Weekendowy przegląd filmowy
Colin Farrell i Alicja Bachleda-Curuś. Wiemy. Już to brzmi jak kolejny news z plotkarskich gazet. Nic jednak na to nie poradzimy. Do kin wchodzi właśnie film, od którego ta prawdziwa love story góralki i Irlandczyka się zaczęła.
O tym filmie nad Wisłą było już głośno zanim jeszcze zakończono kręcić do niego zdjęcia. A wszystko za sprawą dziewczyny spod samiuśkich Tater czyli Alicji Bachledy - Curuś. Nie dość, że zagrała w nim jedną z głównych ról, to jeszcze zdobyła serce Colina Farrella, rozkręcając karuzelę plotek na ich temat w kolorowych pisemkach i plotkarskich portalach internetowych.
Ondine to opowieść o przystojnym Irlandczyku Syracusie (Colin Farrell), który pewnego dnia wyławia z morza piękną i niezwykle tajemniczą dziewczynę (Alicja Bachleda-Curuś). Mieszkańcy pobliskiej wioski przekonani są, że kobieta jest mityczną nimfą – Ondine. Wiedziony uczuciem o niespotykanej mocy Irlandczyk zakochuje się w odnalezionej przez siebie niezwykłej dziewczynie.
Neil Jordan reżyser takich filmów jak „Gra pozorów” czy „Wywiad z wampirem” nie przekonuje widza do swojej wizji. Film w zgodnej opinii krytyków jest nijaki. Ni to melodramat, ni kryminał. Co do aktorów - o ile jeszcze Colin Farrell wypada w miarę przekonująco w roli szorstkiego, gburowatego rybaka, o tyle Alicja Bachleda-Curuś ogranicza się do prezentowania swoich wdzięków publiczności. Bardzo średnie.
Furia
Powrót Mela Gibsona jako policjanta i spokojnego ojca, który musi zemścić się za śmierć córki.
Detektyw Thomas Craven (Mel Gibson) prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego zabójstwa swojej córki, Emmy. Nie mogąc liczyć na sprawiedliwość w obliczu prawa, wypowiada prywatną wojnę tym, którzy są odpowiedzialni za jej śmierć. Aby wydobyć na światło dzienne prawdę, jest gotów zniszczyć wszystkich, którzy staną mu na drodze. Rozpoczęte przez niego dochodzenie prowadzi przez labirynt korporacyjnych oszustw i rządowych kłamstw. Czy rzeczywiście Emma była tylko niewinną ofiarą? Wkrótce sam Craven staje w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa.
To miał być wielki come back Mela Gibsona, który na ekrany wrócił po 7 latach nieobecności. Scenariusz oparto na święcącym triumfy w latach 80 -tych ubiegłego wieku serialu telewizyjnym, który notabene także wyreżyserował Cambell ("Maska Zorro", "GoldenEye", "Casino Royale"). Za scenariusz odpowiedzialni byli autorzy "Roztańczonego buntownika" i "Infiltracji".
Dream team jednak zawiódł. Film jest chaotycznie opowiedziany, sceny z rasowego thrillera sąsiadują tu z ckliwymi obrazkami nie wiadomo o czym, a oprócz polityczno - sensacyjnej intrygi mamy jeszcze wstawki z "duchem" zamordowanej córki. Klasę aktorską trzyma jeszcze Mel Gibson, ale cała reszta wygląda tak, jakby żywcem została przeniesiona z sensacyjnego kina klasy "B". Szkoda.
Nazywam się Khan
Bollywood w pełnej krasie z supergwiazdorem indyjskiego kina Skakrukh Khanem ("Czasem słońce, czasem deszcz", "Om Shanti Om") w roli głównej.
Młody muzułmanin z syndromem Aspergera (hinduska wersja Foresta Gumpa?) zostaje posądzony o działalność terrorystyczną przez władze amerykańskie. Dlatego postanawia spotkać się z prezydentem Stanów Zjednoczonych, by osobiście wyjaśnić mu nieporozumienie. W międzyczasie poznaje piękną kobietę i tym samym naraża się na konflikt z jej bratem, który nie potrafi zaakceptować związku muzułmanina z hinduską.
Już sama fabuła mówi sama za siebie. Powodzenia.
Hel
Piotr (Paweł Królikowski) jest psychiatrą. Siedzi na nocnym dyżurze, gdy na jego oddział przywożą chłopaka. To Kamil (Lesław Żurek), syn, którego Piotr nie widział całe lata. Chłopak znika ze szpitala równie szybko, jak się w nim pojawia. Jednak Piotr postanawia nawiązać z nim kontakt. Zaprasza go do siebie i poznaje ze swoją piękną, młodą narzeczoną (Anna Geislerová). Po wizycie Kamila kobieta uświadamia sobie, że Piotr jest dla niej zagadką i naprawdę nic o nim nie wie. A Piotr rzeczywiście skrywa mroczną tajemnicę.
"Hel" to realistyczna opowieść o człowieku i jego słabościach. O staczaniu się w dół i walce, by się podnieść. Brak w nim taniego moralizatorstwa i zbędnych upiększeń. Reżyserka Kinga Dębska jest raczej obserwatorem, który cierpliwie towarzyszy swojemu bohaterowi w jego codziennym zmaganiu się ze światem i samym sobą.
Dobre serce
Lucas to bezdomny młody chłopak, błąkający się po Nowym Jorku. Jego życie od dawna tkwi w martwym punkcie i nie udaje mu się dosłownie nic. Nawet próba samobójcza, którą podejmuje okazuje się nie tyle nieskuteczna, co po prostu żałosna. Lucas trafia po niej do szpitala, gdzie poznaje Jacquesa, dochodzącego do siebie po piątym zawale serca właściciela małego baru. Samotny, pozbawiony rodziny Jacques przyjmuje Lucasa do pracy. I wszystko układa się dobrze do dnia, w którym w barze pojawia się April, zagubiona stewardessa z Europy...
"Dobre serce" to opowieść o przyjaźni, miłości i poszukiwaniu szczęścia. Trochę to wszystko przewidywalne ale jednocześnie szczere i urocze. Film jest trzecią fabułą islandczyka Dagura Kári, który na swoim koncie ma już "Zakochani widzą słonie" i głośny debiut ''Nói albínói''.
Dorwać byłą
Zaczyna się tak: On był z nią, ona z nim. Później się rozstali. Teraz znów muszą być razem czy tego chcą, czy nie. Finał znacie.
Gerard Butler ("300", "Prawo zemsty") wciela się w rolę łowcy nagród. Jednym z jego kolejnych zadań będzie doprowadzenie przed sąd byłej żony (Jennifer Aniston), która nie stawiła się na proces wytoczony jej za napaść na policjanta.
Cóż. Stara miłość nie rdzewieje, trzeba ją tylko nieco nasmarować.
Zakazane owoce
Dwie osiemnastolatki z konserwatywnej wspólnoty religijnej wyjeżdżają do wakacyjnej pracy w mieście. Głodna życia i przygód Maria potajemnie ucieka z rodzinnego domu, aby poznać świat zakazany i potępiony przez jej religię. Dużo spokojniejsza Raakel niechętnie opuszcza wiejską idyllę i wyrusza za Marią jedynie z obawy, by przyjaciółka nie straciła wiary i nie opuściła wspólnoty na zawsze. To lato - pełne niebezpiecznych pokus, intensywnych doznań i złamanych zakazów - nieodwracalnie zmieni ich życie.
Skomentuj artykuł