Weekendowy przegląd filmowy

Weekendowy przegląd filmowy
Kadr z filmu "Bobasy"
wab

W ten weekend niekwestionowanym numerem jeden są "Bobasy" - pełen ciepła i uroku dokument o czwórce maluchów z czterech różnych szerokości geograficznych. Polecamy!

Bobasy

Reżyser Thomas Balmes śledzi z kamerą cztery świeżo powiększone rodziny z różnych szerokości geograficznych. Dokładnie czterech: Japonii, USA, Mongolii i Namibii. W filmie pada niewiele słów. Obserwujemy pierwszy rok z życia czwórki maluchów, od niezapomnianej chwili narodzin aż do przełomowego pierwszego kroku dzielnych bohaterów. Pomimo różnic rasowych i kulturowych, okazuje się, że ciekawość świata, pęd do przygody i bezkresna miłość do mamy łączy dzieciaki ze wszystkich krańców świata.

Z ekranu bije ciepło, a podpatrywanie rozkosznych brzdąców wzrusza i napawa optymizmem. Fenomenalnie prosty pomysł.

Na pochwałę zasługują zdjęcia - realizowane w egzotycznych plenerach, i wirtuozerski montaż Craiga McKaya nominowanego do Oscara za "Milczenie owiec" – to wszystko w połączeniu ze zniewalającymi dzieciakami - sprawiło, że po amerykańskiej premierze "Bobasy" mężnie dotrzymywały kroku takim wysokobudżetowym przebojom, jak "Starcie tytanów 3D" i "Kick Ass".

Wspaniała i kochana przez wszystkich

Bridget Jones doczekała się swojego szwedzkiego odpowiednika. Choć, jak podkreśla wielu krytyków, do oryginału jej daleko. Bella to dobiegająca czterdziestki początkująca aktorka. Choć ciało nie jest jej sprzymierzeńcem, Bella ze wszystkich sił próbuje myśleć o sobie inaczej: że w zestawieniu z nastolatką, wcale nie wypada tak źle, a leżąca w gruzach kariera aktorska to tylko pierwszy krok na drodze do sławy. Ma w sobie zaskakujące pokłady optymizmu, a wieczne udawanie młodszej, zdolniejszej, mądrzejszej, atrakcyjniejszej to zajęcie, które jej nie nudzi.

Podobnie jak "upiększanie" swojego CV, któregoś razu uzupełnione nawet o zdolności akrobatyczne. Kłopot zacznie się w momencie, gdy pewnego dnia zadzwoni telefon z Królewskiego Teatru Dramatycznego. Ingmar Bergman wystawia tam szekspirowski „Wieczór trzech króli" i potrzebuje zawodowej akrobatki. Bella podpisuje kontrakt, licząc, że do premiery stanie się mistrzynią salta. Bardziej jednak od bliskiej perspektywy ujawnienia kłamstwa, uwagę bohaterki zajmuje duński amant, który właśnie się nią zainteresował.

Bohaterkę do życia powołała Martina Haag. Jej książka stała się lokalnym bestsellerem, więc na decyzję o ekranizacji długo nie czekała. Film jednak nie wykorzystuje potencjału, który w nim drzemie. Mnóstwo w nim ogranych schematów z romantycznych komedii, a zachowanie bohaterki nierzadko wydaje się przesadnie infantylne.

Świnki

"Świnki" Roberta Glińskiego, to po „Galeriankach”, kolejny film o prostytucji dziecięcej. Akcja filmu rozgrywa się w małym miasteczku na granicy polsko-niemieckiej. - "Świnki” to dzieci, które prostytuują się za wszystko, co się da: za gadżety elektroniczne, kosmetyki, wakacje w Łebie, ubrania - tak tytuł wyjaśnia sam Gliński, który wcześniej zrealizował m.in. film "Cześć, Tereska" (2001).

