pali, skacze z wysokości bądź biegnie na samochód żeby wykonać potrącenie. To ekstremalne sytuacje w których należy panować nad sobą. Porównując do greckiej rzeźby woźnicy który trzyma wodze w jednej ręce, człowiek musi się starać zapanować nad sobą, żeby mógł utrzymać wodze swoich sił, emocji. Tutaj pracuje się nad sobą: materiałem jest sam człowiek. Oczywiście jest mnóstwo pomocy technicznych, urządzeń różnego rodzaju które opanowuje, ale tak naprawdę to on sam jest tym narzędziem które pracuje. Kaskaderka jest rzeczą bardzo praktyczną, podejście do niej i to jak się ją uprawia, zależy od tego jaką człowiek ma wizję siebie i świata.
Jednym z najistotniejszych elementów pracy kaskadera jest praca w zespole, ludzie działają razem i muszą się bardzo dobrze rozumieć, jeden dba o drugiego. często jest tak, że kaskader wykonuje jakiś trudny numer a trzech go zabezpiecza, jest wtedy zależny od swoich kolegów z zespołu. Jest to bardzo dobrze społecznie kształtujące, bo ludzie pracujący w ten sposób zaczynają lepiej funkcjonować, więcej myślą o innych, zabezpieczają ich, troszczą się o nich, przewidują niebezpieczeństwo.
To aspekty społeczne, które raczej rzadko się podnosi. Oczywiście musi to wypływać z dobrze ukształtowanej osobowości jednostki. Więcej uczę ludzi i kieruję pracą zespołu niż sam ćwiczę, chociaż cały czas jestem w treningu, jestem gotów, przygotowuję innych ludzi żeby w podobny sposób pracowali, ponieważ mam cztery oddziały w czterech miastach.
Dla mnie nie ma większego znaczenia, czy za dwa lata będę dalej słynnym kaskaderem. Idę swoją drogą i być może za dwa lata nie będę się zajmował kaskaderką, chociaż wszyscy będą mnie kojarzyli jako tego który bił rekordy. Moim zdaniem, najważniejsze jest iść za swoim powołaniem i robić to co jest istotne, ale istotne nie tylko dla siebie. Stworzyłem szkołę kaskaderską, bo stwierdziłem, że to jest ważne dla wielu młodych ludzi którzy chcą takich rzeczy spróbować, wielu z nich było, trenowało, nie są kaskaderami, ale część została. To wydarzenie społeczne, miejsce w którym wielu ludzi znalazło fragment swojej drogi, większy lub mniejszy. Jest to dla mnie niezwykle ważne miejsce, zwłaszcza że jest bardzo praktyczne, to nie jest uczelnia jak AWF, gdzie ludzie chodzą na wykłady, a czasami nie umieją poprawnie wykonać przewrotu, a potem są np. nauczycielami wychowania fizycznego. Robię również inne rzeczy, jestem producentem małych, przedstawień teatralnych, sam tłumaczę i wydaję książki, w tej chwili zaczynam mieć już jakiś krąg kilku osób które mi pomagają tłumaczyć i dzięki temu mogę wydawać więcej książek, są to publikacje związane głownie ze sztuką.
Najważniejszy zawód jaki człowiek może uprawiać to samo bycie człowiekiem. Nauczyć się tego jest wielką sztuką. To że byłeś aktorem, trenerem, tłumaczem, podróżnikiem, przewodnikiem sam nie wiem kim jeszcze, są tylko przygody, najważniejszy jest ten rdzeń: człowiek. Jak odkrywasz swoje człowieczeństwo to odkrywasz drugiego człowieka. Myślę, że to jest zadanie naszych czasów, żeby uświadomić ludziom wbrew wszelkim reklamom, że człowiek nie jest swoim samochodem, nie jest swoją komórką, swoim zegarkiem, swoją uczelnią, swoim zawodem tylko człowiek jest człowiekiem, i to jest najwyższa wartość jaką można odkryć. Jak ktoś jest religijny to odkrywa, że Bóg go stworzył, że ma w sobie iskrę Bożą ona nie jest zakryta krawatem, garniturem czy innymi tego typu pancerzami, mówię obrazowo oczywiście. Człowiek nie jest tylko mechanizmem, nie jest tylko ciałem tak jakby współczesna cywilizacja tego oczekiwała, ciało jest tylko elementem całości. Jeśli w zawodowej wizji nie mamy na początku i na końcu obrazu człowieka, ale jakąś zaprogramowaną maszynę, (trzeba wejść w to ubranie i zachowywać się tak jak w biurze, zważać na konwenanse) to mamy do czynienia z uprzedmiotowieniem.
W dzisiejszych czasach człowiek ma ogromną swobodę i najważniejsze jest to żeby ją dobrze wykorzystywał. Wiadomo, że mamy całą masę „tapet” które oklejają nas niczym reklamy i nagle jesteśmy w jakimś pomieszczeniu które jest całe oklejone: wyjazd do Egiptu tania opcja, tu mamy jakiś samochód, komórkę, znów jakaś promocja, ja też się czuję oklejony tym i cały czas próbuję to zrzucać, człowiek jak się na chwilę tylko zamyśli to już słyszy np. w radiu jak jedzie samochodem jak reklamy lecą i działają na podświadomość.
Młodzi ludzie, którzy przychodzą do szkoły kaskaderów chcą poprzez mocne przeżycia doświadczyć siebie. Niewiele zawodów daje możliwość stanięcia twarzą w twarz z żywiołem, a także z samym sobą. W tym zderzeniu bardzo mocno odkrywa się własną tożsamość. To jest doprowadzenie do sytuacji granicznej. Już w samym szkoleniu styka się z przeszkodami, kolega wjeżdża na 10 metrów i skacze, a drugi na dwóch, trzech metrach jest sparaliżowany strachem pomimo dobrych umiejętności akrobatycznych i w sztukach walki, ktoś inny przed saltem przez trzy miesiące przeżywa traumę próbuje ją przezwyciężyć. Ludzie walczą ze sobą, przemieniają siebie. Nie prowadzę filozofii w ramach zajęć, daję im konkretne ćwiczenia, konkretne uwagi i tyle, nie opowiadam im o filozofii człowieka, postępuję w pewien sposób i to jest manifestacją mojej postawy i moich poglądów.


Skomentuj artykuł