Jak jezuita nawrócił Rudolfa Hoessa

(fot. shutterstock.com)
Stanisław Mól SJ / pk

Publikujemy niezwykłą opowieść o nawróceniu komendanta obozu, Rudolfa Hoessa. Skruszonemu zbrodniarzowi wielogodzinnych rozmów o wierze i ostatniej posługi udzielił jezuita, o. Władysław Lohn.

Komendant obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, Rudolf Hoess pozostawił po sobie Autobiografię, w której opowiada m.in. o wydarzeniu, jakie miało miejsce w 13. roku jego życia.

Pewnego razu w szkole, podczas przepychania się przy wejściu do sali gimnastycznej, zrzucił niechcący ze schodów jednego ze swoich kolegów z klasy. Przy upadku pękła mu kostka… Rudolf ukarany został dwiema godzinami "kozy". Następnego dnia ojciec, któremu chłopiec nic o tym zdarzeniu nie powiedział, zażądał od niego wytłumaczenia się. Skąd o tym wiedział? Winowajca był przekonany, że mógł się on o całej sprawie dowiedzieć jedynie od spowiednika, u którego się wyspowiadał, a który jako przyjaciel ojca był u nich w przeddzień z wizytą: Byłem zupełnie zdruzgotany nie z powodu kary, lecz na skutek niesłychanego nadużycia zaufania przez mego spowiednika. Uczono mnie, że tajemnica spowiedzi jest nienaruszalna… Tymczasem ksiądz złamał tajemnicę spowiedzi… Moje zaufanie do świętego stanu kapłańskiego zostało złamane… U Rudolfa nastąpił bunt.

Pęknięcie kostki z powodu zrzucenia ze schodów nie jest wydarzeniem bagatelnym. O wypadku huczała cała szkoła. Zwykle wtedy przerywa się lekcje, wzywa pogotowie. Dyrekcja powiadamia rodziców. Tak pewnie było i w tym przypadku. Rozmowa księdza z rodzicem o tym wydarzeniu, o którym wszyscy już mówili, nie musiała opierać się na ujawnieniu tajemnicy spowiedzi, ale w oparciu o informacje powszechnie dostępne. Rudolf jednak był przekonany, że spowiednik zawiódł jego zaufanie.

Auschwitz

W 40. roku życia Rudolf Hoess pełnił obowiązki komendanta obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince; dokładnie od kwietnia 1940 do listopada 1943 roku. Po nim - do stycznia 1945 r. - obowiązki te pełnili: Artur Liebehenschel i Richard Baer. Pierwszy transport Polaków do Oświęcimia dotarł w czerwcu 1940 r. W drugiej połowie roku 1940 w obozie znaleźli się pierwsi jezuici. Z pociechą duchową i z pomocą materialną do nich udał się ich prowincjał o. Władysław Lohn SJ.

Nie miał on pozwolenia na wejście na teren obozu, ale druty kolczaste nie były szczelne, więc wszedł. Szybko jednak został schwytany i postawiony "przed majestat Hoessa". Wyrok był przesądzony: kula w głowę. Stało się jednak inaczej. Ojciec Lohn doskonale znał język niemiecki, zaimponował komendantowi tą znajomością języka a także odwagą; i ten darował mu życie. Na decyzję Hoessa mogło także mieć wpływ niemieckie nazwisko Prowincjała. Hoess zapamiętał nazwisko księdza.

Od tego wydarzenia upłynęło siedem lat. Jest rok 1947. Rudolf Hoess ma na swoim sumieniu zbrodnie ludobójstwa. Po 5 latach człowiek ten wyrokiem Trybunału Międzynarodowego w Norymberdze zostaje skazany na śmierć przez powieszenie. Wyrok będzie wykonany na terenie byłego obozu KL w Oświęcimiu. Przebywając w więzieniu w Wadowicach, Rudolf w liście do żony pisze:

Wyrosły we mnie duże wątpliwości, czy również moje odwrócenie się od Boga nie wychodziło z fałszywych przesłanek. Było to ciężkie zmaganie się. Odnalazłem jednak swoją wiarę w Boga.

