Terry i fabryka kitu

Terry i fabryka kitu
„Parnassus”, scen. i reż. Terry Gilliam
Jerzy Wolak

Gdzie ja to już widziałem? – takie oto pytanie, nie dawało mi spokoju po opuszczeniu sali kinowej, w której spędziłem bite dwie godziny i dwie minuty, śledząc pokręcone losy pokręconego staruszka, który w pokręconym świecie czyni pokręcone zakłady z pokręconym diabłem. Po dłuższym przeczesywaniu zasobów pamięci w okolicach montypythonowskopodobnych zorientowałem się, że szukam w złej szufladzie. Zajrzałem więc gdzie indziej, by już po chwili przypomnieć sobie, że do złudzenia podobne obrazy ujrzałem kilka lat temu w filmie „Charlie i fabryka czekolady”.

Na „Parnassusa” zamierzałem spuścić zasłonę milczenia i uczyniłbym to, gdybym nie przeczytał w jakiejś recenzji, że Terry Gilliam pomimo swych siedemdziesięciu lat wciąż potrafi bawić się jak dziecko. Moim zdaniem – nie „pomimo” a „wskutek”. Historia doktora Parnassusa to przecież nic innego, jak owoc starczego zdziecinnienia. Z filmu, owszem, emanuje atmosfera oniryzmu i umiejętnie kontrolowanej tandety, charakterystyczna dla wcześniejszych obrazów twórcy, jednak jego przesłanie nie pozostawia najmniejszych wątpliwości – starego Gilliama dopadła postępująca infantylizacja. A gdzież się ona pełniej uwidocznia, jak nie w snach?

DEON.PL POLECA

 

 

I oto mamy logiczny ciąg: za młodu Terry miał sny szydercze („Monty Python and the Holy Grail”, „Jabberwocky”), w sile wieku – inteligentnie niepokojące („Brazil”, „Dwanaście małp”), na starość zaś począł się mentalnie cofać w czasie, sięgając ku przepadłym na pozór w otchłani niepamięci opowieściom starej niani („Nieustraszeni bracia Grimm”), by ostatecznie dotrzeć do najgłębszych pokładów podświadomości i śnić pastelowy kolor śpioszków, groszkowej barwy spirale pistacjowych lodów włoskich i różowe obłoki cukrowej waty, barowe krzesło w kuchni jawiące się drabiną do nieba i ocean ulicznej kałuży…

Gdzieś tam jeszcze kołaczą resztki dojrzałej percepcji, pobrzmiewa dorosły język, ale to już tylko automatyczne odruchy – umysł spoczywa w przytulnych objęciach kołyski. Dobranoc, Terry. Niech ci się przyśnią pampersy.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Terry i fabryka kitu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.