"To historia, której nie da się zapomnieć"
Poświęcony słynnemu sanktuarium maryjnemu austriacki dramat "Lourdes" w reżyserii Jessiki Hausner, laureat głównej nagrody na ubiegłorocznym 25. Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym trafi do polskich kin 29 stycznia.
37-letnia reżyserka tego fabularnego filmu podjęła próbę przedstawienia fenomenu sanktuarium we Francji - jednego z głównych celów pielgrzymek katolików, odwiedzanego corocznie przez sześć milionów osób.
Główna bohaterka, Christine (w jej roli Sylvie Testud), jest wśród pielgrzymów przybyłych do Lourdes. Kobieta cierpi na ciężką chorobę, która przykuła ją do wózka inwalidzkiego i skazała na życie w izolacji, z której - korzystając z pobytu w sanktuarium - bohaterka próbuje uciec.
Christine szczerze przyznaje, że - z powodu inwalidztwa - nie ma niestety wielu okazji do podróżowania.
W słynnym sanktuarium bohaterka spotyka zarówno ludzi cierpiących na różne choroby, jak i zdrowych. Wszyscy rozpaczliwie pragną cudu. Być może cud przytrafi się właśnie Christine - będzie zastanawiał się widz.
W październiku na 25. Warszawskim Międzynarodowym Festiwalu Filmowym przyznano za "Lourdes" nagrodę Warsaw Grand Prix w festiwalowym Konkursie Międzynarodowym. Przewodniczącym jury w tym konkursie był laureat Oscara, kompozytor Jan A. P. Kaczmarek.
Jego zdaniem, film Jessiki Hausner wyróżnia się niezwykłą dojrzałością. - Wręcz poraża dojrzałością warsztatu i dojrzałością myśli - mówił Kaczmarek, uzasadniając przyznanie nagrody.
Podkreślił, że reżyserka podjęła wyjątkowo trudny temat: "cud w Lourdes, wycieczki, które tam jadą, fascynacja miejscem, choroba ludzka, nieszczęście, kalectwo".
- Doskonała kompozycja, wiele poziomów znaczeń, wyjątkowa harmonia, doskonały warsztat filmowy, nic nie dzieje się w tym filmie w sposób nieopatrzny - ocenił Kaczmarek. To historia, której nie da się zapomnieć - uznał.
Urodzona w Wiedniu Hausner mówiła w jednym z wywiadów: - Warto próbować postępować jak dobry chrześcijanin, by zasłużyć na uleczenie, czy też może cuda są całkowicie przypadkowe? To bardzo istotny element mojego filmu.
- Chciałam nakręcić film o cudzie. Cuda stanowią paradoks, pewien wyłom w logicznym cyklu życia i śmierci, zaś oczekiwanie cudu implikuje nadzieję, że wszystko się dobrze skończy i że ktoś nad nami czuwa - powiedziała. Jednak, zaznaczyła, "z jednej strony chorzy żyją nadzieją i postępują pod jej dyktando, z drugiej - nigdy nie mają pewności, że zostaną nagrodzeni".
Hausner zrealizowała film o sanktuarium na podstawie własnego scenariusza. - Odwiedziłam Lourdes kilkakrotnie, gdy szukałam plenerów. W toku długich przygotowań do filmu doszłam do porozumienia z zarządcami sanktuarium i wreszcie, po roku, otrzymaliśmy zezwolenie - wspominała.
Dramat jest produkcją Austrii, zrealizowaną we współpracy z Francją i Niemcami.
Skomentuj artykuł