Prof. Batawia, który miał z Hoessem kontakt jeszcze po jego skazaniu, zapytał go, czy nie chciałby porozmawiać z księdzem. Zaraz po przywiezieniu go do więzienia w Wadowicach, 4 IV 1947 r., były komendant obozu prosił o spotkanie z księdzem katolickim. Ponieważ na prośbę tę od razu nie zareagowano, powtórzył ją na piśmie, w którym prawdopodobnie podał nazwisko o. Władysława Lohna. Człowiek, który zabił dziesiątki tysięcy ludzi, sięga teraz po Boże Miłosierdzie. Potrzebuje księdza, bo próby "niezależnego dogadania się z Bogiem" nie powiodły się. Potrzebuje pomocy, która będzie mu dana przez Opatrzność poprzez posługę kapłana. Jest nim jezuita o. Władysław Lohn, prowincjał z lat wojny, którego on nie zastrzelił, gdy spotkali się po raz pierwszy. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).

Gdy w maju 1945 r. zakończyła się II wojna światowa, Rudolf Hoess znalazł się w więzieniu. Miał czas na przemyślenia. Uderzyło go - jak sam później wyznał - ludzkie traktowanie przez polskie służby więzienne. Uwierzył w człowieka. To umożliwiło mu znalezienie drogi do Boga, dało dostęp łasce nawrócenia. Gdy więc szukano spowiednika dla Rudolfa Hoessa, on sam prawdopodobnie podał nazwisko księdza w prośbie złożonej na piśmie lub nazwisko to podał Książę Metropolita, gdy właściwy prokurator zwrócił się do miejscowego proboszcza, ks. prałata Leonarda Prochownika, który za pośrednictwem metropolity Adama Sapiehy nawiązał kontakt z o. Władysławem Lohnem SJ. W ten sposób doszło do drugiego spotkania księdza i Hoessa.

Dwa razy - 10 i 11 kwietnia 1947 r. - samochód służbowy przysyłany z Wadowic podjeżdżał do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, gdzie do dnia 14 kwietnia 1947 roku były prowincjał jezuitów pełnił obowiązki kapelana.

Dnia 10 kwietnia o. Lohn odbył z Hoessem wielogodzinną rozmowę - pisze ks. Deselaers - po której Hoess złożył katolickie wyznanie wiary i wyspowiadał się, powracając w ten sposób na łono Kościoła. Następnego dnia o. Lohn przyniósł z kościoła parafialnego Wiatyk i udzielił Hoessowi Komunii świętej. Obecny przy tym kościelny Karol Leń opowiadał później, że Hoess, przyjmując Komunię, ukląkł na środku celi i płakał. Tego samego dnia napisał listy pożegnalne.

W archiwum parafii wadowickiej zachowały się ważne dokumenty dotyczące konwersji Rudolfa Hoessa. Kronikarz krakowski ojców jezuitów mówi to samo. W dzień po napisaniu listów pożegnalnych skazaniec wręczył prokuratorowi "oświadczenie", sporządzone z własnej inicjatywy celem opublikowania. Hoess po raz pierwszy uznał swoją odpowiedzialność za to, co się działo w Auschwitz, nie tylko w wymiarze prawnym, ale także moralnym:

Sumienie zmusza mnie do złożenia jeszcze następującego oświadczenia:

W osamotnieniu więziennym doszedłem do gorzkiego zrozumienia, jak ciężkie popełniłem na ludzkości zbrodnie. Jako komendant obozu zagłady w Oświęcimiu urzeczywistniałem część straszliwych planów Trzeciej Rzeszy - ludobójstwa. W ten sposób wyrządziłem ludzkości i człowieczeństwu najcięższe szkody. Szczególnie Narodowi polskiemu zgotowałem niewysłowione cierpienia. Za odpowiedzialność moją płacę życiem. Oby mi Bóg wybaczył kiedyś moje czyny. Naród polski proszę o przebaczenie. Dopiero w polskich więzieniach poznałem, co to jest człowieczeństwo. Mimo wszystko, co się stało, traktowano mnie po ludzku, czego nigdy bym się nie spodziewał i co mnie najgłębiej zawstydzało. Oby obecne ujawnienia i stwierdzenia tych potwornych zbrodni przeciwko człowieczeństwu i ludzkości doprowadziły do zapobieżenia na całą przyszłość powstawaniu założeń, mogących stać się podłożem tego rodzaju okropności.