Bohaterem filmu jest nastoletni Tomek, mieszkający w małym miasteczku, w typowym blokowisku, w rodzinie, w której od zawsze brakuje pieniędzy. Matka chłopca jest pielęgniarką, ojciec niespełnionym piłkarzem, trenerem szkolnej drużyny, uciekającym przed wszelkimi problemami. Tomek fascynuje się kosmosem, ale szybko zostaje sprowadzony na ziemię. Zderzony z brutalną rzeczywistością, przechodzi jednak przemianę w cynika.

Jego życie zaczyna się zmieniać, gdy Tomek odkrywa, że koledzy zarabiają, prostytuując się. Na dodatek jego pierwsza dziewczyna, dla której liczą się głównie ciuchy, kosmetyki i dobra zabawa, zaczyna wymuszać na chłopaku, by to finansował. Tomek chce zdobyć dla niej pieniądze za wszelką cenę. Wkracza wówczas w świat nielegalnych interesów i prostytucji.

Film wydaje się mocno przerysowany, a kontrasty (tu Polska, tam Niemcy, z jednej strony religijne spotkania w Lednicy, z drugiej parada gejowska w Berlinie) przejaskrawione. Papierowa też wydaje się metamorfoza głównego bohatera - choć sam Filip Garbacz zasługuje na pochwałę. Gdy film powstawał, chłopiec miał 14 lat. Obecnie jest uczniem Liceum Ogólnokształcącego w Zgierzu koło Łodzi. Od czasu "Świnek" wystąpił w innych produkcjach filmowych, m.in. "Matce Teresie od kotów" Pawła Sali. Za rolę w "Świnkach" Garbacz otrzymał wyróżnienie specjalne na festiwalu w Karlowych Warach.

Mr Nice

Zrealizowany na podstawie autobiograficznej powieści, "Mr Nice" opowiada historię Walijczyka Howarda Marksa, absolwenta uniwersytetu w Oksfordzie, międzynarodowego przemytnika narkotyków na wielką skalę.

"Howard Marks jest żywą legendą. Międzynarodowy handlarz narkotykami, tajny agent, (...) uwodziciel. Od samego początku uwidacznia się jego niepokorny charakter. Howard umiejętnie wykręca się z gry w znienawidzone rugby, a także zdobywa silnych przyjaciół, którzy bronią go przed szkolnymi łobuzami. Dzięki swojej inteligencji bez problemu uzyskuje w szkole znakomite wyniki, (...) dostaje się na Uniwersytet w Oxfordzie. Na Oksfordzie od razu rzuca się w wir studenckiego życia towarzyskiego. Poznaje świat narkotyków i szybko zdaje sobie sprawę że na handlowaniu nimi można dużo zarobić" - czytamy w opisie filmu.

"(...) niespodziewana śmierć jednego z kolegów, spowodowana przedawkowaniem heroiny sprawia, że Howard rzuca używki i skupia się wyłącznie na nauce. Zdobywa tytuł naukowy, wraca do rodzinnego Kenfig Hill i tam zostaje nauczycielem. Bierze ślub z Ilze, a w jego życie wkrada się nuda. Trwa ona do czasu, gdy na imprezie u znajomych w Londynie świat handlu narkotykami ponownie się przed nim otwiera. (...) Nowe zadanie polega na organizacji bezpiecznego odbioru transportu haszyszu prosto z Pakistanu. Do pomocy Howard bierze twardego dowódcę IRA, Jima McCanna. W tym samym czasie Howard zostaje zwerbowany przez oficera brytyjskiego wywiadu" - czytamy dalej.

Film ogląda się dobrze. Akcja jest wartka i wciągająca. Pytanie tylko, czy superdiler nadaje się na superbohatera.

W obsadzie filmu m.in. Rhys Ifans (w roli głównej), Chloe Sevigny i David Thewlis.

