Weekendowy przegląd filmowy

Weekendowy przegląd filmowy
Shrek - bajkowa postać stulecia
psd

Ogry atakują. Może dlatego konkurencja pochowała swoje filmy i siedzi cicho. Wiadomo, HIT na weekend może być tylko jeden.

Na bagnie żył sobie ogr. Miał jak w raju. Mieszkał sam, robił co chciał. Żyć nie umierać. Później spotkał osła, uratował królewnę, pokonał smoka, został królem, a na koniec ojcem. Wszystko się zmieniło: żona wzięła go pod pantofel, ludzie się go już nie boją, a nawet proszą o autografy na widłach. Zgroza!

Z tęsknoty za dawnym życiem, Shrek zawiera pakt z niejakim Rumplesnickim i ląduje w rządzonej przez niego krainie, gdzie musi na powrót walczyć o życie. Co gorsza, nikt go nie poznaje: osioł przed nim ucieka, Fiona nim gardzi, a Kot w butach wygląda… trochę inaczej. Czy Shrekowi uda się wrócić do dawnego życia i odzyskać ukochaną? Tego musicie dowiedzieć się sami. 

Shrek zagościł w polskich kinach po raz pierwszy w 2001 roku. Już wtedy był najbardziej oczekiwanym filmem roku. Nic dziwnego. Na festiwalu w Cannes został entuzjastycznie przyjęty, a w Stanach Zjednoczonych tylko w ciągu pierwszego miesiąca wyświetlania zarobił ponad 200 mln dolarów.

Stało się to za sprawą doskonałej animacji oraz świetnego i oryginalnego scenariusza, w którym doskonale znane postaci z bajek zostały przedstawione w "tylko lekko" zmienionym świetle.

Mimo że to animacja, twórcy filmu zatrudnili do niego hollywoodzkie gwiazdy. Cameron Diaz użyczyła głosu księżniczce Fionie, Eddie Murphy "zagrał" Osła, a Mike Mayers - Shreka (animacje głównych bohaterów zostały nawet tak zrobione, by można było dostrzec podobieństwo między nimi, a ich prawdziwymi głosami). W kolejnych częściach do tej trójki dołączył także Antonio Banderas - fantastyczny Kot w butach. 

Polska wersja językowa utrzymała wysoki poziom oryginału, a zdaniem dużej części widowni okazała się nawet lepsza. Była to nie tylko zasługa Wielkiego Jerzego Sthura, który dał głos Osiołkowi. Rewelacyjne były również dialogi, które nawiązywały do kultowych polskich komedii i bieżących wydarzeń. To zasługa Bartosza Wierzbięty, który bardzo wysoko ustawił poprzeczkę dla filmowych tłumaczy. Właśnie owa, jak to określają krytycy, "intertekstualna gra cytatami", stała się najbardziej charakterystycznym elementem sagi. W ślad za "Shrekiem" podążyły inne filmy animowane - choćby późniejsza "Epoka lodowcowa".

DreamWorks (firma którą założyli Steven Spielberg, Jeffrey Katzenberg i David Geffen), "wypuszczając" Shreka, poszedł na wojnę z Disneyem - niekwestionowanym liderem w branży filmów animowanych. "Shrek" w zamierzeniu jego twórców miał być anty: antybajką z antybohaterami przeżywającymi antybaśniowe przygody. Miał być odtrutką na lukrowane bajki produkowane w Disneyu - kto widział "Pocahontas", ten wie, o czym mowa. Tej wojny Dreamworks nie wygrał, bo The Walt Disney Company sprytnie wykupiła wytwórnię Pixar (nr. 1 w branży komputerowych animacji), ale na zawsze zmienił oblicze kina dla najmłodszych. 

Filmy animowane przestały być jedynie słodkimi filmami dla dzieci, podczas projekcji których rodzice przeżywali katusze i nerwowo spoglądali na zegarek. Teraz także ci "15+" stali się grupą docelową, która miała się świetnie na filmie bawić. "Shrek" dzięki prostej i uniwersalnej historii podobał się maluszkom, a zabawa podtekstami, drugie dno i ironia były "mrugnięciem oka" w stronę widzów dorosłych. 

Zwiastun do pierwszej części Shreka

Po sukcesie pierwszej części, wiadomo było, że będą kolejne. Trzy lata później DreamWorks wypuściło "Shreka 2" i..., co tu dużo pisać, odniosło kolejny sukces. Film był równie dobry jak pierwszy. Pojawili się także nowi bohaterowie: wspomniany już Kot w butach i Książę z bajki. Nic dziwnego, że widzowie tłumnie wypełnili sale kinowe, robiąc ze "Shreka 2" najbardziej dochodowym filmem animowanym wszech czasów. 

To jednak, co wyróżniało "Shreka" i "Shreka 2", stało się jego przekleństwem. Mariaż kina dla dzieci z filmem dla dorosłych sprowadziło autorów na manowce "kina familijnego". "Shrek trzeci" stracił ostry humor, fabułę miał przewidywalną i niczym nowym nie zaskakiwał. Nie spodobało się to fanom postmodernistycznej bajki. Może dlatego, przystępując do pracy na czwartą częścią, twórcy filmu zapowiedzieli, że będzie ona ostatnią. 

"Shrek Forever", mimo że w 3D, stara się wrócić do korzeni. Kot w butach i Osioł wiodą prym i czarują dwuznacznymi komentarzami i dowcipami, jest kilka gorzkich momentów i ciekawych zwrotów akcji. Czy można było oczekiwać czegoś więcej? Chyba już nie. Ta formuła się nieco wyczerpała. Ale do kina na zakończenie sagi, iść trzeba. 

Shrek Karaoke Dance Party

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Weekendowy przegląd filmowy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.