Rudolf Franz Ferdinand Hoess, Wadowice, 12 IV 1947 r.

***

Telewizja Polska z okazji 60. rocznicy oswobodzenia Oświęcimia dnia 27 I 2005 r. pokazała moment wieszania Hoessa 16 IV 1947 r. na szubienicy na terenie oświęcimskiego obozu. Powiedziano, że te zdjęcia świat ogląda pierwszy raz. Pokazano, jak po pierwszej nieudanej próbie sam Hoess zakłada sobie sznur na szyję i zaciśnięcie pętli. Obok stał ks. Tomasz Zaremba, salezjanin z Oświęcimia. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak jezuita nawrócił Rudolfa Hoessa
Komentarze (32)
WP
Weldon Penderton
29 czerwca 2021, 21:41
Spoko. Ponad milion ofiar „chłopaczka” z dobrego katolickiego domu. Później spowiedź Komunia i się wyzerowało. Żenada organizacji nigdy nie była wieksza
BT
~Bożena Tarnowska
17 lutego 2021, 11:23
Przyjęłam do wiadomości, ale nie wybaczam oceanu ludzkiego cierpienia. Nawet "ślepa" Temidą poczuła by różnicę w ciężarze tych cierpień na szalkach swojej wagi. Nie wzruszyły mnie duchowe rozterki Hoessa! Rozumiem,że wyrzuty sumienia kazały mu samodzielnie założyć pęlę na szyję, pewnie miał w tym wprawę i wiedział, że śmierć przychodzi szybko. Nie! ...nie zgadzam się by Bóg wybaczył Hoessowi! By Bóg wybaczył sobie!
ED
~Ewa Dmowska
19 grudnia 2021, 19:29
Bog jest miłosierny i być może wybaczył Hoessowi sądzę że wybaczył ale nie uniknol kary w wieczności kary w ogniu czyzczowym.
WC
~Wojciech Chmielewski
27 października 2023, 22:28
Ale żydo-komunistycznym zbrodniarzom to pewnie wybaczyłaś, a może w ogóle kwestionujesz żydowskie zbrodnie na Polakach?
3 lutego 2015, 14:25
Jestem wstrząśnięta...
SW
Stary wiarus
3 lutego 2015, 14:05
Nie możemy zapominać, że do tego aby podobni zbrodniarze mogli zaistnieć i działać, potrzebne jest jedno: społeczeństwa z których się wywodzą zapomniały o Bogu i o Jego "przepisie" na godne życie, jakim jest Dekalog! I dlatego gdy obserwuję co wyczynia dzisiejszy świat, w tym nasza stara Europa - nabieram przekonania, że powtórka z historii jest przed nami... I oby sie nie okazało, że niemieckie obozy zagłady i sowieckie łagry to mały "pikuś" wobec tego, co dopiero może się dziać...
NW
nie wiem jak
30 stycznia 2015, 00:13
Jezus daje każdemu szanse, na każdego czeka. Każdego kocha miłością niewyobrażalną dla nas. Tajemnica wybaczenia, taka trudna dla mnie. On czeka na nas tak do ostatnich naszych chwil. Tak jak na niego czekał.  Tak bardzo chciałabym kochać Jezu, jak Ty kochasz. Choć w części, ale nie potrafię. Nie umiem. Dostrzegać to, co dajesz, być wdzięcznym i zmienić się. Jak poznać Cię bardziej? Jak widzieć przede wszystkim Ciebie, co chcesz? Tak bardzo chciałbym, ale nie wiem jak zmienić się?
A
Ania
29 stycznia 2015, 14:20
Rudolf Hoess, komendant KL Auschwitz nie był osądzony w czasie procesu norymberskiego, lecz brał w nim udział jako świadek w sprawach Ernsta Kaltenbrunnera, Oswalda Pohla i IG Farben. Został on pomylony z Rudolfem Hessem, zastępcą Adolfa Hitlera, trzecią osobą III Rzeszy (po Hitlerze i Goeringu).
P
piw
29 stycznia 2015, 08:23
TO NIEMCY LUDZIOM ZGOTOWALI TEN LOS
WC
~Wojciech Chmielewski
27 października 2023, 22:30