Piraci z Karaibów 4: Na nieznanych wodach

To czwarta, po "Klątwie Czarnej Perły" (2003), "Skrzyni umarlaka" (2006) i "Na krańcu świata" (2007) opowieść o losach kapitana Jacka Sparrowa.

Warte podkreślenia jest, że poza producentami nikt do robienia czwartej wersji "Piratów z Karaibów" nie był przekonany. Scenariusz od początku wydawał się słaby, opory miał tez sam Johnny Depp. Fabuła toczy się rozwlekle, a przed nudą nie ratują efekty 3D.

Tym razem boku Deppa pojawi się m.in. Penelope Cruz. Jack Sparrow będzie szukał legendarnej Fontanny Młodości. Spotka wówczas kobietę ze swojej przeszłości, Angelicę (Cruz). Ta postanowi nakłonić Sparrowa do wejścia na pokład statku o nazwie Zemsta Królowej Anny, dowodzonego przez groźnego pirata, Czarnobrodego (Ian McShane). Jack nie wie, kogo powinien lękać się bardziej – uwodzicielskiej Angeliki, czy okrutnego Czarnobrodego.

W obsadzie są też m.in. Geoffrey Rush – jako kapitan Hector Barbossa, i Keith Richards – w roli kapitana Teague'a.

Film powstał w wytwórni Walt Disney Pictures. Autorem zdjęć jest polski operator Dariusz Wolski.

Delfin Plum

Animacji Eduardo Schuldta brakuje przede wszystkim jednego: wdzięku. I trudno jej to wybaczyć, bo animacje kręcone dla najmłodszych przyzwyczaiły nas do tego, że uwodzą: kolorami, humorem, fantazyjnością.

Tymczasem tu mamy do czynienia z niezdarnym połączeniem szkolnej pogadanki z horrorem. Dystrybutor nie omieszkał porównać tej produkcji do takich hitów, jak "Gdzie jest Nemo?", "Rybki z ferajny" czy "Żółwik Sammy", co niestety niewiele ma wspólnego z prawdą. Film jest bez polotu, a twórcy sięgają po pomysły wykorzystane już przez zdolniejszych kolegów.

Główny bohater, delfinek Plum, idąc za głosem swoich marzeń, porzuca bliskich, buntuje się przeciwko delfiniemu przywódcy i na własną rękę przechodzi szkołę dojrzewania. W jego oceanicznej przygodzie towarzyszą mu śmieszny mitoman Macuś (Jezry Kryszak), bezlitośnie głupi rekin (Robert Więckiewicz), który dziwi się, że pożerane przez niego stworzenia nie chcą rozmawiać, i sympatyczny Bączek (Joanna Pach).

Choć pobudki delfinka są jak najbardziej szczytne, to niestety zostały fatalnie przegadane i trącą intelektualnym kiczem. Szkoda.

Mamas & Papas

Najnowsza produkcja czeskiej reżyser Alice Nellis, znanej polskiej publiczności z takich tytułów, jak "Sekrety" (produkcja Jan Sverak) czy "Małe sekrety".

Tym razem Nellis zgłębia tajniki rodzicielstwa – zarówno tego długo wyczekiwanego, jak i niekoniecznie będącego darem losu. Seks to frajda, kiedy jednak mąż staje się bykiem rozpłodowym, a w sypialni, zamiast romantycznych świec lądują statystyki i probówki, radość znika, a myśl o potomku potrafi zrodzić prawdziwy bunt. Staranie się o dzieci to nie dość, że genetyczna loteria, to na ogół szybciej udaje się tym, którzy wcale się do tego nie spieszą. Dla jednych los jest okrutny, inni zaś wcale nie zamierzają korzystać z jego hojności. Alice Nellis przygląda się zachowaniom różnych osób w diametralnie odmiennych sytuacjach i tworzy słodko-gorzką opowieść o bliskich nam wszystkim pragnieniach i słabostkach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Weekendowy przegląd filmowy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.