Gryfne frelki klachają, czyli o regionalizmach

(fot. shutterstock.com)
Agnieszka Kliks-Pudlik / PAP / pk

Karminadle, krupnioki, gryfne frelki czy klachanie - te regionalizmy, choć dla większości Polaków pewnie niezrozumiałe, na Górnym Śląsku wciąż są powszechnie używane. Swoje regionalne nazwy mają m.in. popularne potrawy i przedmioty codziennego użytku.

Jak wyjaśniła językoznawczyni, profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Helena Synowiec, regionalizm to pewna cecha wymowy, forma gramatyczna, wyraz lub konstrukcja zdaniowa właściwe mowie pewnego regionu kraju; niekiedy upowszechnione w języku ogólnym. Regionalizmy są dobrze osadzone w tradycji i powszechnie używane przez ogół mieszkańców, a więc także przez osoby wykształcone, niemówiące gwarą na co dzień.

Od regionalizmów trzeba natomiast oddzielić dialektyzmy, które są wtrętami z gwar ludowych, spotykanymi w tekstach mówionych, rzadziej pisanych językiem ogólnym. Jeśli są tam nieświadomie używane, uznaje się je za błędy językowe.

DEON.PL POLECA

- Zarówno w dialektyzmach, jak i regionalizmach odzwierciedla się specyfika regionu - jego kultura i historia. Wiele regionalizmów wywodzi się z gwar ludowych - szczególnie dotyczy to Śląska, gdzie gwara jest zjawiskiem żywym. Dlatego granica między regionalizmami i dialektyzmami jest dość płynna - powiedziała prof. Synowiec.

Dodała, że sporo powszechnie używanych regionalizmów na Śląsku ma związek z tutejszą kuchnią i potrawami. Karminadle (lub karbinadle) to kotlety mielone z mięsa wieprzowego. Dla przeciętnego zjadacza wędlin krupniok jest tym samym, co kaszanka, ale wielu rodowitych mieszkańców regionu powie, że są to jednak dwa różne przysmaki.

Wodzionka i żur żyniaty to zupy. Pierwsza stała się nawet tematem śląskich piosenek. Dobrze przyrządzona jest smaczna, choć składa się głównie z wrzątku, czosnku i grzanek; niegdyś była posiłkiem ludzi biednych. Druga - to znany w innych częściach kraju żurek z ziemniakami pokrojonymi w kostkę i wkrojoną wędliną.

Swoje regionalne nazwy mają też różne rodzaje cukierków. Szkloki to landrynki, kanoldy - irysy, a kopalnioki są cukierkami o ciemnej barwie i anyżowym smaku. Goście spoza regionu mogą być zaskoczeni, gdy umówiwszy się ze Ślązakiem na placki, nie zostaną poczęstowani słodkim ciastem (w tym regionie to kołocz lub kołoc), ale plackami ziemniaczanymi.

Jak podkreśla prof. Synowiec, osoby nieznające gwary, a pracujące w środowiskach, gdzie jest używana, mogą napotkać problemy w porozumiewaniu się ze Ślązakami. Zdarza się to np. nauczycielom, pochodzącym spoza Śląska w rozmowach z uczniami z rodzin rdzennie śląskich.

W swojej książce "Śląska ojczyzna polszczyzna z perspektywy edukacyjnej" językoznawczyni zrelacjonowała przykład takiego nieporozumienia podczas interpretacji bajki "Przyjaciele" Adama Mickiewicza. Dzieci używały bowiem wyrazu "pozorny" w znaczeniu gwarowym: bystry, spostrzegawczy, a nauczycielka w znaczeniu ogólnopolskim - ten, który tylko z pozoru był przyjacielem. Z kolei opisując bohatera "W pustyni i w puszczy" - Stasia Tarkowskiego, uczniowie Ślązacy uznali, że był chytry, konsternując tym nauczycielkę. Tymczasem w gwarze chytry to sprytny.

Słuchając śląskich anegdot czy tekstów kabaretowych można odnieść wrażenie, że dialektyzmy lub regionalizmy to głównie słowa o rodowodzie niemieckim. Bywa, że górnicy zwracają się do nieznających gwary kamratów z poleceniem: "Bier kibel i leć po sztrom". Niejeden zdezorientowany młokos usiłował wywiązać się z tego niewykonalnego zadania - kibel to wiadro, a sztrom to prąd.