A żydzi z USA ich sponsorowali tak jak bolszewików.
J
ja_to_pisze
28 stycznia 2015, 23:11
Szkoda, że Hitler nie zdążył się szybciutko nawrócić i wyspowiadać. Ciekawe, czy też tak piękny artykół by powstał i tylu ludzi pisało peany o miłosierdziu...
G
go
29 stycznia 2015, 14:32
No tak, Ty to piszesz, szkoda tylko że piszesz o rzeczach, o których  nie masz pojęcia.
A
A-Z
2 lutego 2015, 10:19
To proste. Widocznie Hitler nie miał wyrzutów sumienia.Bóg nie działał w jego sercu i w konsekwencji nie nawrócił się.
W
walek
29 kwietnia 2015, 20:27
mam nadzieję , że tobie uda się nawrócić, wynagrodzic krzywdy i otrzymac miłosierdzie
B
bc
28 stycznia 2015, 22:02
Super artykuł, ale Auschwitz a nie Oświęcim, ludzie! Wtedy polskich władz tam nie było, polskich nazw też!
H
Hubertus
28 stycznia 2015, 09:29
Ten tekst to młot na moje wątpliwości w Boże Miłosierdzie i jego rozmiar. Dziękuję!
T
Tadziu
28 stycznia 2015, 09:14
Ale super:) Spotkamy się w niebie:)
P
piw
29 stycznia 2015, 08:24
On będzie w niebie a żydki nie :)
O
olo
29 stycznia 2015, 14:34
Przestańcie pieprzyć
P
piw
29 stycznia 2015, 15:19
Ale taka jest prawda. On uwierzył, oni nie. Oni uważają Jezusa (o ile w ogóle uznają Jego istnienie) za oszusta i bluźniercę. Tylko Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem.
P
Przemek
29 stycznia 2015, 19:53
Jak to dobrze, że zawsze znajdą się ludzie chętni to wytłumaczenia Bogu co może, a czego nie. 
W
wanda
28 stycznia 2015, 06:31
Jak można wierzyć w opowieści zbrodniarza,szkalujące swego spowiednika.Wynika stąd .że  za męczeństwo ofiar w Obozie w Oświęcimiu,odpowiada ksiądz katolicki.... Co za haniebna  przewrotność.
P
Pavo
27 stycznia 2015, 23:26
To nie Jezuita nawrócił tego człowieka. Jezuita był narzędziem. Trochę nieskromny tytuł na jezuickim portalu (świetnym zresztą). Pozdrawiam! Paweł Szczecin
P
Przemek
27 stycznia 2015, 23:05
Hoess miał uczciwy proces. Zgodny z zasadami procedury karnej. NIe udowodniono mu zamiaru bezpośredniego przy dokonanych zbroniach. Obrońcy nie mieli wielkiego pola manewru przy tego rodzaju zarzutach. 
P
piotr
27 stycznia 2015, 22:03
To jest zadziwiające
P
Pajac
27 stycznia 2015, 21:18
Autorowi proponuję zamienić w tekście słowo "Oświęcim" na "Auschwitz".
C
cep
28 stycznia 2015, 19:32
Katowice na Kattowitz, Gliwice na Gliwitz, Gdańsk na Dasng... Stettin, Breslau, Warsau... Wtedy będzie dobrze? Jedziedz na wycieczkę do Rzymu czy a Roma?
!
!!
29 stycznia 2015, 04:28
Auschwitz to nazwa obozu, a Oświęcim to miasto czyli np.: Jedziemy do Oświęcimia zwiedzić niemiecki obóz zagłady Auschwitz.
Z
Zawstydzona
27 stycznia 2015, 21:03
Dziękuję Ci Boże, że jesteś czystym Miłosierdziem.  Dziękuję Ci za nawrócenia, za ocalenie każdego z nas. 
WP
Weldon Penderton
29 czerwca 2021, 21:42
A ofiary Hessa kto ocalił?
27 stycznia 2015, 19:05
W takich chwilach zdaję sobie sprawę jak mało rozumiem z Bożegp Miłosierdzia...
smutno, że
27 stycznia 2015, 15:38
Szkoda, że wypowiedź Rudolfa Hoessa na temat narodu polskiego (po jego nawróceniu) nie jest szeroko rozpowszechniana. Teraz tylko poza granicami Polski pisze się o polskich obozach śmierci.