- Wbrew powszechnemu mniemaniu germanizmy - jak te użyte w anegdocie - nie są wcale znaczącą częścią zasobu słownictwa gwarowego. Pojawiały się przede wszystkim w wielkoprzemysłowym rejonie Śląska. Zapożyczano je wraz z przedmiotami, które oznaczały - głównie urządzeniami technicznymi i narzędziami pracy - komentuje ten przykład prof. Synowiec.

Szczególnie rozpowszechnionym śląskim regionalizmem jest wyraz pieron, używany w odniesieniu do człowieka, o którym wyrażamy się z podziwem i aprobatą, albo też - z gniewem i dezaprobatą, zależnie od kontekstu i intonacji, np. "Ale tyn pieron mądry!", "Zaś mi jakiś pieron ukrod koło!" W funkcji przekleństwa występuje regionalizm pierona i jego eufemizmy: piernika, pierzina, farona i inne.

O uniwersalności czasownika "pieronować" pisał przed wielu laty Gustaw Morcinek w książce "Górny Śląsk": "Gdy górnikowi zginie w kopalni przyjaciel - nie płacze, lecz pieronuje. Gdy mu się w pracy nie darzy (...), górnik nie narzeka, lecz znowu pieronuje. A gdy mu się przyjdzie radować, że zdołał przekroczyć normę w wydobyciu węgla, także pieronuje - z zadowolenia".

Wśród regionalizmów nie brak nazw przedmiotów codziennego użytku, np. kielnia - chochla, łyżka wazowa, rogolka, fyrloczka - mątewka, cedzitko - sitko; nazw czynności, np. onaczyć (ónaczyć, łonacyć) to uogólniająca nazwa różnych czynności (np. naprawiać, przyrządzać, robić coś), klupać - pukać do drzwi; ale i trzepać; klachać - plotkować; nazw kolorów, np. lilowy - fioletowy, ryszawy (ryżawy) - rudy.

Są ponadto regionalne określenia cech przedmiotów i ludzi, np. przydajny - pożyteczny, gryfny - ładny, zgrabny, przystojny; nazw stosunków czasowych, np. na bezrok - w przyszłym roku, latoś - w tym roku, nazw cech czynności, np. wartko, gibko, drap, drapko - szybko; nazw roślin, np. lyska, orzeszyna - leszczyna; brzim, modrzyń - modrzew; muszkatki, muskatki - pelargonie; kamelki - rumianek.

Wiele jest ekspresywizmów, zwłaszcza nazw nosicieli cech, np. soroń to człowiek źle wychowany, gbur, ale też odludek; gizd to zły człowiek, mówi się też tak żartobliwie o dziecku - urwis; zaś klyta, klebeta to gaduła, plotkarz (plotkarka).

Niektóre śląskie wyrażenia regionalne są znane w całej Polsce, jak np. barbórka - święto górnicze obchodzone co roku 4 grudnia czy szychta - dniówka w kopalni, ale też w innym zakładzie pracy.

Jak zaznaczyła prof. Synowiec, cechy regionalne zaznaczają się również w warstwie fonetycznej, m.in. w specyficznej śląskiej intonacji i w niektórych właściwościach fonetycznych.

Sporo regionalizmów jest wspólnych dla Śląska i Małopolski m.in. ostrężyny - jeżyny, pojeść - najeść się do syta, okąpać się - wykąpać się, oświecić światło - zaświecić światło, oraz dla Śląska i Wielkopolski - m.in. modry - niebieski, tytka - torebka papierowa czy ryczka - mały stołeczek, a także specyficzna forma przymiotników - drewnianny, miedzianny itp.

Do upowszechniania regionalizmów przyczyniają się m.in. wykorzystujące je teksty reklamowe, nazwy sklepów i restauracji ze śląskimi produktami i daniami, przede wszystkim zaś - konkursy gawędziarskie, przeprowadzane w różnych miejscowościach, z których najbardziej popularny jest konkurs "Po naszymu, czyli po ślonsku", organizowany co roku przez Polskie Radio Katowice.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Gryfne frelki klachają, czyli o regionalizmach
Komentarze (1)
N
no,wojtek
25 stycznia 2015, 00:05
Nie zapominajmy o tradycyjnej śląskiej kirze i o tym ,że jak się człowiek odwróci to strzelą w plecy wyjątkiem uczona Blida czy Blina,wsiądą w folkswagena polo i odjadą do rajchu,u mnie faronki właśnie skremowały profesorkę liceum z kieleckiego.Pies to pies ,jaka rasa każdy widzi.....co za taniec